Była zakonnica ujawniła prawdę o finansach w klasztorze. "Trzeba rozliczyć kieszonkowe"

gazeta.pl 1 dzień temu
Joanna, która działa w sieci pod pseudonimem Wirtualna Katechetka, przez lata była zakonnicą. Zdobyła się na szczere wyznanie na temat finansów w klasztorze.
Wielu interesuje to, jak wygląda życie zakonne od środka. Tego mogą dowiedzieć się od Joanny, która działa w sieci pod pseudonimem Wirtualna Katechetka. Kobieta przez osiem lat była zakonnicą. Na jej profilu na TikToku znajdziemy filmiki ujawniające prawdę o funkcjonowaniu zakonu. Joanna opowiedziała również o kwestii finansów. Jak to rzeczywiście wygląda?


REKLAMA


Zobacz wideo Izabela Trojanowska chciała być zakonnicą. Wspomina kardynała Stefana Wyszyńskiego, za pomocą którego zmieniła plany


Była zakonnicą. Teraz ujawnia prawdę o finansowaniu klasztorów
Jak dowiadujemy się od Joanny z jednego z jej filmików, każda wydana przez nią złotówka musiała być udokumentowana. Z czego utrzymują się zakonnice? - Przede wszystkim siostry zakonne utrzymują się z tego, iż same zarabiają na siebie. jeżeli byłam w domu, gdzie było bardzo kiepsko z finansami, zdarzało się, iż nie dostawałam nic - wyjawiła. - Z reguły siostra musi poprosić przełożoną o to, żeby dała jej pieniądze, na przykład na buty czy coś podobnego - przekazała Wirtualna Katechetka. - Powiem wam szczerze, iż dla mnie zawsze było to trudne, ponieważ kiedy byłam dzieckiem czy nastolatką, naprawdę nie przelewało się u mnie w domu. Praktycznie o nic nie prosiłam, bo wiedziałam, iż tych pieniędzy po prostu nie ma - powiedziała Joanna.
Influencerka przyznała, iż trudno jej przychodziło opowiadanie o swoich potrzebach. - Dla mnie strasznym wysiłkiem było powiedzieć o swoich potrzebach, co skutkowało tym, iż mówiłam o nich tylko w ostateczności. Bardzo ważna rzecz, o której praktycznie nikt nie wie, jest taka, iż z tych pieniędzy, które się dostawało, trzeba było się rozliczyć. Na przykład napisać, ile wydałam na jedzenie, a ile na bilety - czyli dokładnie rozliczyć kieszonkowe - opisywała.


Jako zakonnica dostawała... kieszonkowe! Ile wynosiło?
Zarobione przez zakonnice pieniądze trafiały do wspólnej puli. W pewnym momencie wprowadzono "kieszonkowe". Zdecydowano się wypłacać konkretną kwotę, z której nie musiały być w żaden sposób rozliczać. - Dłuższy czas, kiedy byłam w zakonie, nie było tego w ogóle. A później, uwaga, pojawiła się zawrotna kwota 50 zł, z której nie musiałam się rozliczać. Wiem, iż siostry normalnie na to się zgadzają. Na przykład jeżeli dostawałam jakieś pieniądze, musiałam je oddać przełożonej - wszystkie pieniądze trafiają do wspólnej kasy - mówiła Joanna.
Idź do oryginalnego materiału