Bicie Serca

newsempire24.com 11 godzin temu

*Bicie serca*

“Wojciech Arkadiusz, nie musisz sam jechać do naszej filii. Niech Kasia zawiezie dokumenty” – powiedział dyrektor z niezadowoleniem.

“Przepraszam, ale chciałbym pojechać osobiście. To moje rodzinne miasto. Dawno tam nie byłem.”

“Rodzice tam mieszkają?” – spytał dyrektor, łagodniejąc.

“Nie. Mamę zabrałem do siebie, ale…”

“Rozumiem” – przerwał dyrektor – “mała ojczyzna to świętość. Dobrze, jedź. Ale jutro mamy istotny dzień, zdążysz wrócić?”

“Niech pan się nie martwi” – obiecał Wojciech. “Dziękuję.”
Dyrektor machnął ręką, kończąc rozmowę.

Wojciech wszedł do swojego gabinetu, posprzątał dokumenty, wyłączył komputer, wziął teczkę i wyszedł, zamykając drzwi na klucz. Klucz zostawił portierowi na parterze.

Do domu nie zajrzał. Z samochodu zadzwonił do matki, spytał, jak się czuje, i uprzedził, iż dziś nie wpadnie – ma ważne spotkanie. Nie powiedział, iż jedzie do rodzinnego miasta. Matka by się zdenerwowała, a serce jej nie służy.

“Wszystko, mamo, muszę lecieć. jeżeli coś, od razu dzwoń.” Wojciech schował telefon i odpalił silnik.

Na obrzeżach miasta zatankował, kupił kawę i parę pączków, żeby nie zatrzymywać się po drodze. Musiał zdążyć z dokumentami przed końcem dnia pracy. Mógł zadzwonić i uprzedzić partnerów, żeby na niego poczekali.

Nie planował odwiedzać dawnych znajomych. Przyjaciele dawno się rozjechali. Chciał tylko zobaczyć miasto swojego dzieciństwa. Włączył radio – w aucie rozbrzmiał popularny hit. Wziął łyk gorącej kawy.

***

Po śmierci ojca matka zaczęła chorować. Badania wykazały problemy z sercem. Wojciech zaproponował jej przeprowadzkę do województwa – lepsza opieka medyczna. Ale matka stanowczo odmówiła. Syn jest dorosły, potrzebuje własnego życia, a ona będzie tylko przeszkadzać. Ale jej stan się pogarszał.

W końcu Wojciech przekonał ją do sprzedaży mieszkania, dołożył własnych oszczędności i kupił jej małe mieszkanie niedaleko swojego. Od tamtej pory nie wracał do rodzinnego miasta, choć często o nim myślał.

Czy można zapomnieć pierwszą miłość? Może ona dawno już tam nie mieszka, ale miasto zostało – ta sama ulica, ten sam dom, pod którego oknami stał i cierpiał z powodu nieodwzajemnionego uczucia. Do dziś, gdy przypominał sobie Magdę, serce zaczynało mu bić szybciej. Nigdy później nic takiego nie poczuł. Jakby na zawsze zostawił tam swoje serce.

Na szczupłą Magdę z klasy nie zwracał uwagi aż do matury. Po wakacjach wróciła do szkoły przemieniona – dojrzała, piękna, inna. I wtedy Wojciech po raz pierwszy *poczuł* swoje serce, tak mocno uderzyło w piersi.

Od tamtej chwili myślał tylko o niej. Nie mógł doczekać się szkolnej zabawy sylwestrowej – w końcu zaprosi ją do tańca i wyznanie miłość! W ostatnim dniu przed feriami szkołę udekorowano olbrzymią choinką. Wieczorem starsi uczniowie zebrali się w auli. Po akademii zaczęły się tańce. Pierwszego wolnego Wojciech przegapił – zabrakło mu odwagi.

Wieczór dobiegał końca, a z głośników leciały tylko szybkie zagraniczne hity. Szanse na taniec z Magdą topniały. Wojciech stał przy ścianie, nerwowo gryząc wargę. Wreszcie popłynęła wolna melodia, środek sali momentalnie się opróżnił.

Wojciech wziął głęboki oddech. *Teraz albo nigdy*. Zerwał się i ruszył w stronę okna, gdzie stała Magda z koleżankami, by prześcignąć konkurentów.

Serce waliło mu tak mocno, iż pociemniało mu w oczach. Wydawało mu się, iż zaraz zemdleje. Nie mógł wydusić słowa. Ciężko oddychając, wyciągnął rękę do Magdy, patrząc na nią z rozpaczą i strachem.

Magda wymieniła spojrzenie z koleżankami i nagle się uśmiechnęła. Na środku sali, na oczach wszystkich, Wojciech niezgrabnie objął jej talię. Ona położyła dłonie na jego ramionach i zaczęli się lekko kołysać.

Nogi Wojciecha były jak z drewna, cały drżał. Chyba obok też ktoś tańczył, ale nic nie widział. Serce tłukło się aż w gardle.

Jej różowa szminka pachniała truskawkami. I od tamtej pory ten zapach budził w nim wspomnienia.

Muzyka nagle ucichła. Magda odsunęła się gwałtownie i wróciła do koleżanek. Coś im powiedziała, a one wybuchnęły śmiechem, zerka*I jego serce, po raz pierwszy od lat, znów uderzył spokojnie – jakby nareszcie odnalazł drogę do domu.*.

Idź do oryginalnego materiału