Byzantion, Constantinopolis, Istambul cz. 2

adamaswtrasie.blogspot.com 1 rok temu
Potężne mury Konstantynopola do dziś stoją tak jak stały przez setki (nawet można by napisać: tysiące) lat – i o geniuszu ich twórców świadczy, iż jedynego, i to też niewielkiego, uszczerbku doznały adekwatnie tylko w wyniku katastrof naturalnych – czyli licznych na tym terenie trzęsień ziemi.
Mury Konstantynopola
Samo miasto zdobyte zostało – przez te kilka tysięcy lat historii – zaledwie dwa razy. Co prawda grecki Byzantion został zrównany z ziemią przez Rzymian pod dowództwem Septymiusa Sewera w 195 roku po Chrystusie, a to co odbudował Karakalla spalili Goci. Gdy niecałe 70 lat potem na gruzach greckiej kolonii powstała stolica Imperium Romanum, otoczona potężnymi fortyfikacjami okazała się być niemal nie do zdobycia – pomijając te wspomniane dwa wypadki. Za pierwszym razem podpuszczeni przez Wenecjan krzyżowcy haniebnie ograbili i spalili miasto (w efekcie do Europy napłynęły setki przechowywanych w Konstantynopolu relikwii i traktatów naukowych a samo miasto stało się stolicą efemerycznego Cesarstwa Łacińskiego), za ostatnim Mehmet II zakończył bizantyjski etap historii miasta ustanawiając tu drugą – po Edirne, Adrianopolu – i ostatnią zarazem europejską stolicę Osmanów.
Pozostałości Adrianopola w Edirne
W przeciwieństwie do krzyżowców nowi zdobywcy nie tylko palili i grabili – ale także budowali, chcieli bowiem założyć tu trwałą siedzibę – choć Mehmet Zdobywca świadom był zmiennych kolei ludzkich losów, a posiadając zmysł artystyczny urzeczony wspaniałością dzieł kościoła Mądrości Bożej nie pozwolił ich zniszczyć – islam zakazuje ukazywania ludzi i istot żywych, ani tym bardziej Boga, a takie były tematy mozaik Hagii Sophii – a tylko zakrył delikatnym tynkiem; dziś, po ponownym przekształceniu w meczet (Ataturk stworzył tam muzeum) te cuda pozakrywane są płóciennymi płachtami.
Wnętrze Hagia Sophia
Co takiego budowali? Oprócz siedzib władców każde osmańskie miasto musiało mieć trzy budowle: cami, han i hamam. Podróżując po Bałkanach (bo teraz na blogu wałkuję ten temat) co i rusz je spotykam, więc pewnie poświęcę im osobny wpis, więc tu tylko krótko.
Panorama osmańskiego miasta - Sarajewo
Cami – czytamy "dżami" – to oczywiście meczet. W językach bałkańskich zwie się on xhamia (albański), tzami (greka) czy dzamija (języki południowosłowiańskie), ale chodzi o miejsce modłów i życia politycznego (sensu stricte meczet, podobnie jak synagoga. nie jest świątynią). Pierwszy muzułmański lud, Arabowie, nie miał własnych tradycji budowlanych, więc wzorował się na dużo bardziej cywilizowanych sąsiadach. Turcy Osmańscy, też przecież koczownicy z pochodzenia, czerpali z tradycji chociażby Bizantyjczyków. A kiedy już zdobyli Kościół Mądrości Bożej zachwycili się geniuszem tej konstrukcji – i wszystkie chyba osmańskie meczety są efektem tej fascynacji. Także te najwspanialsze, wznoszone przez genialnego Sinana (sam architekt pochodził z chrześcijańskiej rodziny z Azji Mniejszej, przeszedł na islam, ale nie był Turkiem). Najwspanialszy jest w Edirne.
Kompleks Selima Pijaka w Edirne
Swoją drogą nasi polscy muzułmanie, też przecież niegdyś koczownicy, Tatarzy, meczety wznosili toćka w toćkę jak drewniane cerkwie i kościoły okolicznej ludności – ot, architekci byli z Podlasia.
Tatarski meczet na Podlasiu
Han zaś to nic innego jak karawanseraj. O bałkańskich już na blogu było, więc nie ma się co rozpisywać (dobra, i tak o nich kiedyś wspomnę) – w samym centrum Stambułu jest ich jeszcze kilka, zwłaszcza w okolicach Wielkiego Bazaru, ale takich średnio zachowanych. Te zajazdy służyły osmańskim urzędnikom, podróżnikom i przede wszystkim kupcom – przy meczecie i karawanseraju bazary – carsi, czarszi, po turecku – wyrastały same, choć często potem pod opiekę brali je władcy, budując nieraz olbrzymie kryte targowiska. Cóż, pieniądz jest pieniądz.
Wejście do hanu w Sarajewie
Ostatni obowiązkowy punkt osmańskiego miasta to hamam. Mówiąc krótko: jest to łaźnia. Islam wymaga od wiernych rytualnego obmycia się przed modlitwą, ale z tureckich łaźni korzystano dużo częściej – Osmanowie połączyli tu rzymskie tradycje życia publicznego z własnymi nakazami religijnymi. W sumie podtrzymali tą tradycję – w zachodniej Europie publiczne łaźnie zanikły, ale raczej nie z powodu upadku rzymskiej kultury. Raczej z powodu rozwoju nauki: jakieś mądre głowy stwierdziły, iż skoro zarazę roznosi morowe powietrze to kąpiel, oczyszczając pory w skórze, powoduje łatwiejsze zakażenie; swoją drogą w dawnej Polsce, mimo przysłowia iż częste mycie skraca życie (jest to trochę przedbobon) łaźnie nie straciły na popularności, a słynny piwosz książę Leszek Biały wizytę w takiej bani przypłacił nawet życiem. Hamamy, podobnie jak ich rzymscy protoplaści, były rozdzielnopłciowe. Co prawda nie odmawiano kobietom utrzymywania higieny, ale musiały to robić w innych godzinach niż mężczyźni. Do wyjątków należały hamamy podwójne – jak na przykład w Skopje, dziś galeria sztuki – gdzie dla obu płci były osobne pomieszczenia. Zdarzyło mi się taki prawdziwy hamam – z 1575 roku – w Stambule odwiedzić, i polecam każdemu (o czym zrobię chyba osobny wpis).
Cami i hamam na skopiańskiej czarsziji
Tak więc zaroił się Konstantynopol od wyżej wymienionych budynków – choć trzeba przyznać, iż odbyło się to kosztem wcześniejszych budowli. Z tkanki miejskiej zniknęła chociażby jedna z najważniejszych świątyń w historii chrześcijaństwa – Kościół Świętych Apostołów. Konstantyn Wielki stworzył ów budynek jako własne mauzoleum – bardzo lubił, gdy nazywano go równym Apostołom – oraz miejsce gromadzenia szczątków pierwszych uczniów Jezusa (sporą część relikwii zrabowali krzyżowcy). Nie zniszczono kościołów Mądrości Bożej i Bożego Pokoju – Zofii i Ireny, choć ten pierwszy został meczetem. Swoją drogą jeżeli porównamy pierwszy osmański meczet w obrębie murów Konstantynopola z Hagia Sophia to wtedy zobaczymy ile najeźdźcy zawdzięczają pokonanym.
Osmański meczet z czasów podboju miasta
Zwłaszcza, gdy pójdziemy później do Błękitnego Meczetu – w zamierzeniu mającemu przyćmić potęgę kościoła Mądrości Bożej (nie udało się – dopiero meczet Selima Pijaka autorstwa Sinana – o czym wspominałem wyżej – prawie-że dorównał świątyni z czasów Justyniana), a w rzeczywistości na stałe zmieniającemu tkankę centrum Konstantynopola.
Gruzem powstałym w czasie jego konstrukcji zasypano niedaleki hipodrom – centrum rzymskiego i bizantyjskiego miasta, założonego przez Konstantyna Wielkiego jako Nova Roma i Constantinopolis. Śladów tego miasta chciałem poszukać gdy pierwszy raz odwiedziłem Stambuł.
Hipodrom
Idź do oryginalnego materiału