*Bohater Ojciec*
Aneta z ciężkimi zakupami powoli wchodziła po schodach na trzecie piętro, licząc każdy stopień. Tak samo robiła z synem, gdy wracali z przedszkola. Kuba początkowo powtarzał za nią, a po kilku miesiącach już sam pewnie liczył. *”Jak gwałtownie dorasta… Boże, oby wrócił cały i zdrowy…”* — powtarzała w myślach jak mantrę.
Nad nią zatrzasnęły się drzwi, a na klatce rozległ się szybki tupot butów. Aneta zatrzymała się na półpiętrze, ustępując miejsca.
— Cześć! — zawołała radośnie czternastoletnia sąsiadka, Ola.
— Ola, stój! Czapkę zapomniałaś! — krzyknęła za nią matka z góry.
Dziewczyna ze zniecierpliwieniem zawróciła.
— Przecież ciepło! Zawsze się czepia tej czapki — mruknęła pod nosem.
Matka zbiegła na dół, wręczając córce wełnianą czapkę.
— Wieczorem będzie chłodno. I wracaj prosto z tańców, słyszysz?
— No dobra… — Ola wzięła czapkę i pobiegła dalej.
— Nie “dobra”, tylko załóż ją od razu! — krzyknęła za nią matka.
Zatrzymała się przy Anetcie. — Dzień dobry, Anetko. Z pracy? Ta mała zaraz by mnie dobiła, jakby zachorowała przez własny upór… — westchnęła sąsiadka.
Ruszyły razem w górę. Aneta chciała wrócić do liczenia schodów, ale sąsiadka nie dała za wygraną.
— A syn? Dzwoni?
— Nie… — Aneta opuściła wzrok.
— Wychowujesz ich całe życie, a potem odchodzą, a my zostajemy z niepokojem. Za syna strach, a za córkę jeszcze większy. Ucieknie, a ty myślisz: gdzie jest, z kim? A ona tylko tańce w głowie…
Aneta zatrzymała się pod swoimi drzwiami. Gdy szukała kluczy w kieszeni płaszcza, sąsiadka zniknęła za swoimi. W przedpokoju, jak zawsze, spojrzała na wieszak. Codziennie liczyła, iż zobaczy tam Kubę. Wisiała tylko jej jesienna kurtka.
Postawiła torby na podłodze i zaczęła się rozbierać. Kiedyś Kuba wybiegał na jej spotkanie, opowiadając, co nowego w przedszkolu.
— Poczekaj, niech się rozewrę — prosiła zmęczona. — Nie ruszaj torby, ciężka.
Później był starszy, i to ona wołała go, gdy wracała z pracy, prosząc, by zaniósł zakupy do kuchni, przy okazji pytając o szkołę.
— Wszystko gra — machał ręką, znosił torby i znikał w swoim pokoju.
Potem skończył liceum, poszedł na studia. Teraz rzadko zastawała go w domu. Coraz mniej jej opowiadał.
*”Może kota wziąć? Będzie mnie witał…”* — pomyślała Aneta, ale zaraz odsunęła tę myśl. Zjadła byle co i usiadła przed telewizorem, wpatrując się w wiadomości.
Szukała wśród mężczyzn w jednolitych obwAneta westchnęła głęboko, otworzyła drzwi szerzej i z uśmiechem powiedziała: “Chodźcie już obaj do środka, kolacja prawie gotowa”.