7 Drake Ave • Sicut apud inferos, sic in terra

eastbourne.pl 2 tygodni temu
Naomi uniosła brew, słysząc pierwsze słowa Hazel. Kiedy zdanie zawisło w powietrzu, Naomi musiała powstrzymać się, by nie parsknąć śmiechem. Zaskoczenie mieszało się z rozbawieniem, choć w głębi czuła, jak to bezczelne stwierdzenie wbija się w jej myśli z siłą młotka. – Śmiała deklaracja, Hazel – odparła, starając się zachować spokój, choć w jej głosie dało się wyczuć rozbawienie. Jej słowa były lekką kontrą, wyraźnie żartobliwą, ale w środku Naomi czuła, jak coś w niej drży. Ta niespodziewana mieszanka czułości i prowokacji w ruchach Hazel była trudna do zignorowania. Gdy dłoń kobiety przesunęła się po jej policzku, Naomi poczuła, jak mięśnie jej twarzy na chwilę sztywnieją, a potem miękną, gdy kciuk dziewczyny delikatnie musnął jej usta. W tej chwili serce Naomi przyspieszyło, ale nim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, Hazel się odsunęła. Ten krótki gest, jakby na granicy czegoś bardziej intymnego, zostawił ją w dziwnym zawieszeniu – jakby miała za chwilę wciągnąć powietrze i dopiero wtedy zacząć żyć na nowo. Hazel naprawdę wiedziała, jak zawładnąć przestrzenią i uwagą drugiej osoby, a poza tym miała w sobie coś, co wytrącało z równowagi, ale robiła to z taką subtelnością, iż trudno było się jej oprzeć. Cokolwiek planowała dalej, Naomi wiedziała jedno – była gotowa pozwolić, by to Hazel przez chwilę prowadziła. To wszystko miało w sobie zbyt wiele magnetyzmu, by odpuścić.
Gdy zwróciła jej uwagę na to, iż wciąż była niemal naga, Naomi zmieszała się na chwilę. Poczuła się w towarzystwie Hazel na tyle swobodnie, iż zupełnie przestała zwracać na to uwagę, zupełnie jakby tatuaże były wystarczającą "szatą". Zaraz jednak zaczęła z uwagą obserwować dalsze poczynania kobiety, która bezceremonialnie otwierała jej szafki i grzebała w ubraniach. Ten spontaniczny gest był czymś, czego Naomi nie spodziewała się po kimś, kto jeszcze chwilę wcześniej wydawał się niemal kruchy. – Pogniewać się? – zapytała z udawaną powagą, łapiąc rzucony w jej stronę strój. – W tej chwili zastanawiam się raczej, czy nie powinnam się obawiać, iż znajdziesz coś bardziej kompromitującego, jeżeli będziesz szukać dalej. – Jej ton był lekki, ale miała nadzieję, iż Hazel zrozumie aluzję i przestanie przetrząsać szafki. Chociaż… czy naprawdę jej to przeszkadzało? Może bardziej ciekawiło, co Hazel myśli, patrząc na wybór ubrań czy na sposób, w jaki Naomi organizowała swoje rzeczy. Większość ubrań, które posiadała blondynka, zdecydowanie zaliczało się do wygodnego, nieformalnego stylu, który sprzyjał jej trybowi życia. Ale w jej szafie nie brakowało też paru seksownych kreacji, bo czasem jednak lubiła poczuć się kobieco i atrakcyjnie.
Wzięła do ręki zaproponowany przez Hazel strój, po czym zaczęła się w niego przebierać, nie mając nic przeciw temu, by kobieta pożyczyła od niej jedną z kreacji. Wybór zdawał się nie być przypadkowy, więc zaczęła się zastanawiać, jakie miejsce Hazel miała w planach, iż wymagało ono wygodnego ubrania. Przez myśl jej przeszło, iż kobieta mogła zakładać konieczność ucieczki, gdyby stało się nazbyt niebezpiecznie.
- Jestem - odparła bez wahania, jednocześnie zbierając włosy w wysoki kucyk. - Ale zastanawiam się, dlaczego adekwatnie chcesz mi pokazać tę stronę miasta? - Zapytała, zanim zaczęły się zbierać do wyjścia. – Wiesz o niej coś, czego ja nie wiem? – dodała, marszcząc lekko brwi, ale bez cienia oskarżenia w głosie. Jej ciekawość była szczera, a jednocześnie podszyta delikatnym niepokojem. – Albo... może coś cię tam przyciąga? Coś, co myślisz, iż i ja powinnam zobaczyć?
Naomi skończyła wiązać włosy, po czym wsunęła ręce do kieszeni, opierając się o framugę drzwi. Jej spojrzenie nie opuszczało Hazel, jakby próbowała wyczytać z jej twarzy odpowiedź, zanim ta zdąży ją wypowiedzieć.
Czy to miejsce ma coś wspólnego z tobą? – dodała po chwili, tonem, który balansował między ciekawością a delikatną prowokacją. – Bo nie wierzę, iż to tylko przypadek. Ty i przypadki raczej do siebie nie pasujecie.


@Hazel Judy Pearson

Statystyki: autor: Naomi Eaton — 05 gru 2024, 19:27


Idź do oryginalnego materiału