Afera w PE. Fałszywa carbonara "zagotowała" ministra. Będzie śledztwo

g.pl 3 tygodni temu
Minister rolnictwa Włoch wyraził swoje niezadowolenie wobec jedzenia, które oferowane jest w sklepie w Parlamencie Europejskim. Sprzedawana jest tam rzekomo włoska żywność, która w rzeczywistości nie ma zbyt wiele wspólnego z tym krajem. Oburzenie wywołał między innymi sos do carbonary. Polityk wezwał PE do wszczęcia dochodzenia.
Minister rolnictwa Włoch, Francesco Lollobrigida, we wtorek 18 listopada 2025 roku publicznie skrytykował żywność sprzedawaną w sklepie należącym do Parlamentu Europejskiego. Swoje niezadowolenie wyraził w poście udostępnionym w mediach społecznościowych. Stwierdził, iż oferowanie takich produktów jest "niedopuszczalne".


REKLAMA


Zobacz wideo Dietetyk Michał Wrzosek w "Ja wysiadam" wyznaje: "Swojej pierwszej diety nie poleciłbym nikomu"


Awantura o "włoskie" jedzenie w Parlamencie Europejskim. Minister wzywa do zmian
Na półkach sklepu w Parlamencie Europejskim można znaleźć różne produkty, które zdaniem Francesco Lollobrigida nie mają za wiele wspólnego z Włochami. Jak wskazuje szef resortu, jest to najgorszy przykład tak zwanego "Italian sounding", czyli używania nazw, które jedynie brzmią włosko, ale w rzeczywistości nie powinny być kojarzone z tym krajem. Szczególną uwagę polityk zwrócił na gotowy sos do carbonary, sos boloński oraz arrabbiata. Wszystkie te predukty jedynie imitują tradycyjne włoskie specjały.
Pomijając pancettę w carbonarze, wszystkie te produkty reprezentują najgorsze cechy 'Italian Sounding'. To niedopuszczalne, iż znajdują się na półkach sklepu w Parlamencie Europejskim
- czytamy w poście opublikowanym przez Francesco Lollobrigida. Warto zaznaczyć, iż na niektórych słoikach widnieje choćby włoska flaga. W efekcie minister rolnictwa Włoch wystąpił o natychmiastowe przeprowadzenie kontroli sprzedawanych w sklepie PE produktów.


Udawana carbonara w PE to nie wszystko. Włoskie władze walczą o dobre imię
Zjawisko "Italian sounding" jest bardzo dobrze znane włoskim producentom żywności, ponieważ walczą z nim już od lat. To pewnego rodzaju chwyt marketingowy polegający na wykorzystywaniu nazw, obrazków czy symboli sugerujących, iż dany produkt jest "made in Italy", czyli pochodzi z Włoch. W efekcie konsumenci mogą utożsamiać go z tradycyjnym jedzeniem serwowanym w tym kraju. Zdaniem wielu przeciwników tego typu wyrobów takie działania nie tylko wprowadzają klientów w błąd, ale także mają negatywny wpływ na wizerunek włoskiej produkcji oraz kuchni. Właśnie dlatego władze Włoch i lokalni producenci żywności traktują ten proceder bardzo poważnie i stale starają się go zwalczać. Ponadto przepisy jasno wskazują, iż produkty sprzedawane w krajach Unii Europejskiej mające na etykiecie włoską flagę lub inne odniesienie do tego kraju, mimo iż faktycznie z niego nie pochodzą, mogą zostać objęte interwencją ze strony inspektoratu ds. ochrony jakości i zwalczania oszustw w sektorze rolno-spożywczym. Wówczas UE proszona jest o wszczęcie dochodzenia.
Zobacz też: Urząd gminy ogłosił konkurs. Wygrał plagiat z ChatGPT. Sprawę przejęła prokuratura


Źródła: intrieste.com, facebook.com, tvn24.pl


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.


Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału