Bohaterski Ojciec

newsempire24.com 3 dni temu

Ojciec bohater

Ewa z siatką zakupów powoli wspinała się po schodach na trzecie piętro, licząc stopnie. Tak samo robili z synem, gdy wracali z przedszkola. Tomek skrupulatnie powtarzał za nią, a po paru miesiącach już sam radośnie liczył. „Jak gwałtownie dorósł… Boże, oby tylko wrócił, oby żył…” – powtórzyła w myślach po raz kolejny, jak mantrę.

Powyżej zatrzasnęły się drzwi, na klatce rozległ się tupot pośpiesznych kroków. Ewa zatrzymała się na podestu między drugim a trzecim piętrem, odsunęła się na bok.

– Dzień dobry – zawołała do niej wesoło czternastoletnia Zosia, sąsiadka.

– Zosiu, stój! Czapkę zapomniałaś! – krzyknęła z góry matka.

Dziewczynka niechętnie wróciła na półpiętro.

– Ciepło przecież. Nudzisz się z tą czapką – mruknęła pod nosem.

Matka zbiegła na dół, wcisnęła córce wełnianą czapkę.

– Wieczorem będzie chłodno. Nie spóźniaj się, słyszysz? Żeby po tańcach od razu do domu.

– No dobra. – Zosia złapała czapkę i pobiegła w dół.

– Nie „dobra”, tylko załóż czapkę! – zawołała za nią matka.

– Cześć, Ewa. Z pracy? No proszę, ta gagatka wciąż próbuje wyjść bez czapki, a potem będzie chodzić z katarem – poskarżyła się sąsiadka.

Ruszyły razem po schodach. Ewa wróciła do liczenia stopni, ale sąsiadka przerwała jej.

– Jak syn? Dzwoni?

– Nie – westchnęła Ewa.

– No tak, wychowujesz dzieci, wychowujesz, a potem dorastają, odchodzą, a my martwimy się i czekamy. Co nam jeszcze zostaje? O syna się boisz, a o córkę jeszcze bardziej. Wymknie się i myśl, gdzie ona jest, z kim? A ona ma w głowie tylko te tańce.

Ewa zatrzymała się przy swoim mieszkaniu. Gdy wyciągała z kieszeni płaszcza klucze, sąsiadka zniknęła za swoimi drzwiami. Weszła do przedpokoju i automatycznie rzuciła okiem na wieszak. Codziennie z nadzieją, iż Tomek wróci. Na wieszaku kołysała się tylko jej jesienna kurtka.

Postawiła siatkę na szafce w przedpokoju i zaczęła się rozbierać. Kiedyś Tomek wybiegał ją witać, od razu opowiadając nowinki.

– Poczekaj, daj się rozebrać – prosiła go zmęczona. – Nie ruszaj siatki, ciężka.

Potem podrósł i to ona wołała go, gdy wracała z pracy, prosiła, żeby zaniósł zakupy do kuchni, pytając przy okazji o szkołę.

– Wszystko gra – machał ręką, zanosił siatkę i od razu szedł do swojego pokoju.

Skończył liceum, poszedł na studia. Wracając z pracy, Ewa teraz rzadko zastawała go w domu. Coraz mniej dzielił się z nią swoimi sprawami.

„Może kota wziąć? Będzie mnie witał, nie będzie tak ciężko wracać do pustego domu…” – westchnęła Ewa. Za każdym razem myślała tak, wracając z pracy, i od razu zapominała. Na gwałtownie jadła kolację i siadała przed telewizorem, włączając wiadomości.

Wpatrywała się z nadzieją w mężczyzn w jednakowych, moro mundurach. Twarze mieli zasłonięte do połowy. Oczy różne, ale spojrzenie to samo – zmęczone, spokojne, ale z nadzieją wpatrzone w kamerę. Rodzina rozpozna, zobaczy, iż żyje. Jeden z nich mógł być jej synem. Ewa wierzyła, iż od razu go pozna…

***

Cztery miesiące temu

– Tomek, jesteś w domu? – zawołała, wchodząc do mieszkania.

– Jestem. – Tomek wyszedł powoli ze swojego pokoju.

– Co tak wcześnie? – Ewa z siatką przeszła do kuchni, Tomek powlókł się za nią. – Głodny? – Postawiła zakupy na krześle, zaczęła wyjmować jedzenie i rozpakowywać do lodówki. Tomek usiadł przy stole naprzeciwko.

– Czemu milczysz? Coś się stało? – Ewa zastygła z paczką twarogu w ręce.

– Zdrowy jak koń. Wszystko ok, mamo.

Ale Ewie nie podobał się jego zatroskany wyraz twarzy. Włożyła twaróg do lodówki, złożyła pustą siatkę i schowała ją do szafki.

– Na śniadanie zrobię racuszki – mówiła, wpatrując się w syna.

– Usiądź. – Skinął na krzesło, z którego właśnie zdjęła siatkę. Ewa usłuchała, ale serce od razu ścisnęło się niepokojem.

– Przerażasz mnie. Co się stało? Żenić się chcesz?

– Mamo, idę na misję.

– J-jak? – powiedziała, jakby się potknęła. – Od razu? Przecież nie byłeś w wojsku…

– Nie od razu. Po prostu nie mówiłem. Najpierw będzie szkolenie, a potem…

– Nie – Ewa pokręciła głową. – Dopiero skończyłeś studia, masz dobrą pracę… A ja? O mnie pomyślałeś? Poza tobą nie mam nikogo… Nie możesz tak ze mną zrobić. Dlaczego? Co się stało?

– Wojna się stała, mamo. Nie mogę stać z boku. Jestem silny, zdrowy, wykształcenie pasuje.

– Nie jesteś mężczyzną, jesteś chłopcem. Masz dopiero dwadzieścia trzy lata…

Natknęła się na twarde spojrzenie syna i zamilkła. W oczach zadrżały łzy, twarz Tomka rozpłynęła się. Ewa je otarła.

– Kiedy? – grube łzy potoczyły się po policzkach.

– Jutro. Mamo, przepraszam, ale nie mogę siedzieć, gdy inni…

Zerwała się z krzesła, przytuliła syna.

– Nie puszczę…

– Mamo, ja tak zdecydowałem. – Tomek odsunął ją z wysiłkiem.

Potem jakoś się uspokoiła. Siedzieli długo, rozmawiali. Tomek próbował wytłumaczyć swoją decyzję.

– Kiedyś cię zapytałem, gdzie jest mój tata, pamiętasz?

– Miałeś wtedy z pięć lat – odparła Ewa.

– I co mi powiedziałaś, pamiętasz?

Ewa potrząsnęła głową.

– Powiedziałaś, iż mój ojciec był żołnierzem, bohaterem, iż zginął w jakiejś akcji.

Oczywiście pamiętała. A co miała mu powiedzieć? Że zakochała się, straciła głowę. A gdy powiedziała o ciąży przyszłemu ojcu, ten spanikował, namawiał na aborcję. Studenci,Wtedy, gdy zobaczyła, jak Tomek i Adam rozmawiają w przedpokoju z błyskiem zrozumienia w oczach, wiedziała już, iż prawda, choć trudna, była im wszystkim potrzebna.

Idź do oryginalnego materiału