çaj mali

migracjakrolowej.home.blog 1 miesiąc temu

Intensywny miałam ten tydzień i kryzys przyszedł w czwartek wieczorem. Byłam przemoczona, niewyspana, głodna i zmęczona. Praca z dziećmi jest ekstremalna. Wymaga bycia pozytywnym, czujnym, uważnym, empatycznym i myślącym. To trudniejsze niż kontroler lotu, bo na dodatek pracujesz w hałasie i nie nie masz przerw. To może być bardzo satyfakcjonujące, ale zdecydowanie nie męczą tylko własne dzieci, a moje to na dodatek jakoś mnie ładowały.

Wieczorem, po kąpieli, pomyślałam, iż już po mnie. Przede mną był kolejny pełen atrakcji dzień, a w bliskiej przyszłości musiałam się jeszcze zgramolić na dół by włączyć pralkę i zmywarkę… I zeszłam i pomyślałam, iż zrobię sobie gorzką i gorącą herbatę. Ale gdy woda się gotowała pomyślałam, iż spróbuję coś INNEGO. I zaparzyłam sobie herbatę górską, którą przywieźliśmy z Albanii (to był taki wiecheć przewiązany sznurkiem, który pocięłam i wrzuciłam do wielkiego słoja). I pewnie, nie jest TO jakieś panaceum na wszystko, ale tak zaskoczyłam mój organizm, iż rano obudziłam się ozdrowiona!

<><>

Weekend. Dziś pobiegałam, a teraz sprzątam, prasuję (bo cały tydzień tego nie robiłam) i mopuję (podłogi akurat obsychają, więc przysiadłam). Przy okazji krzyczę na dzieci, tym zarzutem typowej polskiej matki: NIKT, w TYM domu, mi nie pomaga, więc wszyscy chodzą jak w zegarku. Mieszko rozwiesił pranie, panny się nie wychylają, a na obiad pewnie wpadnie zięć.

Idź do oryginalnego materiału