Leon XIV, czyli kardynał Robert Prevost z USA, został 267. biskupem Rzymu. Jego wybór przeszedł do historii z kilku powodów: to pierwszy papież-Amerykanin, pierwszy od ponad 250 lat wybrany w maju oraz duchowny, którego styl bycia wywołuje uśmiech, a niekiedy zdumienie – choćby w Watykanie.
Tuż po ogłoszeniu wyników konklawe, media na całym świecie zaczęły analizować możliwe skutki tego wyboru – od wewnętrznych reform Kościoła po rolę Watykanu w konfliktach geopolitycznych. Jednak najciekawsze światło na Leona XIV rzucił… jego brat. John Prevost, w rozmowie z lokalną stacją NBC Chicago, opowiedział o mniej znanej stronie nowego papieża. I zrobił to z humorem, który sam nowy Ojciec Święty najwyraźniej odziedziczył.
– Nie wierzyłem w to, a Rob też nie wierzył. Powinienem powiedzieć: papież Leon też nie wierzył – przyznał John, pytany o swoją reakcję na wieść o wyniku głosowania. I dodał: – Zanim wszystko się rozstrzygnęło, zapytałem go, czy założył czerwone skarpetki. I czy obejrzał film „Konklawe”. Odpowiedział, iż tak.
Choć może się to wydawać żartem, wiele wskazuje na to, iż nowy papież naprawdę obejrzał oscarowy film o procedurach konklawe… na chwilę przed tym, jak sam został jego bohaterem.
John zdradził także, iż jeszcze niedawno bracia spędzali czas… grając razem w gry przeglądarkowe typu Scrabble. Wirtualne pojedynki na słowa miały dla nich wymiar nie tylko rozrywkowy, ale i emocjonalny – były formą kontaktu, gdy kardynał Prevost przebywał na misjach w Peru.
Papież Leon XIV pochodzi z rodziny imigrantów i jest zakonnikiem augustiańskim. W Kościele znany był z zaangażowania w pracę misyjną oraz z otwartego podejścia do potrzeb współczesnych wiernych. Już w pierwszych słowach po wyborze zadeklarował chęć kontynuowania dzieła papieża Franciszka – z naciskiem na dialog, prostotę i bliskość ludziom. Jego progresywne podejście budzi nadzieję na zmiany – zarówno wewnątrz Kościoła, jak i w szerszym, globalnym kontekście.
Nie brakuje opinii, iż wybór Leona XIV to również sygnał dla świata. W czasie, gdy w Ukrainie trwa wojna, wielu dostrzega analogie do pontyfikatu Jana Pawła II – również wybranego w burzliwych czasach i zdolnego do głębokiego wpływu na bieg historii.
A jednak mimo całej doniosłości tego momentu, jego bratu udało się przypomnieć, iż choćby papież może mieć słabość do prostych przyjemności, żartów z rodzeństwem i czerwonych skarpetek. I może właśnie dzięki temu świat zobaczył nie tylko nową głowę Kościoła, ale przede wszystkim – człowieka.