Abstrakcja uduchowiona

tygodnikprzeglad.pl 1 tydzień temu

Łódzka wystawa przekonuje, iż nie istnieje obiektywna prawda o świecie – jest on taki, jakim go postrzegamy

Terry Frost, Pejzaż zimowy, 1955

W każdym kraju znajdzie się jakieś miasteczko ukochane przez malarzy. W Wielkiej Brytanii okazuje się nim St Ives. Samo jego położenie jest intrygujące – na koniuszku Półwyspu Kornwalijskiego. Upodobali je sobie, zwłaszcza w latach II wojny światowej i późniejszych, nie tylko liczni malarze brytyjscy, ale też przyciągnięci sławą miejsca artyści zagraniczni. Wśród nich był np. Piotr Potworowski, zbiegły z Polski po kampanii wrześniowej 1939 r.

Stworzone tam obrazy stały się dziś osnową wystawy w Muzeum Sztuki ms2 w Łodzi, zatytułowanej „St Ives i gdzie indziej”. To rozszerzenie tytułu sygnalizuje, iż do prezentowanego zbioru kuratorzy włączyli sporo prac o podobnym charakterze, ale powstałych gdzie indziej w świecie. Dzięki temu oglądający uświadamiają sobie, iż to, co się działo w tym małym i dalekim miasteczku, było zalążkiem prawdziwie szerokiego trendu. Mógłbym go nazwać „uduchowieniem abstrakcji”.

Kierunek ten sam w sobie był już w malarstwie mocno osadzony, ale głównie w kontekście całkowitego oderwania od rzeczywistości. Teraz miał się stać jej magicznym, malarsko-poetyckim wyrazem. Twórcy spotykający się w St Ives nie założyli co prawda żadnej formalnej grupy artystycznej, nie opracowali – jak to się często dzieje w takich wypadkach – żadnego twórczego manifestu. Ale myśleli i czuli podobnie. Działo się tak prawdopodobnie za sprawą zderzenia w ich wrażliwej wyobraźni dwóch bliskich im światów – rozwijającej się nowatorskiej i modnej abstrakcji oraz kolorowej, pogodnej, żywej przestrzeni wokół miasteczka i przestrzeni „gdzie indziej”.

Nie wiem, jak wyglądało życie codzienne w malowniczym St Ives. Mogę sobie jednak wyobrazić, iż wypełnione było atmosferą sztuki. Malarze wracający z plenerowych stanowisk musieli na siebie wpadać, zagadywać się, zasiadać w kwietnych ogrodach nad szklanicami cydru, mówić o swoich zmaganiach artystycznych lub zagłębiać się w sporach o ich sens.

Najciekawsze było pewnie podglądanie przenoszonych blejtramów. Przy stosowanej wówczas przez artystów abstrakcyjnej formie wyrazu jasne było, iż w tych samych miejscach w terenie każdy widział i uwieczniał coś zupełnie innego! Nie „inną wersję” tego samego widoku, ale całkowicie inny widok tej samej przestrzeni. Tak oto abstrakcja wchodziła na pole opowieści o konkretnym świecie, wpisując na zawsze St Ives do historii malarstwa.

Władysław Strzemiński, Pejzaż morski, 1933.

Na wystawie rzeczywiście ma się ochotę tak interpretować oglądane obrazy, by odnajdywać ich związek z realiami. Przy jednym z ciekawszych dla mnie płócien, „Pejzażu z Kornwalii” pędzla Piotra Potworowskiego, miałem przekonanie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Post Abstrakcja uduchowiona pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.

Idź do oryginalnego materiału