58-letnia Halle Berry, znana m.in. z ról w filmach "Kobieta-kot", "X-men" czy "Atlas chmur", postanowiła publicznie opowiedzieć o swoim intymnym problemie. Wszystko po to, by uświadamiać coraz więcej kobiet, iż tego typu dolegliwości zdarzają się na porządku dziennym. W zeszłym roku pojawiła się w programie byłej prezydentowej Jill Biden i wyjawiła, iż walczy z okołomenopauzalną suchością pochwy.
REKLAMA
Zobacz wideo Endometrioza dotyka tysięcy Polek, ale dostanie się do specjalisty graniczy z cudem. "Życzyłabym sobie, żeby umożliwić diagnozowanie młodym dziewczynom"
"Idę do łazienki i nagle czuję, jakbym miała w środku żyletki"
Jednak diagnoza wcale nie była łatwa do postawienia. Aktorka została zmuszona do odwiedzenia swojego lekarza po tym, jak odbyła stosunek ze swoim partnerem. Jak sama określiła: "Wieczorem miałam świetny seks. Wstaję rano, idę do łazienki i nagle czuję, jakbym miała w środku żyletki". Lekarz aktorki początkowo podejrzewał "najgorszy przypadek opryszczki", z jaką kiedykolwiek miał do czynienia. Jednak badania zarówno Berry, jak i jej partnera to wykluczyły.
Ten problem dotyka choćby połowy kobiet po 40-tce
Aktorka zaczęła drążyć ten temat, aż odkryła, iż cierpi na suchość pochwy. Dolegliwość ta jest bardzo popularna wśród kobiet, które zbliżają się do menopauzy (choć nie tylko). Szacuje się, iż z tym problemem walczy około połowy kobiet po 40 roku życia. Jak czytamy w serwisie Virtua Health, "liczba ta rośnie, gdy dodamy do niej młodsze panie, które niedawno urodziły dziecko, karmią piersią lub zażywają niektóre rodzaje antykoncepcji".
Wszystko przez obniżony poziom estrogenu. Hormon ten pozwala utrzymać tkanki pochwy w dobrej kondycji, dzięki temu, iż są odpowiednio dotlenione. Gdy estrogen zanika, a przepływ krwi nie jest już tak krzepki, komórki zaczynają się obkurczać, tkanki są mniej elastyczne i pojawia się suchość. Czy jesteśmy skazane na przegraną w tej walce? Na szczęście są pewne sposoby, które mogą pomóc.
Suchość pochwy - jak zmniejszyć jego ryzyko
Specjaliści wskazują kilka ważnych kwestii. Pierwsza z nich może być dla niektórych "nudna", ale to absolutna podstawa, by zachować w zdrowiu nie tylko dolne partie ciała. Chodzi o odpowiednie nawodnienie organizmu. Powinno się wypijać co najmniej 1,5 litra wody dziennie, a w chorobie lub w ciepłych miesiącach choćby więcej. Ponadto zaleca się używanie lubrykantu (w sklepach i aptekach możemy kupić rozmaite wersje, m.in. na bazie wody, silikonu lub oleju). A jeżeli nasza przypadłość jest wyjątkowo problematyczna, można rozważyć hormonalną terapię zastępczą. O tej możliwości warto porozmawiać ze swoim lekarzem.