Święta Bożego Narodzenia już za nami i świąteczne wypieki również. Jednym z moich była „karpatka”, którą wszystkim polecam.
Część ciasta jest gotowana i pieczona, a część ucierana. Szklankę wody zagotowujemy z połową kostki margaryny. Studzimy. Dosypujemy łyżeczkę proszku do pieczenia i wbijamy stopniowo 5 dużych całych jaj. Ucieramy wszystko razem do uzyskania jednolitej gęstej konsystencji. Ciasto dzielimy na dwie części. Brytfannę smarujemy grubo tłuszczem i nagrzewamy piekarnik do temperatury 200 stopni Celsjusza. Połowę ciasta rozprowadzamy na przygotowanej brytfannie i pieczemy ok. pół godziny. Po upieczeniu sprawdzamy czy ciasto jest suche i czy nie przywiera do spodu. Tak upieczone dwie części ciasta studzimy.
W międzyczasie przygotowujemy masę budyniową. Z połowy litry mleka odlewamy pół szklanki. Resztę mleka zagotowujemy. W szklance z mlekiem rozprowadzamy łyżkę mąki pszennej oraz łyżkę mąki kartoflanej. Do gotującego się mleka wlewamy rozprowadzone mąki, mieszamy i gotujemy do uzyskania gęstej masy budyniowej. Zostawiamy do wystygnięcia. Ucieramy kostkę masła lub margaryny ze szklanką cukru pudru. Dodajemy wystudzony budyń i ucieramy jeszcze przez chwilę do połączenia się równomiernie składników. Składamy nasze ciasto: jedno z upieczonych ciast kładziemy częścią „pagórkowatą” do stołu, smarujemy masą i przykładamy drugą częścią ciasta, tym razem „górkami” do góry. Tak powstałą karpatkę pozostawiamy w chłodnym miejscu na klika godzin żeby wszystko się połączyło. Częstując gości kroimy ciasto na większe kawałki aby zachować „karpatkową” strukturę.