Były teściu…

twojacena.pl 2 godzin temu

Małgorzata zamyślona przyglądała się przepięknemu bukietowi, który pół godziny wcześniej dostarczył jej kurier. Nie było wątpliwości – kwiaty przeznaczone były właśnie dla niej. Świadczyła o tym dołączona kartka z dwoma słowami: „Uroczej Małgorzacie”.

Po rozwodzie dziewczyna zyskała tajemniczego wielbiciela. Rozstanie z Arkadiuszem było dla niej trudne, choć nie z powodu uczuć, ale z powodu brudu, jaki wylała na nią teściowa. A mąż – teraz już były – zawsze stał po stronie matki.

Jakże dziwnie się potoczyło. Tego samego wieczoru, gdy Małgorzata wróciła do domu z dokumentem o rozwodzie, rozległo się pukanie do drzwi. Na progu stał kurier z przepysznymi różami. Dziewczyna pomyślała nawet, iż to Arkadiusz drwi z niej. Choć kwiaty kosztowały niemało, a zwłaszcza tak wystawny bukiet. A byłym mężem targnęła hojność tylko raz, i to dawno temu.

Od tamtej pory Małgorzata otrzymywała kwiaty dwa, trzy razy w tygodniu. Zawsze z krótką karteczką. Łamała sobie głowę, próbując odgadnąć, kto wysyła te cudowne bukiety.

Przyglądając się różom, nagle przypomniała sobie ten jeden raz, gdy Arkadiusz podarował jej kwiaty. Stało się to po okropnej kłótni. Helena, jego matka, zrobiła wszystko, by poróżnić syna z synową.

– Roztrwaniałaś pieniądze! – wrzeszczał mąż, gdy dowiedział się, iż żona zrobiła paznokcie w drogim salonie.
– To nie takie duże pieniądze – odparła Małgorzata. – W końcu ja też pracuję i mam prawo wydawać na siebie.
– Umówiliśmy się, iż większe wydatki omawiamy – denerwował się Arkadiusz. – A twoje paznokcie kosztują fortunę! Matka mi powiedziała, ile zapłaciłaś za tę fanaberię!

Małgorzata uśmiechnęła się gorzko. Oczywiście, znów nie obeszło się bez teściowej. Helena od pierwszego wejrzenia nie znosiła synowej i ciągle ją krytykowała.

Arkadiusz nigdy nie ujął się za żoną. Zawsze stał po stronie matki. Helena wmawiała mu różne rzeczy, podjudzała. Gdy tylko przyszła do młodych, wykrzywiała ręce, wskazując na – według niej – brudne okna. Potem syn urządzał awanturę, nazywając żoną niedbałą gospodynią.

Pewnego dnia teściowa zobaczyła, jak Małgorzata wraca z pracy. Przeraził ją wygląd synowej. Natychmiast doniosła synowi, iż jego żona, sądząc po stroju, zajmuje się czymś nieobyczajnym.

– Widziałeś, jaki dekolt ma ta sukienka? – oburzała się Helena. – A szefem Małgosi jest przecież mężczyzna. Pewnie przed nim się pręży, żeby dostać awans.

Zamiast postawić matkę do pionu, Arkadiusz się z nią zgodził. Po każdej takiej rozmowie urządzał żonie „słodkie” życie.

Tamta kłótnia, gdy Małgorzata „ośmieliła się” wydać swoje zarobione pieniądze na paznokcie, skończyła się straszną awanturą. Arkadiusz obrażał żonę, nazywając ją rozrzutnicą i utrzymanką.

– Nic ci nie wstyd? – oburzyła się Małgorzata. – Ja, przypadkiem, zarabiam więcej niż ty!

Faktycznie, Małgorzata zarabiała lepiej. Arkadiusz od jakiegoś czasu nie mógł znaleźć stałej pracy. Wciąż zmieniał posady – raz warunki były zbyt ciężkie, raz płacili za mało.

Od męża nie widziała złotówki. choćby produktów nie kupował. Miał obowiązek płacić czynsz, ale i z tym nie zawsze sobie radził. I właśnie przez zaległości w czynszu tak na nią naskoczył.

– Nie mamy za co zapłacić za mieszkanie, a ty wydajesz krocie na paznokcie! – krzyczał.
– Żeby płacić czynsz, trzeba zarabiać – odparowała Małgorzata. – A ty, jak widać, straciłeś tę umiejętność. Ja kupuję jedzenie, leki, paliwo, naprawiam samochód. choćby ubrania kupuję za swoje.

– Mieszkasz w moim mieszkaniu, a jeszcze śmiesz mi wymawiać pieniądze? – wybuchnął obrażony. – Słusznie mówi matka: wpuścisz kobietę do domu, a ona od razu zaczyna się tu rządzić.

Matka wpoiła mu, iż to on jest głową rodziny. Mieszkanie należy do niego, więc żona jest tu tylko na łaskawym chlebie. Powinna więc sprzątać, gotować i słuchać męża.

– Trzy dni nie jadłem mięsa – krzyczał – a ty wydajesz pieniądze na paznokcie!
– Wczoraj była kurczak, przedwczoraj ryba – odparła. – jeżeli chcesz coś innego, znajdź wreszcie porządną pracę i zacznij zarabiać.

Arkadiusz nie mógł znieść takiej bezczelności. Żyje w jego domu, a jeszcze żąda?! Nazwał ją więc darmozjadem i w gniewie rzucił, iż jeżeli chce wydawać pieniądze na paznokcie, to niech wynosi się z jego mieszkania, gdzie chce.

Matka zapewniała go, iż żona nigdzie nie pójdzie. On jest świetną partią, a ona zwykłą przeciętnicą. Wspomniawszy jej słowa, wypędził żonę – nie na serio, tylko żeby się postraszyła.

Nie spodziewał się, iż Małgorzata spakuje rzeczy i wyjedzie. Miała przedmałżeńskie mieszkanie na obrzeżach miasta – małe, z dawnym babcinym remontem. Ale dało się w nim żyć – uznała dziewczyna.

W panice Arkadiusz przybiegł do matki. Opowiedział, iż wyrzucił żonę, a ona… po prostu wyszła.
– Wygarnąłem Małgosi, iż wydała się na paznokcie – jęczał. – Powiedziałem, iż mam dość życia bez mięsa. I dodałem o czynszu. A ona choćby się nie zawstydziła – spakowała się i uciekła.
– Co za bezczelność! – oburzyła się Helena. – Porządna żona nigdy by nie opuściła męża. Zwłaszcza po tym, jak adekwatnie ukradła pieniądze z rodzinnego budżetu.
– Jak to ukradła? – wtrącił się teść.

Jan nigdy nie sprzeczał się z żoną ani nie wtrącał do jej rozmów z synem. Siedział cicho, z boku. Wiedział, iż Helena nie lubi synowej. Ale żeby tak ją gnębić za manicure? To już przesada!

– Oczywiście, ukradła! – przekonywała. – Mąż i żona pracują na rodzinę. Pieniądze są wspólne. A ta żmija wzięła i wydała na siebie – czyli ukradła.

Jan tylko pokiwał głową. A jego żona z synem kontynuowali rozmowę.
– Mamo, nie chcPo latach Małgorzata i Jan żyli szczęśliwie, udowadniając, iż prawdziwa miłość nie ma metryki ani granic.

Idź do oryginalnego materiału