"Beztłuszczowe frytkownice" są na rynku od paru lat, ale dopiero od niedawna zaczęło się mówić "air fryer". Wcześniejsza nazwa sugeruje bowiem tylko jedną funkcję, ale to bardziej uniwersalne urządzenia.
Ich funkcjonalność wykracza daleko poza przygotowywanie frytek i innych potraw z ziemniak. W większych modelach można upiec choćby całego kurczaka. Użytkownicy chwalą je także za możliwość przyrządzenia ciast, chlebów, ryb, pieczonych warzyw czy mięs.
Hejterzy twierdzą, iż to mini-piekarnik z termoobiegiem. Trochę tak jest. Po co więc kupować kolejny sprzęt kuchenny? Bo to się często bardziej się opłaca. Np. gdy chcemy podgrzać, upiec lub ugotować mniejsze potrawy lub porcję na jedną lub dwie osoby.
Nie trzeba czekać, aż piekarnik się nagrzeje, bo tutaj cały proces zaczyna się praktycznie od razu i trwa krócej ze względu na kompaktowe rozmiary i bliskość grzałki. Przez to gotowanie i pieczenie wychodzi ogólnie szybciej i taniej niż w tradycyjnym piekarniku.
I można dodawać do nich olej (czyli tłuszcz), ale mogą się obejść i bez niego. Dla wielu osób są lepsze od mikrofalówki, w której np. nic nie upieczemy, ale są też mniej wszechstronne niż Thermomix i jego klony. Pokonują je jednak cenowo.
Action przecenia air fryera XL (5 L) do 150 zł. Czy za taką cenę opłaca się go brać?
Air fryery dostępne są w bardzo różnych cenach – od modeli za około 100 zł (takie można było niegdyś znaleźć właśnie w Action, choć były to wersje o mniejszej pojemności), aż po sprzęty kosztujące choćby ponad 1000 zł, sygnowane logo uznanych marek, takich jak np. Ninja.
Różnice pomiędzy nimi dotyczą niemal każdego aspektu – od jakości wykonania i użytych tworzyw, aż po pojemność kosza przeznaczonego do przyrządzania potraw i dodatkowe bajery. Mniejsze, jednoosobowe air fryery można kupić za ok. 150 zł (np. kilka więcej kosztował na promocji taki sprzęt w Lidlu, ale 2,4 L).
Ten z Action ma jednak pojemność 5 L, czyli jest wystarczająco duży (na rynku są też do kupienia jeszcze większe, ale i droższe beztłuszczowe frytkownice), by sprostać kulinarnym potrzebom pary lub niewielkiej rodziny. Od środy, 16 kwietnia (do 22 kwietnia), będzie można go kupić w promocyjnej cenie: 149,95 zł (obecnie kosztuje 200 zł).
Ma też sporą moc: 1500 W. Mogłoby być ciut więcej przy takiej wielkości misy, ale nie ma też co narzekać: po prostu ugotujemy coś 2 minuty dłużej. Urządzenie oferuje 8 wstępnie zaprogramowanych trybów pracy (można modyfikować temperaturę i czas, by dostosować do naszych preferencji), co ułatwia przygotowanie różnorodnych dań.
Zaletą tego modelu jest też łatwość w utrzymaniu czystości – jego części można myć w zmywarce (to nie zawsze jest standard, ale nie robiłby tego za każdym razem, bo jednak te powłoki à la teflon nie są niezniszczalne).
Za taką cenę jednak nie kupimy frytkownicy beztłuszczowej z tak dużą szufladą/misą. Poniżej kilka przykładów cen dla 5 litrów i 1500 W. Zaczynają się od 200 zł w górę.
Jakie ma jeszcze wady? Oprócz średniej mocy, z daleka widać, iż obudowa jest wykonana z taniego plastiku. Anonimowy producent (na pudełku nie ma podanej żadnej nazwy) zapewnia jednak, iż ma posłużyć przez 3 lata, bo tyle daje gwarancji.
Sprawdzałem też opinie klientów i są (póki co, bo to raczej nowość) zadowoleni z omawianego air fryera z Action (np. tutaj jest polecany w komentarzach). Przy regularnej cenie ma sporą konkurencję, ale w promocji nie widzę w tej chwili żadnych alternatyw dla tego modelu. Nie jest to sprzęt klasy premium, ani choćby ze średniej półki, ale dla ludzi z mniejszym budżetem i wymaganiami może być jak znalazł.