Chłopiec krzyczał, iż w trumnie leży nie jego matka: wszyscy myśleli, iż to przez żal, aż w końcu otworzyli trumnę

newsempire24.com 3 tygodni temu

Tamten dzień spowijała szara mgła, jakby sama natura oddawała hołd żałobie. Ludzie w czerni powoli gromadzili się w kościele, szeptem wymieniając wspomnienia o dobrej, pełnej światła kobiecie, którą dziś miano pożegnać. Wszyscy mówili, iż odeszła zbyt wcześnie, pozostawiając kochającego męża i czteroletniego syna.
Chłopiec stał obok ojca, ściskając pluszowego zająca. Jego wargi drżały, ale nie płakał kapłan jeszcze nie poprosił o pożegnanie. Nagle chłopiec wybuchnął płaczem, wyrwał się z uścisku ojca i krzyknął:
To nie mama! Moja mama nie jest tutaj! Tam jej nie ma! Tato, nie pozwól! Zabierz mnie do mamy!
Z początku myślano, iż to dziecięcy ból, reakcja na stratę, której nie rozumie. Ale chłopiec wciąż szlochał, wpadał w histerię, chwytając za drewnianą trumnę:
To nie mama! To nie jej twarz! To nie ona!
Obecni zaczęli spoglądać po sobie. Blady ojciec zastygł, jakby rażony piorunem. Coś w tonie syna ścisnęło mu serce. Z trudem panując nad przerażeniem, uniósł rękę i ochrypłym głosem zażądał przerwania ceremonii.
Otwórzcie… wyszeptał ledwo słyszalnie. Otwórzcie trumnę.
Pracownicy spojrzeli na niego niedowierzająco, ale ujrzawszy jego twarz, usłuchali. Wieko uniosło się powoli. Wtedy ujrzeli coś przerażającego.
Zapanowała cisza. Gdy trumna została otwarta, rozległ się krzyk. Niektórzy zakryli twarze, inni cofnęli się w przerażeniu. Leżała tam kobieta. Ale nie ta, której spodziewali się zobaczyć.
Zupełnie inna. Rysy twarzy były odmienne, i choćby mimo makijażu widać było, iż to ktoś obcy choć z podobnym kolorem włosów i budową ciała.
Ojciec odskoczył, chwytając za krawędź trumny. Zrozumiał, iż syn nie zwariował. Miał rację. To naprawdę nie była ona.
Skandal wybuchł natychmiast. Godzinę później w kostnicy potwierdzono straszną pomyłkę z powodu niedbalstwa pracowników zwłoki matki nie zostały przygotowane do pogrzebu.
Gdzie dokładnie się znajdowały? Nikt nie był pewien. Rozpoczęto poszukiwania. Personel gorączkowo dzwonił do rodzin innych zmarłych, sprawdzając dokumentację i numery identyfikacyjne.
Prawdziwe ciało odnaleziono po sześciu godzinach. Przygotowywano je do kremacji w innym mieście, w innej kostnicy. Gdyby nie krzyk chłopca, nikt już nigdy by jej nie zobaczył.

Idź do oryginalnego materiału