Babcia obudziła się już w domu spokojnej starości. Synowa wszystko przygotowała starannie, ale przeoczyła jeden szczegół…

polregion.pl 1 dzień temu

Babcia obudziła się w domu opieki. Synowa zadbała o wszystko skrupulatnie, ale przeoczyła jeden szczegół
Świadomość wróciła do Heleny Stefanowicz nagle. Otworzyła oczy i znalazła się w nieznanym pokoju, który przypominał szpitalną salę. Głowa pękała z bólu, w skroniach pulsowało, a w pamięci była tylko pustka. Jak tu trafiła? Co się stało?
Zamknęła powieki, próbując odtworzyć wydarzenia, które mogły ją tutaj zaprowadzić. W myślach stanął przed nią jej mieszkanie dwupokojowe, skromne, ale przytulne. Dostała je od zakładu pracy po zmarłym mężu. Kiedy go zabrakło, mieszkała tam z synem Markiem. Przez lata panowała tam zgoda i ciepło.
Wszystko zmieniło się, gdy Marek ożenił się z Kasią. Od momentu, gdy się pojawiła, atmosfera stała się napięta konflikty między synową a teściową wybuchły niemal od razu.
To jest dramat oznajmiła Kasia, rozglądając się po mieszkaniu. Meble jak z muzeum, zasłony z czasów PRL-u. Trzeba to wszystko wyrzucić!
Helena powstrzymywała się z trudem. Dla niej każdy przedmiot w domu był związany z pamięcią o mężu.
To mój dom, i to ja decyduję, co zostaje! jeżeli ci się nie podoba, drzwi są otwarte odparła stanowczo.
Dla Kasi to był otwarty konflikt. Schowała urazę i postanowiła działać po swojemu. Już następnego dnia domagała się pozbycia książek:
Tu się nie da oddychać! Wszędzie kurz! A my, między innymi, spodziewamy się dziecka!
Helena wybuchnęła:
Te książki to dla mnie nie tylko papier. Chcesz oddychać odkurz. Ale do mojej biblioteki nie dotykaj. I nie próbuj zmieniać wystroju, zaczekaj, aż mnie zabraknie.
Kłótnie stały się codziennością. niedługo Marek, zmęczony niekończącymi się sporami, wyprowadził się z żoną do wynajętego mieszkania. Ale matkę odwiedzał regularnie. Pewnego dnia, nieco zawstydzony, poprosił:
Mamo, proszę, postaraj się dogadać z Kasią. Jest nam ciężko, a ty jesteś nam potrzebna.
Staram się. Tylko mam wrażenie, iż ona lubi te konflikty westchnęła Helena.
Jakoś to rozwiążemy odparł, choć sam nie miał pomysłu, jak.
Życie zmieniło się diametralnie, gdy w parku poznała Władysława starszego wdowca, dobrodusznego i samotnego.
Ich rozmowa przeciągnęła się było ciepło, autentycznie. Po raz pierwszy od dawna poczuła ulgę. Władysław był prosty, otwarty i szczery. Jakby na nowo ożyła.
Później, przy kolacji, postanowiła przedstawić go synowi i synowej.
Marek, Kasia, to Władysław. Zdecydowaliśmy, iż zamieszka ze mną.
A wy dodał Władysław z uśmiechem możecie wprowadzić się do mojego mieszkania. Małe, ale za darmo.
Kasia eksplodowała:
Żartujecie?! My z dzieckiem w kawalerce, a wy będziecie sobie żyć jak pączki w maśle?! Nigdy!
Trzasnęła krzesłem i wyszła. Marek, zaczerwieniony, mruknął: Przepraszam hormony i podążył za nią.
Helena została oszołomiona i zagubiona.
Wspomnienia przerwał nagły ból. Zamknęła oczy. Gdzie jest? Jak tu trafiła?
Drzwi się otworzyły, weszła młoda kobieta w białym fartuchu. W milczeniu sprawdziła puls i temperaturę.
Proszę pani gdzie ja jestem? Co się stało? zapytała Helena.
Nie pamięta pani? odpowiedź była chłodna. Zaatakowała pani starszą kobietę. Ledwo ją uratowano. Miała pani szczęście, iż to się tak skończyło.
Co pani mówi?! zdziwiła się. Nikogo nie dotknęłam! To pomyłka!
Pielęgniarka nic nie odpowiedziała. Zrobiła zastrzyk i wyszła, choćby na nią nie patrząc.
Po jakimś czasie pojawiła się kobieta około sześćdziesiątki z otwartą twarzą.
Cześć. Ty chyba Helena? Ja jestem Danuta. Jestem tu od niedawna, ale już wiele rozgryzłam. To nie szpital. To dom opieki. I najczęściej trafiają tu nie przez chorobę, ale przez rodzinne waśnie.
Helena była zdezorientowana:
Ale ja mam wszystko mieszkanie, emeryturę. Syn nigdy by czegoś takiego nie zrobił
Prawie wszyscy tu mieli wszystko. A jednak, jak widzisz, tu są. Komuś nagle wmówili demencję, innym agresję. Wszystko da się podrobić.
Nie jestem chora! Mam jasny umysł! krzyknęła Helena, powstrzymując łzy.
To przypomnij sobie, co było wcześniej. Coś dziwnego? Jakieś objawy?
Zamilkła. Ostatnie dni były ciężkie. Ale coś sobie przypomniała Kasia zaczęła częściej przynosić jedzenie. Zwłaszcza te pyszne drożdżówki, którym nie umiała się oprzeć. Po nich chciało się spać Myśli się plątały.
To ona. To jej pomysł. Zawsze mnie nienawidziła. Ale Marek on by na to nie pozwolił I Władysław oni mnie znajdą.
Danuta pokręciła głową:
Nie licz na to. Tu nikt nie dzwoni, nie pisze. Jesteśmy dla nich zapomniani. Dokumenty są gotowe. Wszystko legalnie.
Nie poddam się. Nie zostanę tu! Ucieknę! powiedziała stanowczo, ocierając łzy.
Teraz to za wcześnie. Widziałaś Irenę, tę pielęgniarkę? Ona nie tylko jest zła jest niebezpieczna.
Słowa Danuty zmroziły Helenę, ale ścisnęła dłoń nowej przyjaciółki:
Nie możemy tu zostać. Trzeba się wydostać, za wszelką cenę.
Mam pomysł szepn

Idź do oryginalnego materiału