Tomasz i Maria byli małżeństwem przez wiele lat, aż ich związek w końcu się rozpadł. Gdy Maria pewnego wieczoru postanowiła, iż ma dość, ich wspólne życie miało się diametralnie zmienić.
Maria, zmęczona zachowaniem męża, wykrzyczała podczas kolacji:
— Nie mam już sił! Wszystko we wsi mówi, iż znowu się włóczysz. Mam dość, jutro składam papiery rozwodowe!
Tomasz, z lekceważeniem machając ręką, odpowiedział:
— No to idź, kto cię tu trzyma?
Maria dotrzymała słowa. Następnego dnia złożyła pozew o rozwód. Rozstali się, choć oboje pozostali w tym samym mieszkaniu, dzieląc je na dwa osobne światy. On zamieszkał w jednym pokoju, ona w drugim, żyjąc jak sąsiedzi, którzy przypadkowo dzielą wspólną przestrzeń.
Pewnego dnia Tomasz, wracając z pracy, zorientował się, iż w kuchni nie czeka na niego obiad. Widząc, jak Maria delektuje się świeżo ugotowanym barszczem, spróbował swoich sił:
— Daj mi miskę barszczu, Mario — poprosił.
Maria spojrzała na niego z uśmiechem pełnym ironii:
— A kim ty jesteś, żeby cię karmić?
Tomasz nie dał się zbić z tropu:
— No to może zapłacę, jak w restauracji?
Pomysł ten rozbawił Marię, ale po chwili uznała, iż to niegłupie.
— Dobrze, ale cena będzie jak w najlepszej restauracji — odpowiedziała, stawiając mu talerz z barszczem.
Od tego dnia Tomasz codziennie wracał z pracy, płacąc Marii za obiady. Maria, mając dodatkowy dochód, coraz bardziej wciągała się w pomysł stworzenia czegoś wyjątkowego. Zaczęła zmieniać kuchnię, inwestując w dekoracje i inspirując się lokalnymi restauracjami. Pewnego dnia Tomasz, wracając do domu, nie mógł uwierzyć własnym oczom: w kuchni wisiały nowe firanki, stół zdobiła biała obrus, a na środku leżało eleganckie menu.
Maria, ubrana w elegancką suknię i biały fartuch, powitała go słowami:
— Dobry wieczór. Co pan zamawia?
Tomasz, zdumiony, odpowiedział:
— Wszystko, co najdroższe, i lampkę wina!
Ich codzienność zaczęła przypominać małżeńskie życie, choć formalnie nim nie była. Wieczory spędzali razem, jedząc kolacje, rozwiązując krzyżówki czy grając w domino. Pewnego mroźnego wieczoru Tomasz, przerywając ciszę, zapytał:
— Mario, a nie myślałaś o tym, żeby otworzyć restaurację? Mogłabyś być szefową, a ja zainwestowałbym w ten biznes.
Maria spojrzała na niego uważnie i z lekkim uśmiechem odpowiedziała:
— Restaurację? A może przy okazji znowu zostaniemy małżeństwem?
Tomasz nie krył radości:
— Zgadzam się, ale tylko pod warunkiem, iż barszcz zawsze będzie tak dobry, jak dzisiaj.
Ich nowy “biznesplan” stał się początkiem drugiej szansy na wspólne życie, które tym razem mieli budować na zupełnie nowych zasadach.