Były prezydent krytykuje wybór Karola Nawrockiego. Padły ostre słowa

zycie.news 5 godzin temu
Zdjęcie: Lech Wałęsa, screen Youtube @superzetsztos1617


Zamiast spokoju i ceremonii – trwa gorąca debata, w której mieszają się wątpliwości proceduralne, głosy protestu i symboliczne gesty sprzeciwu. Najmocniejszym z nich jest zapowiedziany bojkot ze strony byłego prezydenta Lecha Wałęsy, który publicznie nazwał wybór Nawrockiego „upokorzeniem Polski”.

– To zniewaga dla kraju. Nie zamierzam uczestniczyć w takim wydarzeniu – oświadczył Wałęsa w rozmowie z WP. Warto dodać, iż podobne stanowisko przyjął w 2020 roku, kiedy zbojkotował zaprzysiężenie Andrzeja Dudy. Dla byłego lidera „Solidarności” udział w takich uroczystościach to nie tylko formalność, ale także wyraz szacunku wobec wartości konstytucyjnych, które – jego zdaniem – zostały w tym przypadku naruszone.

Tymczasem Sąd Najwyższy bada protesty wyborcze zgłoszone po II turze wyborów. W piątek uznano, iż zarzuty wobec 11 komisji mają podstawy, jednak ich waga nie zmienia ogólnego wyniku głosowania. Ostateczna decyzja w sprawie ważności wyborów ma zapaść 1 lipca, kiedy to Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych wyda uchwałę.

Mimo to nie brakuje głosów podważających cały proces. Poseł Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych nie pozostawia złudzeń: jego zdaniem doszło do szeroko zakrojonych nieprawidłowości. – Komisje zostały przejęte przez ludzi powiązanych ze skrajnymi organizacjami, m.in. środowiskiem tzw. „braci kamratów” – twierdzi Giertych, sugerując, iż skala problemu mogła wpłynąć na rezultat wyborów.

Premier Donald Tusk, choć tonuje nastroje, nie ukrywa swoich wątpliwości. – Nie chodzi tylko o wynik. Chodzi o zaufanie do państwa i procesów demokratycznych – mówił niedawno, apelując o pełne wyjaśnienie nieprawidłowości i rzetelne rozpatrzenie każdego protestu.

Zaplanowane na 6 sierpnia Zgromadzenie Narodowe ma oficjalnie zakończyć wyborczy rozdział i rozpocząć nową prezydenturę. Ale jedno jest pewne – niezależnie od tego, czy Karol Nawrocki zostanie zaprzysiężony w atmosferze państwowego majestatu, czy politycznego rozdźwięku, jego kadencja już od pierwszego dnia będzie obciążona koniecznością odbudowy zaufania obywateli do procedur i instytucji.

To nie tylko test dla nowego prezydenta – to również próba siły dla całej polskiej demokracji.

Idź do oryginalnego materiału