W czerwcu wybraliśmy się do Chorwacji. Początkowo mieliśmy inne plany, ale te zostały gwałtownie zweryfikowane przez szaloną, burzową pogodę. Podczas analizowania prognoz doszliśmy do wniosku, iż najstabilniejsze warunki powinny być na wyspie Krk. Postanowiliśmy się tam udać. Naszym celem była położona na południowym krańcu wyspy Baška. Kurort ten okazał się pod wieloma względami strzałem w dziesiątkę, mimo iż za kurortowymi klimatami raczej średnio przepadamy.
Dlaczego Baška?
To miała być moja trzecia, a Marka druga wizyta na wyspie Krk. Wcześniej plątaliśmy się głównie po jej północnej części, głównie w okolicach miasta Krk lub Obzovej (najwyższy szczyt wyspy). Wiedziałam jednak, iż najbardziej spektakularne widoki czekają na nas właśnie w okolicach Baški. Nie dość, iż jest położona w malowniczej zatoce, to jeszcze otaczają ją skalne ściany gór, które schodzą tu wprost do morza. Rzut oka na gęstą sieć szlaków pieszych i rowerowych również utwierdził nas w przekonaniu, iż to dobry wybór.
Baška w czerwcu
Była jedna rzecz, której względem Baški nie przewiedzieliśmy. A mianowicie, iż już na początku czerwca będą w niej tłumy. Kiedy tam dojechaliśmy w niedzielne popołudnie, okazało się, iż na wybrzeżu panuje spory rozgardiasz. Na szczęście z czasem odkryliśmy, iż kumuluje się on w zachodniej części zatoki, w nowszej części Baški. Wschodnia część kurortu była dużo bardziej kameralna i bardziej strawna w odbiorze, stąd docelowo to głównie tam wpadaliśmy na obiad czy spacer. A jak z noclegami? Generalnie w Bašce jest ich naprawdę spory wybór. My jednak celowaliśmy w tańsze opcje. I w ten sposób trafiliśmy do Apartamentu Magla (link afiliacyjny). Jego zasadniczą zaletą było to, iż znajdował się 500 m od plaży, ale ta odległość sprawiała, iż panowała tam błoga cisza i spokój. Blisko znajdował się supermarket oraz piekarnia. Inne opcje noclegowe znajdziecie TU (link afiliacyjny).
Baška na aktywne wakacje
Na wyspę Krk przyjechaliśmy po to, żeby odpocząć. Oczywiście po naszemu, czyli bardzo aktywnie. Zależało nam na tym, by przez kilka dni nie ruszać auta i biegać, wędrować po górach lub jeździć na rowerach. Baška miała nam to wszystko zapewnić. Oczywiście w przerwach od tych aktywności chcieliśmy też posiedzieć na plaży czy popróbować chorwackiej kuchni. Ale priorytetem było jednak eksplorowanie bliższych i dalszych atrakcji kurortu. Co nam z tego wyszło?
Dzień 1: trekking na Bag i Gabar
Po dotarciu do Baški, zameldowaniu i rozeznaniu w tym co, gdzie i jak, udaliśmy się w góry. Pogoda była daleka od idealnych, ale nie padało, a pioruny nie odstraszały od tego, by wyruszyć wyżej. Kierujemy się więc na szczyt Bag, który wznosi się po zachodniej stronie zatoki. Jest jednym z popularniejszych, trekkingowych celów. Już sam szlak oferuje piękne widoki. Zaczyna się bowiem bezpośrednio na plaży. Następnie wspina się przy formacjach z piaskowca, by niedługo przeprowadzić wzdłuż linii brzegowej. Gdy opuszcza linię drzew, zaczyna się stromo wspinać po żlebie wypełnionych luźnymi kamieniami. Mija się tu też drogi wspinaczkowe – dość liczne w tej okolicy. Po jakiś 35-40 min stajemy na Bagu. Widok jest fenomenalny.
My jednak wolimy udać się jeszcze wyżej. W tym celu kierujemy się wzdłuż kamiennych murków na szczyt Gabar. Na nim spędzamy jakieś 30 min rozkoszując się rozległą panoramą Baški. Do kurortu schodzimy szlakiem, który zaczyna się ciut poniżej szczytu Ljubmier. Tu ścieżka jest również całkiem ciekawie poprowadzana, oferując sporo doznań wizualnych.
Dzień 2: biegowa Baška; trekking na Zakam i Plato Mjeseca
Poranek budzi nas burzą. Mimo to, ja decyduję się na krótkie bieganie po kurorcie. Obiegam więc Baškę dookoła, co kończę przemoczeniem do suchej nitki. Na szczęście już ok. godziny 12 zaczyna się przejaśniać, a po 13 warunki są na tyle sprzyjające, iż ruszamy w góry. Tym razem kierujemy się ku szczytowi Zakam, jaki wznosi się na wschód od kurortu. Szlak na niego zaczyna się ciut poniżej kościoła św. Jana (Crkva sv. Ivan), z terenu którego rozciągają się przepiękne widoki. Jednak wizytę przy świątyni odkładamy na później. Ruszamy ku Zakamowi. Szlak jest przyjemny, bo wiedzie przez las. Dopiero bliżej szczytu przecina niewielkie łąki. Zakam jest skalisty. Wznosi się tu krzyż. Można też przysiąść na ławeczce. Widokowo – pięknie!
Ponieważ mamy czas, stąd ruszamy wyżej, do Plato Mjeseca. Płaskowyż Księżyca, bo tak należy przetłumaczyć tę nazwę, usiany jest kamieniami, a cały krajobraz ma przywodzić na myśl ziemskiego satelitę. Z Zakam musimy się cofnąć kilkaset metrów do skrzyżowania szlaków, a następnie stromą ścieżką wspiąć się na płaskowyż. Tam spotykamy trochę owiec oraz pojedyncze grupki turystów.
Odbijamy też na chwilę na mający 372 m n.p.m. szczyt Stražica, który oferuje nam kolejną, piękną panoramę wyspy i jej okolic. Do Baški schodzimy przyjemnym, wijącym się po zboczu szlakiem. Tu też czeka na nas jeden, usytuowany na skale punkt widokowy. Wycieczkę kończymy przy kościele św. Jana. Widok stamtąd rzeczywiście jest piękny i rozległy. Warto też przespacerować się po rozciągającym się wokół kościoła cmentarzu. Znaleźć tam można wiele zabytkowych mogił, jak i liczne, interesujące pod kątem architektonicznym nagrobki.
Dzień 3: Baška – Vela Luka
Jednym z popularniejszych szlaków poprowadzonych z Baški jest ten wiodący do Vela Luki. Zatoka ta położona jest na wschód od kurortu. Trasa zaczyna się w centrum miasteczka i wiedzie wzdłuż ogrodzenia kempingu FKK. Następnie zaczyna się wspinać wyżej, m.in. do rezerwatu sępa płowego. Mamy okazję przyjrzeć się tym majestatycznym ptakom, bo latają nad naszymi głowami. Dalej szlak mija kanion Vrženic, a następnie wspina się na Rebicę. Stamtąd można już podziwiać samą Vela Lukę. jeżeli zaś chodzi o trasę, to ta zaczyna mieć nieco bardziej „wysokogórski” charakter. Jest stromo, skaliście i odrobinę bardziej wymagająco. Po ok. 15 min marszu stajemy nad brzegiem zatoki.
Spędzamy tam dłuższą chwilę, obserwując, jak burza przetacza się przez pobliską wyspę Prvić. Po ok. 1.5 godziny ruszamy w drogę powrotną. Jednak nie szlakiem, którym do zatoki dotarliśmy. Obraliśmy ścieżkę, która choć posiada oznaczenia szlaku w terenie, tak nie jest jako szlak oznaczona na żadnej mapie (ani papierowej, ani na mapy.cz). Najpierw maszerujemy wzdłuż Vela Luki, a następnie, trzymając się dalej linii brzegowej, zaglądamy do kolejnych, malutkich zatoczek. Przez cały czas towarzyszą nam genialne widoki oraz piękna, wiosenna przyroda. Wycieczkę kończymy na plażach FKK przylegających do kempingu.
Dzień 4: Biegowo i rowerowo w okolicach Velikiego Hlamu + plażowanie
Ostatni dzień w Bašce postanowiliśmy po części spędzić osobno. Marek chciał przetestować okoliczne góry pod kątem rowerowym, ja natomiast biegowym. Oboje ruszyliśmy w podobnym kierunku, czyli w okolice szczytu Veliki Glam. Ja jednak na niego nie wbiegam. Natomiast robię trasę z kurortu przez Ljubmier i Grabar, a następnie zbiegam do Batomalj i wracam asfaltem do Baški. W sumie: 10 km przyjemnego, choć upalnego biegania.
W tym samym czasie Marek mozolnie wdrapywał się na rowerze Veliki Hlam. Oto jego relacja:
Nasza wcześniejsza wycieczka piesza na Bag i Gabar podrzuciła mi pomysł na trudny, ale interesujący zjazd na rowerze. Szlak, który pokonaliśmy wtedy na piechotę, rozszerzyłem jeszcze o wspomniany Veliki Hlam. A to wszystko dzięki śladowi wycieczki rowerowej z Trailforksa. Łatwo nie było. Chorwackie kamienie są bezlitosne i trzeba umieć się poruszać w ciężkim terenie, żeby czerpać przyjemność z jazdy po tych ścieżkach. Mi się podobało, a niesamowite widoki to kolejny argument jaki przemawiał za tą wycieczką.
Później, już wspólnie, wybraliśmy się na plażę Jablanova, która znajduje się za kempingiem FKK. Bardzo przyjemne miejsce, bez wielkich tłumów, ale za to ze sporą ilością cienia. Ostatni wieczór w kurocie spędzamy przy wybornych drinkach serwowanych w jednej z knajpek przy nadmorskiej promenadzie.
Baška – nasze wrażenia
Generalnie Baška jest całkiem dobrą bazą wypadową do eksplorowania południowej części wyspy Krk. Aczkolwiek z perspektywy czasu raczej wolelibyśmy tu być poza sezonem, gdy panowałaby nieco bardziej kameralna atmosfera. Jarmarczny klimat panujący w szczególności w zachodniej części Baški totalnie nam nie odpowiadał. Na szczęście nie musieliśmy tam praktycznie w ogóle zaglądać, decydując się na spędzanie czasu w starszej części kurortu. Pod kątem aktywnej turystyki, to Baška ma naprawdę wiele do zaoferowania. Bo poza trekkingami, bieganiem czy jazdą na rowerze, można się tu wspinać, pływać na SUP-ach czy nurkować. Opcji jest wiele. Nam przede wszystkim zależało na tym, by przez kilka dni nie ruszać samochodu i odrobinę spokojniej (jak na nas) spędzić czas. To wszystko udało nam się osiągnąć i ostatecznie wypoczęliśmy. Pogoda, mimo pewnych zawirowań, okazała się łaskawa, więc nie mieliśmy wielu powodów, by jakoś mocno narzekać.
Baška – gdzie zjeść?
Oczywiście przez cały pobyt dość intensywnie testowaliśmy lokalne restauracje. A tych w Bašce jest absolutnie pod dostatkiem. Średnio, za obiad dla dwóch osób + wino/piwo płaciliśmy między 30 a 40 €. Poniżej znajdziecie listę odwiedzonych przez nas restauracji:
- Kalun (ul. Palada 90, obok przystani) – tradycyjna, chorwacka kuchnia. Dania smaczne, poprawne, ale bez fajerwerków. Obsługa miła, a potrawy podane w ekspresowym tempie.
- Bonaca (ul. Palada 81) – my wpadliśmy tam po to, by spróbować pizzy (zresztą tego dnia, gdy tam przyszliśmy, tylko ona była serwowana). Smaczna (nawet bardzo), cienkie ciasto i doskonałe dodatki. W pakiecie też ładny widok i kameralna atmosfera.
- Bag (ul. Zvonimirova 74) – naszym zdaniem najlepsza restauracja ze wszystkich, jakie w Bašce odwiedziliśmy. Przemiła, bardzo profesjonalna obsługa. Doskonała jakość dań (są opcje wege i vegan, ale niewyszczególnione w menu – trzeba się o nie dopytać), rakija jako dodatek do rachunku i super widok z góry na kurort.
- Pekara Vrbnik (ul. Lošinjska 118, przy skrzyżowaniu ze Zvonimirova) – doskonałe wypieki tak na wytrawnie, jak i słodko. Rano trzeba się liczyć ze sporymi kolejkami.
- Garofulin (ul.Palada 60a) – najbardziej klimatyczne (i też najbardziej oblegane) miejsce na drinka. Mega klimacik, duży wybór drinków zarówno alkoholowych, jak i bezalkoholowych. Przyjemna muzyka, sympatyczna obsługa.