Brzozów, siedmiotysięczne miasto, leży z grubsza 50 km na południe od Rzeszowa. Nie ma wątpliwości, iż w tym mieście nigdy nie było kolei, ale być może był dworzec kolejowy. Na ten temat są różne opinie…
Najbardziej fascynująca wersja jest opisana w książce „Austriackie gadanie” autorstwa Mieczysława Czumy i Leszka Mazana. Na początek mała powtórka z historii: w opisywanym poniżej okresie Brzozów należał do Galicji, części cesarstwa austro-węgierskiego.
Okazały dworzec kolejowy z początku 20. wieku wybudowany z inicjatywy i za pieniądze obywateli miasta w oczekiwaniu na przyjazd z kierunku Sanoka dworskiego pociągu cesarza Austro-Węgier. Przyjazd okazał się niemożliwy wobec braku prowadzących do Brzozowa torów kolejowych (krowy w Sanoku, wg opinii tamtejszego burmistrza, mogłyby stracić mleko, a burmistrz Brzozowa, kupiec kolonialny, musiałby konkurować ze sklepami sanockimi). Opinie obu burmistrzów potwierdziła w roku 1909 specjalna komisja sejmu galicyjskiego. Na polecenie Galicyjskiego Towarzystwa Budowy Dróg Żelaznych opracowano w 1913 projekt linii Brzozów – Rymanów, nie zrealizowany z uwagi na głębię różnic charakterologicznych mieszkańców obu miast.Przez cały 20. wiek eklektyczny dworzec służy celom mieszkalnym. Unikatowy przykład wykorzystania do celów hodowlanych (głownie drobiu) kas kolejowych, przechowalni bagażu oraz peronu. W połowie lat dziewięćdziesiątych 20. wieku pojawiła się opinia, iż budynek uznawany dziś za dworzec kolejowy w rzeczywistości wybudowany został przez Żydów, a w swej części parterowej miał służyć za restaurację.
Piękna historia, ale nie udało mi się znaleźć w internecie potwierdzenia żadnego z faktów dotyczących genezy budowy dworca. No cóż, powtórzmy za Giordanem Bruno se non è vero, è ben trovato czyli „nawet jeżeli to nieprawda, to jest to dobrze wymyślone”.
Oto wygląd (z około 2013 roku) budynku przy ulicy Kościuszki, który być może miał być dworcem kolejowym:
A co wiadomo o tym budynku, i kolei w Brzozowie, z innych źródeł?
Wybuch 1. wojny światowej i rozpad monarchii austro-węgierskiej zniweczył wszelkie plany budowy kolei do Brzozowa. W odrodzonej Polsce Brzozów przez długie lata żył tematem kolei. W 1937 r. powstał choćby społeczny komitet działający na rzecz budowy kolei z Przeworska przez Dynów i Brzozów do Sanoka. W PRL sprawa brzozowskiej kolei pojawiła się na krótko w 1959 r. Autorem projektu odcinka z Przeworska do Nowego Zagórza był Leon Bober z Brzozowa, pracujący w Ministerstwie Komunikacji. Ale skończyło się na planach.
To znaczy się nie skończyło…. W związku z planami (mrzonkami??) wielkich inwestycji kolejowych mniej lub bardziej luźno związanych z budową Centralnego Portu Komunikacyjnego, brzozowianie znów mają nadzieję, iż do ich miasta w końcu, po ponad stu latach planowania, wreszcie wjedzie pociąg.
Co do dworca, to lokalna historyczka, Halina Kościńska, przedstawia bardziej prozaiczną wersję. Według niej, budynek przy ul. Kościuszki 21 nazywany dworcem, został ukończony w 1911 r, gdyż taka data widnieje przy wejściu na dach. Nie wiadomo kto był inicjatorem budowy. Zachowały się dokumenty, z których wynika, iż kamienicę kupił Jan Zorner 9 kwietnia 1919 i po jego śmierci w 1920 roku sprzedano dom Zofii i Stanisławowi Kościńskim. W kontrakcie kupna sprzedaży zapisano m.in. „…piętrowa kamienica składająca się m.in. z 7 pokoi, 3 kuchni, 2 przedsionków, 2 spiżarek, 7 piwnic, 2 ustępów na parterze, a 8 pokoi, 2 kuchni, 1 spiżarki i 1 ustępów na piętrze, wreszcie strychu…”. Wynika z tego, iż od początku był to budynek przeznaczony na cele mieszkaniowe. Świadczy o tym także zapis: „Lokatorzy zamieszkujący pomieszczenia w kamienicy będącej przedmiotem niniejszego kontraktu zapłacili czynsz najmu za miesiąc styczeń 1921 r. do rąk sprzedających, zaś od 1 lutego br. czynsz najmu należeć będzie do kupujących”.
No cóż, być może pani Kościńska ma rację i brzozowski dworzec to tylko legenda miejska . Ale historia z książki Czumy i Mazana znacznie bardziej mi się podoba. 😁😁







