POŻEGNANIE
Bajdoła nienawidziła pożegnań.
- Wiesz, czuję się, jakbym traciła wronę ze
swego stada - powiedziała bezwiednie Bajgórowi, który odlatywał bardzo daleko.
Przykleił na usta uśmiech, żeby zamaskować
smutek i zupełnie, jakby mieli się jutro spotkać, cmoknął ją w usta. I dał jej
ciętą, czerwoną różę.
Dopiero w samolocie zdał sobie sprawę, jak
bardzo trudno będzie mu bez Bajdoły.
Kiedy Bajgór był już wysoko, Bajdoła
pocałowała po kolei wszystkie płatki podarowanego kwiatu i zapłakanego położyła
w parku na wielkim kamieniu, w zagłębieniu, z którego ptaki piły wodę z nieba.
ALE TO NIE KONIEC