Chcesz, weź dziecko, ale w zamian daj mi pieniądze!

polregion.pl 1 tydzień temu

Noż chcesz, zabierz sobie to dziecko, mi go nie żal. Nie mogę na niego patrzeć. Ale w zamian daj mi pieniądze – powiedziała Wika.

Ksenia miała podłużną twarz z brązowymi, lekko wyłupiastymi oczami, duże zęby i ciężką brodę. Ale włosy miała gęste, ciemne, falujące dużymi lokami. Gdy spinała je z tyłu, tworzyła się bujna fryzura, ale wtedy niedoskonałości twarzy były jeszcze bardziej widoczne. Dlatego Ksenia zawsze chodziła z rozpuszczonymi włosami.

Jej figura też nie była idealna, jakby ulepiona przez niezdarnego rzeźbiarza. Ale figurę można ukryć ubraniem, twarz – nie.

Czasem na ulicy jakiś chłopak wołał za nią: „Hej, dziewczyno, poznajmy się!”. Ale gdy się odwracała, jąkał przeprosiny, iż się pomylił, i uciekał.

„Po co takiej brzyduli takie włosy?” – wzdychały zazdrosne koleżanki z klasy.
Ksenia chętnie zamieniłaby je na rzadkie i mdłe, byleby twarz była choć trochę ładniejsza.

Przyjaciół nie miała. Ale podobał jej się jeden chłopak. Siedział w sąsiedniej ławce i czasem prosił o ściągnięcie zadania albo podpowiedź na sprawdzianie. Ksenia uczyła się świetnie.

Pewnego dnia ten sam chłopak zaprosił ją do kina. Ksenia była w siódmym niebie. Po seansie szli razem do domu i rozmawiali. Chłopak co chwila oglądał się za siebie.

„Kogo wypatrujesz? Boisz się, iż ktoś cię ze mną zobaczy?” – spytała wprost Ksenia.
Chłopak się zaczerwienił i zmieszał.

Pod domem niezręcznie ją pocałował. I wtedy zza rogu rozległ się chichot jego kumpli. Ksenia od razu zrozumiała. Założyli się, czy ich koleś odważy się pocałować brzydulę.

„Co ci obiecali za to?” – krzyknęła Ksenia w twarz chłopakowi i uciekła do domu.
Już nigdy na niego nie spojrzała, nie dawała też ściągać.

„Nie martw się, starczy ci facetów na całe życie. Ja wyszłam za mąż, ty też wyjdziesz” – pocieszała Ksenię równie brzydka mama.

Ksenia skończyła szkołę ze złotym medalem i dostała się na ekonomię. Studiowała lekko i skończyła z czerwonym dyplomem. Ale zazdrościła ładniejszym koleżankom, które imprezowały, wychodziły za mąż, a choćby rodziły dzieci w trakcie studiów.

Po studiach ojciec, dość znany prawnik z szerokimi znajomościami, załatwił jej pracę w poważnej firmie.

Koledzy z pracy spieszyli się do domów, do mężów i wiecznie chorych dzieci, a Ksenia zostawała po godzinach, kończąc za innych robotę. Nie miała dokąd się spieszyć. Wszyscy ją lubili za bezproblemowość, a szefostwo doceniało. Można na nią liczyć. Wykona wszystko idealnie, bez błędów i na czas.

Wdzięczni koledzy próbowali ją swatać z przyjaciółmi swoich mężów. Najczęściej byli to rozwodnicy, którzy oddali mieszkanie żonie i dzieciom. Zmęczeni wynajmowaniem pokojów i przypadkowymi znajomościami, chętnie przybiliby do stabilnego brzegu. Ksenia by się nadała. Ale ona nie chciała. Marzyła o miłości. Płakała w nocy i przeklinała los, iż urodziła się taka brzydka.

Potem umarł ojciec, a dwa lata później mama. Oboje byli w podeszłym wieku – późne małżeństwo, jedyne późne dziecko. Ksenia została sama na świecie. Czas mijał, zbliżała się do wieku, w którym szanse na zdrowe dziecko gwałtownie spadały.

Jedna z koleżanek zaproponowała Ksenii urlop na południu.

„Nasz dyrektor miał z tym problem” – szepnęła. „Mężczyzna przystaW końcu Ksenia zrozumiała, iż prawdziwe szczęście nie zależy od urody ani miłości mężczyzny, ale od spokoju serca i radości, jaką dawał jej mały Gergoś, który każdego dnia przynosił do domu uśmiech i nadzieję na lepsze jutro.

Idź do oryginalnego materiału