Nie serce, a sucharek
Krysia miała piętnaście lat, gdy rodzice oznajmili, iż niedługo będzie miała siostrę lub brata. Tupała nogami, krzyczała:
Mamo, po co nam jeszcze jedno dziecko? Postanowiliście na starość zostać rodzicami? Ja wam nie wystarczam? wściekała się, czując, iż będzie miała rywalkę, a rodzice przestaną skupiać się tylko na niej i jej wydatkach.
Dotąd tata i mama spełniali każdą zachciankę, a teraz nagle zaczęli mówić o łóżeczku, wózku, wanience. Jakie wózki, kiedy Krysia potrzebuje nowych butów! Chciała ładnie się ubierać. Nie była urodziwą dziewczyną miała masywną sylwetkę i kanciaste rysy twarzy, ale wierzyła, iż modne ciuchy to naprawią. Więc stroiła się, by ukryć niedoskonałości, i doiła rodziców. A oni wciąż ustępowali. A teraz ta siostra zrujnuje jej życie.
Urodziła się mała Jadzia. Krysia nie pałała radością. Siostra była śliczną lalką niebieskookie, z jasnymi loczkami. Jadzia już dreptała, wyciągała rączki do starszej siostry, ale ta tylko odpychała ją:
Mamo, zabierz swoją Jadzię, przeszkadza mi.
Czas mijał. Jadzia wyrosła na piękną kobietę, a Krysia pozostała zwykłą wiejską dziewczyną. Po szkole nie poszła na studia, pracowała jako listonoszka.
Tymczasem Jadzia w wieku dziewiętnastu lat zakochała się w Darku, który przyjechał do wsi na praktyki. Została w ciąży, a on zniknął.
Urodzisz mówiła matka. Co mamy robić? Wychowamy. Pomożemy.
Jadzia urodziła synka, Kubę. A od siostry usłyszała wiele:
Zawsze byłaś naiwna. Miłość? Głupoty. Popatrz na mnie ja nie wierzę w te bajki, więc nie dałam się złapać. A ty żyjesz w świecie marzeń. Teraz będziesz się męczyć z tym obraziła choćby Kubę.
Krysia nikogo nie żałowała. Codziennie podkreślała, iż Jadzia urodziła dziecko bez męża. Robiła to jednak po cichu, bo rodzice nie lubili tych uwag. Mówiła nawet:
Po co ci ten Kuba? Lepiej było zostawić go w szpitalu. Jadzia płakała po tych słowach.
Marzyła, by wyprowadzić się z synem, ale nie miała gdzie iść. Żadnych oszczędności, żadnego męża. Aż pewnego dnia Krysia oznajmiła, iż wyjeżdża do miasta.
Mam was dosyć. Będę żyć sama.
Postanowiła się usamodzielnić. Choć nie miała zawodu, wściekała się, iż cała uwaga skupia się na Kubie i Jadzi. Krysi przekroczyła trzydziestkę, a wciąż była sama. Może w mieście znajdzie męża? choćby starszego.
Pojechała do Łodzi, szukała pracy. Dowiedziała się, iż na budowie można dostać choćby mieszkanie przynajmniej pokój w akademiku. Zgłosiła się. Była silna, nosiła wiadra z zaprawą, nauczyła się tynkować. Stała się chciwa, chodziła na dorywcze prace. Zapomniała o rodzicach. Gdy pytano, odpowiadała:
Zrobili mi krzywdę. Niech teraz żałują. Sami sobie radźcie na starość.
Krysiu, masz serce jak z kamienia mówili znajomi. Tak nie można mówić o rodzicach.
Nikt nie pytał więcej. Krysia lubiła obwiniać innych za swoje niepowodzenia.
Nie planowała założyć rodziny. Nie spotkała jeszcze bogatego faceta, ale marzyła:
Potrzebuję mężczyzny z pieniędzmi. Nie milionera, ale żeby nie liczyć każdej złotówki.
Z jej wyglądem trudno było o dobrego kandydata. Kilku się trafiło, ale odstraszała ich:
Ja ci dam miłość, a ty co mi dasz? faceci gwałtownie rejterowali.
Jeden, Tomek, powiedział jej:
Krysiu, nie masz pojęcia, czym jest miłość. Jak zrozumiesz, wtedy pytaj.
Co, mam dla ciebie studiować Kamasutrę? warknęła.
Nie o to chodzi. I tak nie zrozumiesz
Krysia poczuła się urażona. Uważała się za mądrą, a ten Tomek traktował ją jak głupią.
Później poznała Jacka. Tym razem nie atakowała od razu. Narzekała:
Żyję sama, nikt mi nie pomaga. Rodzice zajmują się tylko młodszą siostrą i jej dzieckiem. A ja jestem jak obca.
Jacek zainteresował się:
A co z domem rodziców? Uważaj, przepiszą go na siostrę, a ty zostaniesz z niczym.
Krysia się zamyśliła. W weekend pojechała do rodzinnej wsi. Weszła, jakby nigdy nic:
Cześć. Jak się macie?
Dobrze, ale dlaczego nie dałaś nam adresu? spytała matka. Nie wiemy, gdzie jesteś.
No to jestem odparła i od razu spytała: Co z domem?
Matka, naiwnie, odpowiedziała:
Chcemy zrobić remont.
Ojciec od razu zrozumiał i wyprowadził Krysie na podwórko:
Córeczko, czy nie za wcześnie przyszłaś nas chować?
Krysia się wykręcała, ale ojciec stanowczo powiedział:
Jadzi i Kuby nie skrzywdzimy.
Zapamiętała te słowa. Od tej pory często przyjeżdżała, przywożąc Kubie zabawki lub książki.
Koleżanki z pracy radziły:
Zabierz siostrę i syna do siebie. Dostaniesz mieszkanie.
Przekonała rodziców i Jadzię. W mieście było lepiej niż na wsi. Poszła do kierownictwa dostali mieszkanie. Wtedy łatwiej było je zdobyć, zwłaszcza pracując na budowie.
Jadzia z Kubą zamieszkali z Krysia. Początkowo nie pozwalała siostrze na nic, ale gwałtownie zrozumiała, iż Jadzia z wdzięczności zrobi wszystko. Wykorzystywała to, krytykując ją, ale tylko na osobności.
Publicznie jednak grała świętą. Sąsiadom opowiadała, jak troszczy się o siostrę i siostrzeńca. Wielu ją podziwiało.
Jadzia nikomu się nie żaliła. Nie chciała być niewdzięczna. W mieście była lepsza opieka medyczna, szkoła. Kuba dobrze się uczył, a Jadzia pracowała w sklepie.
Krysia w domu nazywała siostrę głupią, a Kubę dziwakiem, choć chłopak miał same piątki. Jadzia sprzątała, gotowała, a Krysia przychodziła na gotowe. Jadzia znosiła to, ale myślała o wyprowadzce. Bała się jednak.
Krysia nie kochała rodziny widziała tylko korzyści. Rano mogła być miła, wieczorem znów obrażała ich, mówiąc, iż rujnują jej życie.
Ale los uśmiechnął się do Jadzi. Pos