Ból wspomnień, który nie chce odejść

polregion.pl 3 dni temu

Boli pamiętać, nie da się zapomnieć.

Kwiecień cieszył ciepłą pogodą, ale na początku maja nagle zrobiło się zimno, przez dwa dni choćby sypał śnieg. Zbliżały się długie świąteczne weekendy.

— Postanowiłam pojechać na grób mamy. Dawno tam nie byłam — powiedziała Katarzyna córce w przeddzień świąt.

— Na długo? Zostaniesz u krewnych? — zapytała Agnieszka.

— Krewni… — Katarzyna zamyśliła się. — Mama zmarła wcześnie. Ojca nie pamiętam. Nie miałam rodzeństwa. Zatrzymam się u kuzynki. Mieszka w naszym mieszkaniu. Chciałam zadzwonić, uprzedzić, ale nie zachowałam numeru telefonu. A może go choćby nie miała. Nie sądzę, żeby gdzieś wyjechała. W ogóle chciałam tam i z powrotem, załatwić wszystko w jeden dzień — odpowiedziała Katarzyna.

— Mogę pojechać z tobą? Nigdy nie byłam w twoim rodzinnym mieście.

— Myślałam, iż masz plany na święta, nie proponowałam. Jedziemy. We dwójkę weselej — ucieszyła się Katarzyna. — Mieszkałaś tam do trzeciego roku życia. Nie pamiętasz?

— Nie pamiętam. — Agnieszka zamyśliła się na chwilę i pokręciła głową.

— Kinga przyjechała kiedyś do nas. Byłaś już duża. Jak się dowiedziała, iż nie zamierzam wracać do miasta, poprosiła, by mogła zamieszkać w naszym mieszkaniu. Zawsze marzyła, by wyrwać się ze wsi. Pomogłam jej się wtedy zameldować. U niej się zatrzymamy, jeżeli nie zdążymy wrócić tego samego dnia.

Wczesnym rankiem pojechały na dworzec. Stojąc na przystanku, Katarzyna rozglądała się. Kilka znajomych twarzy, ale nikt się nie przywitał. choćby gdyby chcieli, sama nie umiałaby powiedzieć, kim są. W autobusie zrobiło się tłoczno, prawie wszystkie miejsca zajęte.

— Denerwujesz się? W końcu spotkanie z przeszłością, wspomnieniami — zapytała Agnieszka, pochylając głowę i zaglądając matce w twarz, gdy już usiadły.

— Przeszłość nie zawsze jest jasna i radosna. Było w niej i coś, o czym nie chce się pamiętać — westchnęła Katarzyna.

— Masz na myśli ojca?

— Jego też. Nie mówmy teraz o tym — odcięła się Katarzyna ostrzej, niż to było potrzebne.

— Dobrze. — Agnieszka odchyliła się na oparcie i wpatrzyła przed siebie.

Wkrótce autobus wyjechał z dworca i ruszył przez miasto, które Katarzyna uważała za swoje. Monotonny warkot silnika kołysał. Głowa Agnieszki opadła na ramię — spała.

Katarzyna pozazdrościła jej. Patrzyła na migający za oknem las wzdłuż drogi. Nie udało się zasnąć, choć bardzo się starała. Zbyt wiele emocji. Tyle lat chowała w najdalszym zakątku świadomości wspomnienia o przeszłości, a teraz wdzierały się na powierzchnię, burząc jej spokój i każąc wątpić w słuszność decyzji o powrocie do miasta młodości…

* * *

Zachodzące słońce muskało ciepłymi promieniami twarze dwóch przyjaciółek siedzących na balkonie.

— Jutro ostatni egzamin i wolność! Złożymy papiery na studia i będziemy czekać. Aktywnie — dodała Ola. — Wyspimy się, będziemy się kąpać, spacerować, robić, co chcemy.

Kasia kołysała się na taborecie, podkładając dłonie pod siebie.

— Coś się stało? Kasia, nie jesteś chora? Jakaś blada — zaniepokoiła się Ola, wpatrując się w przyjaciółkę. — Czy ty…

— Co ja? — ostro odparła Kasia, nie patrząc na Olę.

— Sama wiesz. — Ola nie spuszczała z niej wzroku. — Dziewczyny plotkują, iż masz coś z Markiem… — Nie dokończyła.

Kasia przestała się kołysać i zastygła. Teraz Ola patrzyła na nią z nietajoną ciekawością.

— Nie mów głupstw. Nic między nami nie było i nie ma. Dobrze, chodźmy, mama zaraz wróci, zobaczy, iż nie uczymy się, będzie krzyczeć. — Kasia wstała i przez otwarte drzwi balkonowe weszła do kuchni.

Zaskoczył zamek w drzwiach wejściowych — wróciła mama. Zobaczyła córkę z przyjaciółką i bez powitania zapytała:

— Uczyłyście się? Przygotowane do egzaminów?

— Dzień dobry, ciociu Ewo. Tak, razem się uczyłyśmy. — Ola przecisnęła się w wąskim przedpokoju do drzwi. — No to ja pójdę? — zapytała, patrząc znacząco na Kasię.

— Idź, jutro się nagadacie — westchnęła mama i poszła z siatkami do kuchni.

Kasia poszła za nią.

— Jakaś blada. Nie chora? — mama otworzyła lodówkę. — Nic nie jadłaś? — Spojrzała na córkę.

— Nie chce mi się. Gorąco. Pójdę się pouczyć. — Wstała i poszła do swojego pokoju.

Z balu maturalnego Kasia wyszła wcześniej. Od duszności miałOna spojrzała na śpiącą Agnieszkę i po raz pierwszy od lat poczuła, iż mimo bólu przeszłości, jest gdzieś światło, które warto chronić.

Idź do oryginalnego materiału