Ledwo przestąpiłam próg, a już ogarnął mnie gniew — znowu cała zlewozmywak jest zawalony brudnymi naczyniami. choćby szafka jest zastawiona brudnymi talerzami i filiżankami. Patelnia na kuchence cała w oleju. Nie ma nic do jedzenia.
— Maksym, dlaczego nie posprzątałeś po sobie? Masz dziś wolne. Sam zjadłeś kolację, a ja? — zapytałam męża.
On pracuje na zmianę 3/3. W dni robocze zaraz po pracy pada na kanapę. Ja mam dwa dni wolne w tygodniu — sobotę i niedzielę. Wolne dni męża są dla mnie koszmarem. Przez trzy dni potrafi narobić taki bałagan, iż bez generalnych porządków się nie obejdzie.
— Nie lubię zmywać naczyń. Wiesz o tym — odpowiada Maksym.
— A myślisz, iż ja lubię sprzątać po tobie?
— Moja mama sama wszystko robiła w domu i nigdy nie obciążała taty.
A mnie, szczerze mówiąc, nie obchodzi, jak żyli jego rodzice. Zacznijmy od tego, iż teściowa nigdy w życiu nie pracowała. Teść był wojskowym, więc mieli na życie. Ona zajmowała się domem i wychowywaniem dzieci.
Miała dwóch synów. To ich rozpieściła. Chociaż przed ślubem z mężem umówiliśmy się, iż będziemy sprawiedliwie dzielić wszystkie domowe obowiązki. Skoro zarabiamy jednakowo, to i w domu powinniśmy sobie pomagać.
— Dobrze. Odkurz, a ja coś przygotuję — powiedziałam.
— No, ale mam wolne! Chciałem obejrzeć film!
Mąż oczywiście wziął się za odkurzanie, ale z wielką niechęcią. Natomiast jeżeli chodzi o zmywanie naczyń, to stanowczo odmówił. Doszło do tego, iż zaproponował kupno zmywarki. Wydając na nią sporą sumę, postanowił, iż sam ją podłączy. Minął tydzień.
— Maks, po co ją kupiliśmy? Żeby stała w pudełku? Znowu zbiera się stos naczyń. No rusz się w końcu!
Mąż codziennie miał jakąś wymówkę, ale sprowadzało się to do zwykłego lenistwa. W końcu zaproponował wynajęcie fachowca i dał mi spokój. Naprawdę? Mogliśmy od razu po zakupie zamontować zmywarkę i już z niej korzystać. Powiedziałam mężowi, iż narobił bałaganu, więc teraz niech sam szuka fachowca.
— Ona mi nie przeszkadza w korytarzu. jeżeli ci przeszkadza, to sama szukaj fachowca i montuj — oznajmił mąż.
No dobrze. Od tego czasu zaczęłam myć tylko swoje naczynia. Czyste łyżki, talerze i filiżanki chowałam tam, gdzie mąż ich nie znajdzie. Za każdym razem, gdy pytał, gdzie są naczynia, wskazywałam mu na zawalony zlewozmywak.
— Nie możesz umyć, żeby mogłem spakować jedzenie do pracy? — zapytał z ironią.
— Myślę, iż masz ręce na adekwatnym miejscu. Chociaż wątpię, skoro nie możesz podłączyć zmywarki. Miałeś trzy dni wolnego, można było się tym zająć.
Mąż demonstracyjnie odstawił kanapki i poszedł do pracy bez obiadu. Na kolację czekało go to samo — wszystkie garnki i patelnie były brudne. Nie miałam w czym gotować. Tak zaczęła się nasza dieta.
Maksym poskarżył się mamie, i następnego dnia przyjechali, żeby mnie wychowywać.
— W naszych czasach myliśmy naczynia manualnie i nic strasznego się nie działo. Nie mogłam dopuścić, żeby w moim domu działo się coś takiego — zaczęła teściowa.
— W waszych czasach nie pracowałaś, a ja zarabiam na równi z twoim synem. jeżeli Maksymowi tak trudno jest umyć talerz po sobie albo nie ma czasu podłączyć zmywarki, to nie moja wina.
— A jak pralka się zepsuje, będziesz chodziła w brudnych ubraniach?
— Swoje rzeczy upiorę manualnie.
— Co za wstyd! Mężczyzna nie powinien zajmować się babską robotą.
— Maksym ma żonę, a nie gospodynię domową, jeszcze raz powtarzam. Ja pracuję, a on ma więcej dni wolnych. Poza tym nie wymagam niczego nadzwyczajnego. Mój mąż choćby męskich obowiązków nie wykonuje, w przeciwieństwie do twojego.
Podczas naszej kłótni z teściową Maksym w końcu podłączył zmywarkę. Mam nadzieję, iż coś jednak do niego dotarło.