Anna ostatnio chodzi smutna, bo wciąż nie może wybaczyć matce, która w wieku 65 lat niedawno wyszła za mąż. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, iż mama ma dwie stołeczne mieszkania i solidną działkę, a jej narzeczony ma dzieci i mnóstwo wnuków, którzy żyją w biedzie. Córka nie rozumie takiego małżeństwa. Ile teraz będzie problemów.

przytulnosc.pl 1 tydzień temu

Szczerze mówiąc, teraz niczego nie rozumiem. Jak można było tak postąpić? To po prostu zdrada ze strony mojej własnej matki! – powtarza od dłuższego czasu 45-letnia Anna. – Nie powinna była tego robić, to jest po prostu niesprawiedliwe.

Matka Anny, pani Irena, ma 65 lat i niedawno wyszła za mąż. Wydaje się, iż wszystko jest w porządku, ale narzeczony to jej rówieśnik, jej dawny znajomy, z którym życie rozdzieliło ich jeszcze w młodości. Kilka lat temu ich drogi ponownie się skrzyżowały i doszli do wniosku, iż chcą spędzić razem resztę życia, nie chcąc się już rozdzielać.

Niedawno wyprawili swoje nietypowe wesele. Panna młoda miała piękną białą suknię, jak należy, uroczysta ceremonia w urzędzie stanu cywilnego, pierścionki, spacer po mieście, a potem mała uroczystość w przytulnej kawiarni – skromna, tylko dla wąskiego grona najbliższych, ale bardzo miła.

Wesele było wspaniałe, lepsze, niż się spodziewano. Jedynie jedno zasmuciło pannę młodą: na weselu nie było jej jedynej córki i dwojga wnuków.

Bliscy panny młodej byli początkowo stanowczo przeciwni temu małżeństwu i do tej pory nie mogą pogodzić się z decyzją Ireny.

Problem w tym, iż matka Anny posiada dwie stołeczne mieszkania oraz solidną działkę. Narzeczony zaś, według słów Anny, nie ma nic i ma troje dorosłych dzieci oraz mnóstwo wnuków.

Ogólnie rzecz biorąc, jeżeli chodzi o spadkobierców, nie będzie ich mało, a nikt z pewnością nie zrezygnuje z udziału w spadku.

– Dlaczego ona to zrobiła? – nie może się uspokoić Anna. – Jak mogła nas tak zawieść w tak trudnym czasie? Dlaczego myślała tylko o sobie, a nie o swoich bliskich?

Anna oczywiście ma swoje mieszkanie – małe, w którym mieszka z rozwiedzioną córką i wnukami.

Jej życie nie było usłane różami. Całe życie ciężko pracowała na dwóch etatach, praktycznie sama wychowała dwoje dzieci, a teraz wspiera córkę na urlopie macierzyńskim.

Syn Anny mieszka z dziewczyną w wynajmowanym mieszkaniu, również nie ma łatwo i przyjąłby pomoc, ale Anna nie ma już sił, by pomagać wszystkim.

Anna martwi się, iż mieszkania i działka mogą trafić do rąk obcego mężczyzny i jego rodziny. Nie rozumie decyzji matki. Czy nie mogła po prostu żyć z nim bez formalizowania związku? Po co było brać ślub w tym wieku i narażać rodzinę na problemy?

Czy córka i wnuki nie mogłyby cieszyć się szczęściem Ireny? Czy nie jest to zbyt egoistyczne, by myśleć o spadku, gdy babcia jeszcze żyje i cieszy się życiem?

Jednak można również zrozumieć Annę i jej dzieci. Może się okazać, iż zamiast mieszkań odziedziczą problemy i obcego dziadka oraz jego biednych krewnych.

Może jednak panna młoda w tym wieku nie powinna była formalizować związku? Obraża się na córkę, iż nie przyszła na wesele, ale gdyby nie było tej oficjalnej ceremonii, może wszystko wyglądałoby inaczej.

Taka właśnie trudna sytuacja zapanowała w rodzinie moich znajomych, nie wiem, kto ma rację i jak im pomóc.

Idź do oryginalnego materiału