Było to nad wodą

newsempire24.com 1 miesiąc temu

To było nad morzem

„Musisz odpocząć, ile można pracować, Władka? Nie jesteś już sobą, gdzie ten twój płonący wzrok, gdzie ta twoja radosna energia, którą zawsze wszystkich zarażała? No rozwiodłaś się i już z tym twoim…” – matka dodała nieprzyzwoite słowo – „dobrze zrobiłaś, nie ma po co cierpieć.”

„Mamo, ja nie cierpię, minął już rok, jak się rozstaliśmy. Córka nie daje mi się nudzić. A tak w ogóle, moja Zosia jest naprawdę dojrzała jak na swój wiek. Często mnie zaskakuje, choć jeszcze nie skończyła dwunastu lat. To wszystko dlatego, iż czyta twoje czasopisma, które kupujesz. Czyta wszystko, co wpadnie jej w ręce” – mówiła córka.

Postanowiły z Zosią wyrwać się nad morze.

„No właśnie, Zosia też musi odpocząć, jest przecież taką mądrą dziewczynką, w szkole ma same piątki, niech i ona się zrelaksuje. Proponuję, żebyście pojechały nad morze. Na żadne sanatoria czy wycieczki nie mamy teraz pieniędzy, ale w prywatnym kwaterunku da się przeżyć. Dorzucę wam trochę grosza” – nalegała matka.

„Mamo, zgódź się” – dobiegł głos Zosi – „babcia nam pomoże. A może babciu, ty też z nami?” – zaśmiała się. „Rozumiesz, mamo, woda i słońce karmią rośliny, stają się mocne i wytrzymałe. Tak samo i my z tobą nabierzemy siły i zdrowia” – Zosia wyraźnie kogoś cytowała.

„Boże, skąd ty to wiesz, Zosiu?”

„No przecież czytam, to z babcinych czasopism. Poza tym, uczę się w szkole, gdybyś nie zauważyła” – śmiała się córka.

Władka miała nadchodzący urlop i już zdecydowała – z Zosią wyrwą się nad morze. Po ostatnim dniu pracy, wychodząc z biura, rzuciła:

„Dziewczyny, pa pa, tak się cieszę, przede mną odpoczynek.”

„No to odpoczywaj na całego, opalaj się, pływaj i poznaj jakiegoś przystojniaka” – życzyły wesoło koleżanki.

Rozpoczęły przygotowania do wyjazdu. Walizka się zapełniała. Pojechały do centrum handlowego, kupiły nowe stroje kąpielowe, krótkie spodenki. Zosia, rozradowana, nuciła:

„To było nad morzem, szła po piasku, on patrzył na nią…” – cytowała Zosia.

„Córeczko, o czym ty mówisz? Skąd znowu takie myśli?”

„Mamo, czytałam w czasopiśmie.”

„Za wcześnie jeszcze na dorosłe pisma, trzeba je wyrzucić” – powiedziała Władka.

„Mamo, zapomniałaś, iż pozostało internet.”

„To i go wyłączę.”

„No mamusiu, to już przemoc wobec osoby” – zaśmiała się córka.

„No to, osobo, pakuj swoje rzeczy” – odparła matka.

„Mamo, a Anka mi zazdrości, też chce nad morze. Nigdy tam nie była i choćby nie wie, jak to wygląda.”

„Rozumiem. W ich rodzinie jest ciężko, matka jest niepełnosprawna, ojca nie ma. Wiem, jak im trudno” – powiedziała smutno Władka. – „Może Anka dorośnie i los się do niej uśmiechnie. Wtedy pojedzie z matką nad morze.”

„Może, ale kiedy to jeszcze będzie…” – westchnęła córka.

W przeddzień wyjazdu siedziały wieczorem na kanapie i rozmawiały głównie o morzu, gdy nagle Zosia znowu rzuciła:

„Mamo, a może tam spotkasz swojego wybranka?”

„Kogo?!” – Władka aż podskoczyła.

„No miłość swojego życia, jak to czytałam: »To było nad morzem, gdzie koronkowa piana…« Właśnie z tej koronkowej piany wyłoni się twój przeznaczony…”

„Zosiu, o czym ty myślisz? Ja choćby nie myślę, a ona…” – załamała ręce Władka.

„Oj, dobra mamo, idę spać” – gwałtownie zeskoczyła z kanapy i pobiegła do swojego pokoju.

Jechały pociągiem. Podróż trwała całą dobę. Władka z Zosią były podekscytowane, patrzyły przez okno, podziwiały mijane krajobrazy. Ostatni raz były nad morzem cztery lata temu, a teraz euforia je rozpierała.

Na dworzec dotarły pod wieczór, dojechały do prywatnej kwatery. Gospodyni powiedziała:

„Dziewczynki, to wasza część, tu będziecie mieszkać, a drugą zajmuje młody mężczyzna – porządny chłopak, ma na imię Marek.”

„Co nam do tego?” – pomyślała Władka i zaczęły się rozpakowywać.

„Mamo, idziemy nad morze” – zawołała Zosia – „potem się rozpakujemy, może się wykąpiemy…”

Władce też się chciało nad morze, zwłaszcza iż było blisko – gdy tylko wyszły przez furtkę, już je widać.

„Idźmy, wieczorem dobrze się pływa i nie spalimy się, słońce już nie takie mocne” – zgodziła się.

„Mamusiu, jakie to piękne” – gadała Zosia – „wreszcie, oto morze.”

Zrzuciła klapki i wpadła do wody, uśmiechając się z rozkoszy. Potem wyskoczyła, zdjęła spodenki i koszulkę, i znowu pobiegła do wody. Fale, niewielkie, napływały na brzeg i cofały się, znów napływały. A Władka zauważyła, iż morska piana przy brzegu naprawdę była koronkowa.

Było już ciemno, gdy wracały szczęśliwe z plaży. Na werandzie stał przystojny mężczyzna, leniwie popijając piwo z puszki. Gdy przechodziły obok niego, Zosia nagle powiedziała:

„W piwie są toksyczne substancje, a choćby sole metali ciężkich…”

„Ojej, dobry wieczór” – odezwał się – „skąd u was takie głębokie wiadomości?”

„Dobry wieczór” – przywitały się jednocześnie matka z córką, a Zosia dodała: – „Trzeba więcej czytać i interesować się światem” – odpowiedziała dumnie i weszła do pokoju, a za nią matka.

Marek pomyślał:

„A ja się martwiłem, iż będzie nudno. Z taką sąsiadką na pewno się nie znudzę, patrzcie ją, o toksynach mi prawi.”

Następnego dnia Władka zaproponowała córce:

„Może pójdziemy na wycieczkę, a nad morze wieczorem? Jeszcze zdążymy się spalić.”

„Dobrze, mamo, zgadzam się. Musimy poznać okolicę i zobaczyć, co tu jest ciekawego.”

Pod wieczór poszły nad morze. O tej porze plaża była już pusta. Od razu zauważyły swojego sąsiada, który w przeciwsłonecznych okularach siedział na leżaku i

Idź do oryginalnego materiału