Śmierć artysty, to nie dzwony milknąco – bijące…
Bo artysta żywy wypisanym sercem
To nie łez kaskady wylane żarliwie
Bo dzieło najszczersze najgłębiej zroszone
I nie pył rzucony na drewniane ściany
Bo z pyłów sztuk ogień powstaje feniksem
Śmierć artysty kiedy pióro w wiatr złamanym krzykiem
Włosie pędzla tęczą farb spętane już wyblakłych
Miast pnia lipy nazwanego, tylko szarość kory
Gdy krytycy wśród znoju oznaczają ścieżki
Artysta sztuką drogi wytyczył na zawsze…