Jesienią i zimą chętnie sięgam po rozgrzewające, jednogarnkowe potrawy. Mają dla mnie 2 główne zalety - po odgrzaniu smakują zwykle jeszcze lepiej, a dodatkowo nie wymagają brudzenia wielu naczyń i nie generują dodatkowego zmywania. Gulasz bieszczadzki to idealny przykład takiego dania. Syci też na długo, bo przyrządza się go z 2 rodzajów mięsa.