Dziś sobie pomyślałem, iż chyba jesteśmy z tobą jakąś nienormalną rodziną.
Jak dobrze, iż mam ciebie powiedział Aleksander, obejmując żonę.
A ja jestem szczęśliwa, iż jesteś ze mną! odparła Weronika.
No a z kim mam być? zaśmiał się mąż. Oczywiście tylko z tobą. Bo ty jesteś moim przeznaczeniem. Najwspanialszą kobietą na świecie.
Weronika nic nie odpowiedziała, tylko pocałowała męża w policzek i pośpieszyła do kuchni wyciągać z piekarnika sernik.
Dziś małżeństwo Nowaków świętowało srebrne wesele. Postanowili spędzić ten dzień skromnie, w gronie najbliższych tylko oni i ich dzieci. Mieli dwoje: syn Kacper, uczeń drugiej klasy liceum, i córka Kinga.
Dziewczyna niedawno skończyła studia, dostała pracę w Warszawie i wyprowadziła się od rodziców. Wynajmowała mieszkanie niedaleko biura. Choć Weronika przekonywała ją, iż w domu jest miejsce dla wszystkich, Kinga upierała się, iż chce spróbować samodzielności.
Po co wydawać pieniądze na wynajem? pytała Weronika. Masz tu swój pokój, żyjemy w zgodzie, po co się odsuwać? Jak wyjdziesz za mąż, wtedy się wyprowadzisz.
Mamo, bardzo was kocham i wiem, iż mnie nie wyrzucacie, ale chcę sprawdzić, jak to jest być na swoim. I nie gniewaj się, ale tak pysznie gotujesz i takie ciasta pieczesz, iż boję się zamienić w słonika. Ty jesteś taka drobna, jesz i nie tyjesz, a ja, niestety, nie odziedziczyłam twoich genów! Muszę pilnować figury, a jak mam to zrobić, mieszkając z wami? Przecież nie potrafię odmówić twoich smakołyków.
Weronika uśmiechnęła się, patrząc na córkę. Kinga wcale nie była do niej podobna. Weronika była drobna i szczupła, niektórzy brali ją jeszcze za nastolatkę. Nigdy nie przykładała wagi do wyglądu prawie nie używała makijażu, włosy zbierała w kucyk, ubierała się skromnie. A Kinga była prawdziwą pięknością poszła w ojca.
Aleksander był przystojnym mężczyzną. Wysoki, dobrze zbudowany. Z wiekiem trochę przytył, ale kto by nie przytył na ciastach Weroniki? W młodości był niezwykle urodziwy, a teraz, mając czterdzieści osiem lat, wciąż robił wrażenie.
Weronika wiedziała, iż przy nim wygląda niepozornie. Przywykła już do szeptów za plecami i nie zwracała na nie uwagi, bo była pewna dla męża była najpiękniejszą i najważniejszą kobietą.
***
Gdy Weronika poznała Aleksandra, miała dwadzieścia lat, on dwadzieścia dwa.
Tego wrześniowego dnia studentka Wera szła na urodziny swojej koleżanki z roku, Agaty. Prezent miała przygotowany, ale po drodze wstąpiła jeszcze po mały bukiet kwiatów.
W kwiaciarni, do której weszła, był tylko jeden klient młody chłopak wybierał kwiaty. Sprzedawczyni, miła dziewczyna, proponowała mu różne kompozycje, patrząc na niego z wyraźnym zainteresowaniem. Weronika też na niego spojrzała i zrozumiała, dlaczego. Był wyjątkowo przystojny.
Z taką urodą powinien grać w filmach pomyślała. Może choćby gra?
Tymczasem chłopak zauważył Weronikę i odezwał się do niej:
Pani uważa, który bukiet lepszy? Ten z czerwonymi różami czy ten z piwoniami?
Weronika zmieszała się. Nie spodziewała się, iż ten przystojniak do niej zagada, ale odpowiedziała:
Ja bym wybrała piwonie, chociaż większość dziewczyn woli róże.
A pani dziewczynie jakie kwiaty się podobają? spytała sprzedawczyni.
Mojej dziewczynie? zdziwił się chłopak. Nie, ja nie kupuję kwiatów dla dziewczyny, choćby nie znam osoby, dla której je biorę.
Jak to? zdziwiła się sprzedawczyni, wymieniając spojrzenie z Weroniką.
Kolega idzie na urodziny swojej kuzynki i wciągnął mnie ze sobą wyjaśnił. Nie mogę przecież przyjść z pustymi rękami, więc postanowiłem kupić kwiaty. Ale jest taki wybór, iż się pogubiłem.
Jeśli wybierze pan róże, na pewno się nie pomyś











