A kim jest mój tata?

newsempire24.com 5 dni temu

— A kto jest moim ojcem?

— Ewa, pójdziesz ze mną w niedzielę do kina?

— Nie wiem. Mama nigdzie mnie nie puszcza wieczorami. Tylko w dzień.

— To pójdziemy w dzień. Kupię bilety? — zapytał z nadzieją Krzysiek.

Ewa podniosła głowę i spojrzała w okno na trzecim piętrze. Czy to jej się wydawało, czy właśnie mignęła w nim twarz mamy? Nastrój od razu się popsuł. Ewa zabrała od Krzyśka swoją torbę i odsunęła się o krok.

— Dobra, już idę. Do jutra. — gwałtownie ruszyła w stronę klatki schodowej.

„Zawsze mnie śledzi, jakbym była jakąś przestępczynią. Wszyscy już chodzą wieczorami z chłopakami, a ja tylko za dnia. Wszyscy mają normalnych rodziców, a ja…” — myślała zirytowana, wspinając się po schodach na trzecie piętro.

Weszła do mieszkania, rozebrała się cicho. Zgaszona w przedpokoju lampa, przemyknięcie koło pokoju mamy.

— Będziesz jadła? — Głos mamy dopadł ją w chwili, gdy sięgała po klamkę.

Ewa przewróciła oczami i odwróciła się.

— A jeżeli nie? — rzuciła ostro.

— Dlaczego tak do mnie mówisz?

— Dlaczego ciągle mnie śledzisz? — odpowiedziała pytaniem na pytanie.

— Nie śledzę. Tylko spojrzałam przez okno. — Mama mówiła spokojnie.

— Pewnie. Jakoś nigdy nie widziałam, żebyś patrzyła w okno, kiedy jestem w domu — odcięła się dziewczyna. — Muszę się uczyć. — Weszła do pokoju i trzasnęła drzwiami. Zapaliła światło i zaczęła liczyć w myślach: *Raz, dwa, trzy…*

Zwykle na „pięć” mama wpadała do środka z pretensjami, iż nie zasłużyła na takie traktowanie, iż córka stała się niegrzeczna, iż nie umie się zachować. Jeszcze jedno takie wyjście, jeszcze raz trzaśnie drzwiami…

Ewa doliczyła do dziesięciu, a mama nie przyszła. To było dziwne. Przebrała się, wyjęła zeszyty i książki, usiadła przy biurku.

Była głodna, ale czy mama dałaby jej zjeść w spokoju? Weszłaby na kuchnię, usiadła naprzeciwko i zaczęła przesłuchanie. Jak tu nie wybuchnąć?

Za drzwiami ucichły kroki mamy. Ewa pochyliła się nad książką, udając, iż czyta. *Zaraz się zacznie.* Mama weszła.

— Przeszkadzam? — zapytała.
To już było kompletnie niezwykłe. Mama nigdy nie pytała, tylko wpadała.

— Muszę ci coś powiedzieć — zaczęła, siadając na kanapie.

Ewa udawała, iż czyta. W rzeczywistości nie widziała ani słowa, czekała w napięciu.

— Zadzwoniła do mnie kobieta… Mieszkał u niej twój ojciec… Powiedziała, iż nie żyje… Pogrzeb jutro — mówiła mama równym tonem, robiąc przerwy, co wcale do niej nie pasowało.

— Jak umarł? — Ewa oderwała wzrok od książki, spojrzała na matkę przerażona.

— Zawał. jeżeli pójdziesz ze mną, załóż coś ciemnego.

— I mówisz o tym tak spokojnie?! — Ewa zerwała się, zgrzytając krzesłem o podłogę. — Słyszysz siebie? *„Jeśli”*? Mówisz o śmierci ojca! *„Załóż coś ciemnego”* — przedrzeźniała.

— Z tobą nie da się rozmawiać. — Mama westchnęła i wstała. — On nas, swoją drogą, porzucił. Zapomniałaś?

— Bo ty go nie kochałaś! — Ewa złapała się za gardło, dusząc łzy.

— Nie krzycz. Nie mów o czymś, czego nie rozumiesz. — Głos mamy zabrzmiał ostro.

— Wiem. Tata sam mi powiedział, zanim odszedł. Że ty go nigdy nie kochałaś. Po co w ogóle za niego wyszłaś? Lepiej byś sama odeszła i zostawiła nas z nim. On mnie kochał, w przeciwieństwie do ciebie. — Głos jej się załamał, opadła na krzesło, ukryła twarz w dłoniach i wybuchnęła płaczem.

Poczuła dłoń mamy na ramieniu. Szarpnęła się, odtrącając ją.

— Rano zadzwonię do szkoły, powiem, iż nie przyjdziesz — powiedziała mama równie spokojnie i wyszła.

Po płaczu Ewa wyciągnęła z szuflady album, usiadła z nim na kanapie. Znalazła jedno z niewielu zdjęć, na którym stała z ojcem. Uśmiechał się, ona trzymała w ręku białą watę cukrową. Wyjęła fotografię z koszulki i długo wpatrywała się w nią przez łzy.

***

Ojciec odszedł, kiedy Ewa była w piątej klasie. Nigdy nie słyszała, żeby rodzice się kłócili, więc rozwód był dla niej szokiem. Rzadko rozmawiali. Nie śmiali się, nie żartowali, nie całowali, jak rodzice jej koleżanki.

— Tato, naprawdę od nas odchodzisz? — spytała, gdy spotkał ją po szkole.

— Nie mogłem już tak żyć. Mama mnie nie kocha. Wytrzymałem długo.

— Ja cię kocham — zapewniła go Ewa.

— Ja ciebie też. — Pogłaskał ją po głowie. — Tak już bywa. Jak dorośniesz, zrozumiesz. Słuchaj mamy. — Odprowadził ją do domu, ale nie wszedł.

— Tato! — krzyknęła za nim, ale się nie odwrócił.

— Ma inną kobietę — powiedziała mama później.

— I dzieci? — spytała Ewa.

— Nie wiem, pewnie…

***

— Ewa, wstawaj — obudził ją głos mamy. — Jedziemy do kostnicy.

Te słowa natychmiast postawiły ją na nogi. Sięgnęła pościelą, szukając czegoś.

— Tego szukasz? — Mama wskazała na zdjęcie stojące na biurku. — Pośpiesz się. — Wyszła.

Kiedy Ewa w czarnej bluzie i dżinsach weszła do kuchni, mama piła kawę. Dziewczyna nie mogła przełknąć ani kęsa, tylko patrzyła w okno. Mama umyła filiżankę.

— Gotowa? Idziemy. — Nie odezwała się więcej aż do szpitala.

W kostnicy było kilka osób. Ewa nikogo nie znała. Wszyscy stali pod ścianami, z dala od katafalku. Tylko niska, pulchna kobieta stała przy głowie zmarłego, szlochała, coś szepcząc. To pewnie ona dzwoniła.

Ewę trzęsło. Nigdy nie była na pogrzebie. Człowiek w trumnie wcale nie przypominał ojca. Spojrzała raz i odwróciła wzrok. Patrzyła na jego duże zdjęcie w ramce. Taki pozostał w jej pamięci. Mama stała obojętna, jakby chodziło o kogoś obcego.

PEwa zamknęła album, wzięła głęboki oddech i pomyślała, iż może kiedyś, gdy dorośnie, zrozumie zarówno mamę, jak i tę skomplikowaną historię, która na zawsze połączyła ich życia.

Idź do oryginalnego materiału