Brno. Morawska perła poza udeptanymi szlakami. Miasto, które długo nie zasypia

dziennik.walbrzych.pl 1 tydzień temu

Brno to miasto, które łatwo przeoczyć, będąc zachwyconym Pragą, ale ci, którzy zdecydują się zejść z utartych szlaków, gwałtownie odkryją jego wyjątkowy urok. Aż trudno uwierzyć, iż z Wałbrzycha jest tam bliżej niż do Łodzi, Poznania czy Krakowa, nie wspominając już o Warszawie. Przez kilka dni miałem okazję zanurzyć się w atmosferę tego miasta i odkryć, iż Brno oferuje znacznie więcej niż może się wydawać na pierwszy rzut oka. Przygotujcie się na pełną przygód podróż, gdzie podziemia skrywają tajemnice, zamki opowiadają historię, a wieczory zaskakują pełnym życia rytmem.

Vodojemy na Žluté Hoře: Podziemne Katedry

Nie każdy wie, iż Brno ma swoje własne „podziemne katedry”! Vodojemy na Žluté Hoře to gigantyczne zbiorniki wodne zbudowane w latach 1874, 1894 i 1917. Brzmi trochę sucho (dosłownie), ale gdy wejdziesz do środka, poczujesz się jak odkrywca starożytnej świątyni. Pierwotnie te monumentalne konstrukcje miały za zadanie dostarczać wodę mieszkańcom. Dziś ich skala i majestatyczna architektura naprawdę robią wrażenie. Niedawno odrestaurowane, od czerwca pełnią rolę nie tylko historycznego zabytku, ale też miejsca na koncerty, wystawy i różne nietypowe wydarzenia. Wyobraźcie sobie na przykład jazzowy koncert w takim miejscu – to dopiero doświadczenie!

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Zamek Špilberk: Więzienie z widokiem

Kolejny mój przystanek to Zamek Špilberk. Wydaje się niepozorny, ale historia tego miejsca przyprawia o dreszcze. W XVIII i XIX wieku było to jedno z najbardziej znanych fortecznych więzień w Europie, a mówiono o nim jako o „żelaznej klatce narodów”. Przetrzymywano tu więźniów politycznych z całego niemal kontynentu, choć trudno to sobie wyobrazić, spacerując po dziedzińcu i podziwiając wspaniałe widoki na Brno. Teraz zamek pełni funkcję muzeum i idealnie nadaje się do zgłębiania historii, ale i… robienia selfie z panoramą miasta.

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Zielony Rynek: Miejsce spotkań i kapusty

Zamek zamkiem, ale żeby naprawdę poczuć puls Brna, trzeba zejść na Zielony Rynek (Kapuściany Rynek). Ta urocza przestrzeń była kiedyś pełna… no cóż, kapusty! Ale spokojnie, dzisiaj to raczej miejsce, gdzie można kupić świeże owoce, warzywa i lokalne przysmaki. Rynek tętni życiem, szczególnie latem, kiedy kawiarniane ogródki pełne są ludzi rozkoszujących się słońcem i filiżanką kawy. Historia tego miejsca sięga XIII wieku, a stojąca na środku fontanna Parnas (tak, z mitologicznymi nawiązaniami) dodaje uroku temu miejscu. Spacerując po rynku, trudno nie poczuć się częścią lokalnej społeczności – tu wszyscy znają się od lat!

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Wieża Ratuszowa: duch rynkowego smoka

Skoro już jesteśmy w pobliżu rynku, nie można przegapić wizyty w Starym Ratuszu. Jego wieża to jeden z najlepszych punktów widokowych w Brnie, a sam budynek kryje w sobie pewną tajemnicę… smoka! To oczywiście lokalna legenda, ale prawdziwą „gwiazdą” jest wywieszony w ratuszu… krokodyl. Zgubiłem cię? Spokojnie, to nie przypadek. Według legendy, potwór terroryzował miasto, a odważny rycerz uratował mieszkańców, a ten wypchany „smok” jest pamiątką po tamtych wydarzeniach. Tak naprawdę to krokodyl, który przywędrował tu w średniowieczu – nikt do końca nie wie, skąd.

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Villa Tugendhat: architektura przyszłości z przeszłości

Teraz czas na coś bardziej nowoczesnego – Villa Tugendhat. Choć może to brzmieć jak nudna lekcja historii architektury, ta willa zaprojektowana przez Ludwiga Miesa van der Rohe to prawdziwe arcydzieło modernizmu. Zbudowana w latach 30., z zaskakująco nowoczesnymi rozwiązaniami technicznymi, była domem dla żydowskiej rodziny Tugendhatów, aż do ich ucieczki przed nazistami. Budynek jest symbolem nie tylko estetycznej innowacji, ale także burzliwych losów Europy w XX wieku. Warto zajrzeć, choćby jeżeli architektura nie jest Waszą pasją. Ta willa naprawdę potrafi zachwycić swoją elegancją.

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Brneńskie Noce: życie zaczyna się po zmroku

Brno w dzień to jedno, ale Brno nocą? To zupełnie inna historia – miasto budzi się do życia, kiedy słońce zachodzi, i gwar trwa tu do późnych godzin. Náměstí Svobody, czyli główny plac miasta, po zmroku staje się miejscem, gdzie ludzie gromadzą się, by celebrować życie. To tutaj znajdziesz najbardziej tętniące nocnym życiem bary i restauracje, które aż proszą, by wstąpić na chwilę (a może i na dłużej).

Pierwszy krok do udanej nocy w Brnie? Lokalna scena piwna. Brno słynie z browarów, a jedną z największych przyjemności jest odkrywanie różnorodnych smaków czeskich piw, których można spróbować w licznych pubach. Zresztą, pubów tutaj nie brakuje, każdy znajdzie coś dla siebie – od tych, które wyglądają jak średniowieczne karczmy, po nowoczesne, designerskie miejsca z craftowymi piwami i winami.

Kiedy masz ochotę na coś bardziej intensywnego, warto odwiedzić Bar, který neexistuje – tak, to nazwa jednego z najsłynniejszych koktajlbarów w mieście. Niesamowite koktajle, których nie znajdziesz nigdzie indziej, w połączeniu z klimatem starego Brna to coś, czego nie możesz przegapić. Atmosfera tego miejsca jest naładowana energią, a barmani potrafią wyczarować drinka dokładnie dopasowanego do Waszego nastroju.

Coś bardziej undergroundowego? Sprawdźcie Super Panda Circus. To miejsce, gdzie chyba każdy wieczór zamienia się w przygodę. To bar pełen niespodzianek, z menu podanym w formie zagadki, a każdy koktajl to małe dzieło sztuki. Super Panda Circus to zdecydowanie jedno z tych miejsc, które długo zostaje w pamięci – od niesamowitego wnętrza po teatralne podejście do przygotowywania drinków.

A jeżeli po intensywnej nocy masz jeszcze ochotę na coś ekstra, przechadzka po Brnie o świcie to naprawdę magiczne doświadczenie. Miasto, które jeszcze przed chwilą pulsowało życiem, nagle staje się ciche, a puste ulice zaczynają opowiadać swoje historie. I nie ma lepszego sposobu, by zakończyć noc w Brnie niż spacerując przez opustoszałe Náměstí Svobody, kiedy pierwsze promienie słońca dotykają brukowanych ulic.

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Fot. Jacek Zych / Dziennik Walbrzych

Idź do oryginalnego materiału