Brangusis, może zawieziesz mnie do domu? Po ciężkiego dnia pracy w restauracji Ewa marzyła tylko o tym, by uniknąć czterdziestominutowej podróży zatłoczonym autobusem.
Kochanie, mógłbyś mnie odebrać z pracy? Dzisiaj znów zadzwoniła do męża, mając nadzieję, iż po męczarniach przy kuchni nie będzie musiała trwaść w tym rozklekotanym pudle.
Jestem zajęty odparł sucho Krzysztof. W tle wyraźnie słychać było telewizor, więc jasne było, iż siedzi w domu.
Ścisnęło ją w gardle. Ich małżeństwo wisiało na włosku, a przecież tylko pół roku temu nosiłby ją na rękach. Co się stało w tak krótkim czasie? Ewa nie rozumiała.
Dbała o siebie godziny na siłowni, starannie dobrana dieta. Gotowała jak marzenie, w końcu pracowała w najlepszej pierogarni w mieście. Nigdy nie prosiła o pieniądze, nie urządzała scen. Była gotowa spełnić każde jego marzenie
gwałtownie mu się znudzisz kręciła głową matka, słuchając skargi córki. Nie można mężczyźnie wiecznie schlebiać.
Po to go kocham odpowiedziała bezradnie Ewa, wymuszając uśmiech. A on kocha mnie
***
A jednak mu się znudziłam gryzła wargę, przeglądając historię w przeglądarce. Okazało się, iż Krzysztof cały wolny czas spędzał na portalach randkowych, rozmawiając z kilkoma kobietami naraz. Dlaczego nie mógł po prostu ze mną porozmawiać? Wszystko bym zrozumiała i odeszła. Po co wiązać się z kobietą, której się nie kocha, i dręczyć ją swoim chłodem?
Rozwód. Cóż, była silna, da sobie radę. Ale nie odejdzie tak po prostu. Mała zemsta mu się należyła
Tego samego wieczoru założyła konto na tej samej stronie, gdzie przebywał jej mąż, znalazła go i napisała. Zdjęcie znalazła w sieci, lekko je poprawiła i była pewna, iż Krzysztof połknie haczyk. I połknął.
Rozpoczęła się burzliwa wymiana wiadomości. Mężczyzna zapewniał, iż nie jest żonaty, iż szuka poważnego związku, iż marzy o dzieciach. Wychwalał swój charakter pod niebą, co doprowadzało Ewę do łez śmiechu. Przecież wiedziała najlepiej, jak trudno z nim wytrzymać.
Spotkajmy się napisała Ewa, wstrzymując oddech w oczekiwaniu na odpowiedź.
Chciałbym przyszło po chwili. Ale u mnie teraz mieszka siostra, przygotowuje się do egzaminów. Może neutralne miejsce? A wieczorem przedłużymy w hotelu.
Serjо? Ewa niemal parsknęła. Skąd pewność, iż kobieta od razu skoczy do łóżka? Najnormalniejszy człowiek by się obraził! Chociaz mnie to pasuje.
A może u mnie? Mieszkam za miastem, sam. Nikt nie będzie przeszkadzał Zrobiła pauzę. Czy się zgodzi?
Idealne! Krzysztof wyraźnie się ucieszył. Pewnie dlatego, iż nie będzie trza płacić. Podaj adres i godzinę. Przylecę na skrzydlаch miłości.
Ulica *** 25, dziesiąta wieczorem. Pasuje?
Jasne! Czekaj na mnie.
O 21:00 Krzysztof oznajmił, iż wezwali go do pracy. Nie mogąc znaleźć kluczyków, niechętnie zapyta żonę, czy ich nie widziała.
Leżały na komodzie Ewa patrzyła mu w oczy z niewinną miną, jednocześnie ściskając klucze w kieszeni. Może kot je zabrał?
A ona choćby nie myślała na niego czekać. Po tym wszystkim? Spakowała swoje rzeczy. Na szczęście miała własne mieszkanie po babci. Jedyną rzeczą, którą zostawiła, był wniosek o rozwód, leżący na środku stołu.
Krzysztof wrócił dopiero rano, wściekły jak osa. Nie dość, iż podróż w jedną stronę zajęła mu ponad godzinę, to jeszcze tej Anety z portalu tam nie było.
Adres był prawdziwy, dom też. Ale nie mieszkała tam zadbana blondynka ze zdjęć. Drzwi otworzyła mu kobieta trzy times większa od niego, ubrana w półprzeźroczystą koszulę nocną. Oddałby wszystkie złotówki, żeby tylko wymazać tę wizję z pamięci.
Ledwo uciekł! W końcu złapał taksówkę, ale kierowca okazał się dziwakiem i najpierw zawiózł go Bóg wie gdzie. W sumie niezła nocna.
Dopiero gdy wszedł do mieszkania i zobaczył na stole wniosek, zrozumiał, kto stał za tą całą zabawą. Obok, szminką, widniał tekst: *To słodka zemsta*











