Hanna Greń, autorka popularnych powieści kryminalnych, po raz kolejny zabiera czytelników w pełen intryg świat swojej bohaterki Dionizy Remańskiej. Tym razem w zimowej scenerii, idealnej na świąteczną lekturę. W rozmowie zdradza kulisy pracy nad książką „Morderstwo pod choinkę”, opowiada o podejściu do pisania i o tym, dlaczego życie nauczyło ją, iż plany to strata czasu.
Więcej aktualnych informacji znajdziesz na stronie głównej GazetaSenior.pl
Linda Matus: Pasję do „nicnierobienia”, którą wspomina Pani na swojej oficjalnej stronie hannagren.pl, najwyraźniej odłożyła Pani na później, bo – jeżeli dobrze liczę – wydała Pani już ponad 20 książek! To naprawdę imponujący dorobek. Jak udaje się Pani znaleźć czas na inne zainteresowania? Czy te pasje wypełniają spontanicznie chwile odpoczynku, czy może są zaplanowane i zapisane w kalendarzu jak inne obowiązki?
Hanna Greń: Nie robię nigdy żadnych planów, gdyż życie mnie nauczyło, iż to strata czasu. Bo albo los zrządzi, iż nic z nich nie wychodzi, albo sama rezygnuję, doszedłszy do wniosku, iż są głupie bądź nierealne. Albo zwyczajnie mi się nie chce. Natomiast na moje ulubione zajęcia zawsze znajduję czas. Najwyżej mniej wtedy m piszę. Na szczęście moja doba jest długa, bo potrzebuję do dobrego funkcjonowania zaledwie 4 – 5 godzin.
Od naszej ostatniej rozmowy, jeszcze w pandemii, wiele się zmieniło. Przede wszystkim zdecydowała się Pani na odważny kolor włosów! Czy jest to zapowiedź głębszych zmian w życiu?
Nie, innych drastycznych zmian nie przewiduję. Na ten kolor namówiła mnie moja przyjaciółka fryzjerka i był to strzał w dziesiątkę. Czuję się w nim świetnie, dlatego nie zamierzam go zmieniać.
Pretekstem do naszej rozmowy jest oczywiście Pani kolejna książka pt. „Morderstwo pod choinkę” to już siódmy tom perypetii ekspolicjantki Dionizy Remańskiej. Książka na prezent pod choinkę to zawsze dobry wybór — czy pisała ją Pani z myślą o tym, by idealnie nadawała się jako lektura na święta?
Tak. Tym razem pisałam książkę w określonym celu, bo redaktorka prowadząca zapytała, czy nie zechciałabym napisać kryminału świątecznego. Ponieważ akurat chodził mi po głowie pomysł na zbrodnię w zimowej scenerii, chętnie się zgodziłam.
Widzowie uwielbiają smaczki zza kulis filmów i seriali, a czytelnicy z chęcią zaglądają za kulisy powstawania ulubionych książek. Zatem spróbujmy uchylić rąbka tajemnicy „Morderstwa pod choinkę”! Jak wyglądała praca nad tą książką? Czy mogłaby Pani podzielić się anegdotami z okresu jej pisania? Może zdarzyło się coś nieoczekiwanego, co wpłynęło na fabułę?
Przy tej akurat książce zbyt wiele się nie zdarzyło prócz tego, iż pisałam ją w trakcie upałów. Im było mi cieplej, tym większą śnieżycę wprowadzałam na karty powieści. Taka swoista mentalna krioterapia.
Pierwowzorem powieściowego pensjonatu jest szkoła w Wiśle Równe, gdzie mieszkałam osiemnaście lat. Podobnie stany pogodowe opisałam tak, jak je pamiętam z tamtych czasów. Teraz takich zim na szczęście już nie ma.
W ostatniej naszej rozmowie trochę narzekała Pani na późny debiut, czyli w okolicach emerytury. Czy pisanie, a może podróże na spotkania autorskie, dają się we znaki? Jak radzi sobie Pani z fizycznymi wyzwaniami tej pracy?
Jest to pewien problem. Od lat cierpię na wielopoziomową dyskopatię, a siedzenie przed komputerem temu nie pomaga. Musiałam zrezygnować z wyjazdów na targi, aktywność ograniczyłam do spotkań autorskich, bo tam można podjechać pod same drzwi i nie ma obawy, iż ktoś w tłoku mnie potrąci.
Coraz więcej osób, także tych zajmujących się pisaniem zawodowo, korzysta ze sztucznej inteligencji. Czy sztuczna inteligencja jest według Pani zagrożeniem dla literatury? Czy przewiduje Pani, iż AI będzie kiedyś w stanie tworzyć powieści, które mogłyby konkurować z dziełami pisarzy?
Nie sądzę, by AI stanowiło zagrożenie dla pisarzy. Pisanie wymaga nie tylko technicznych umiejętności, ale też wyobraźni i talentu, by przekuć widziane w głowie obrazy w słowa. Bez tego każdy pisarz będzie tylko rzemieślnikiem, nie artystą.
Z biegiem lat i rosnącym dorobkiem, czy myśli Pani o emeryturze literackiej? Jak długo chciałaby Pani pisać? Co mogłoby Panią powstrzymać od dalszego tworzenia, czy widzi Pani jakąś granicę?
Będę pisać dopóty, dopóki stanowi to dla mnie rozrywkę. Przy pisaniu świetnie się bawię, czuję się zrelaksowana i odprężona. o ile nadejdzie chwila, iż przestanie mi to sprawiać euforia i stanie się jedynie obowiązkiem, wówczas na pewno przestanę pisać. Uważam bowiem, iż nic na siłę, a wymuszone pisanie nie ma sensu.
Chcesz być na bieżąco z ciekawymi tematami dla seniorów? Zapisz się do Newslettera Gazety Senior Zapisz się do Newslettera