Jako Osobista Stylistka i Kreator Wizerunku tu często doradzam klientkom podczas wspólnych konsultacji, w trakcie przeglądu szafy bądź na zakupach i dzielę się z nimi praktycznymi poradami do wykorzystania od zaraz.
I dziś właśnie zdradzę Wam kilka złotych zasad dotyczących zakupów.
Czy zdarza Wam się kupować ubrania w pogoni za trendami a później dochodzić do wniosku, iż to strata czasu?
Czy widząc promowane ubrania na wieszakach, innych kobietach, w gazetach, reklamach czy czasopismach, a potem mierząc je na sobie czujecie rozczarowanie? Cóż, jest kilka powodów takiego stanu rzeczy, ale też złotych porad jak sobie z tym poradzić.
Follow me on:
Przereklamowane towary
Zazwyczaj powodem takiego stanu rzeczy jest zwyczajny marketing sieciówkowy, polecanie nam 'na siłe' tego w czym będziemy się dobrze czuć i wyglądać, promowanie nowości, które zalewają nas wizualnie z każdej strony: TV, magazynów kobiecych, z sieci. Następnie angażowanie do reklam znanych celebrytów, aby dany towar się lepiej sprzedał bo przecież reklamuje go znana i lubiana osoba która wzbudza zaufanie np. Anja Rubik czy David Beckham.
Idziemy więc za trendami, za nowościami, wpadamy do sklepu w dzień premiery nowej kolekcji, czy nieco później jak pierwsze tłumy i zainteresowanie mas opadnie, mierzymy i niejednokrotnie czujemy się oszukani, bo zostaje z nami bolesne rozczarowanie.
Bo towar który był promowany wszem i wobec - jak to marketingowcy założyli przemówił do nas w końcu swoim głosem pt.: 'musisz mnie mieć', 'wykonany z miłością' 'będziesz w nim wyglądać wspaniale' okazał się zwykłą klapą. Okazuje się, iż wcale nie spełnia naszych oczekiwań!
Bo po pierwsze, kolor widziany w reklamach, internecie czy reklamie był żywy, piękny, wielowymiarowy a na nasz jest jakiś taki wyblakły, zwyczajny i stracił blask.
Po drugie, fason jest niedopasowy, ubranie ma zwyczajnie kiepskie obszycie, złą długość, kiepską jakość wykonania 'made in China', dziwny rozmiar, tkaninę bylejakości wyglądającą tanio, a do tego wszyskiego idzie za tym zbyt wygórawaną cena w stosunku do jakości produktu.
Jesteśmy tym zwyczajnie krótko mówiąc zawiedzeni.
Ale spokojnie, na wszystko jest rozwiązanie.
Mam dla Was kilka prostych rad, które sama stosuję i które być może pomogą Wam podjąć adekwatną decyzję nad dobrym zakupem. Warto inwestować w rzecz, która powisi w waszej szafie wiele sezonów i z której zakupu będziemy dumni na długi czas, prawda?
Czytajcie metki
Unikajcie tanich wykonań 'made in China' gdzie produkcja odbywa się masowo, ludzie zatrudniani w szwalniach są wykorzystywani do granic wytrzymałości i pracują za mniej niż minimum socjalne.
Te rzeczy często zmieniają kolor i fason już po pierwszym praniu, a po kilku wyglądają już tak źle, iż co najwyżej mogą nam posłużyć jako szmatka do kurzu.
Wiem, zachęciła was stosunkowo niska cena, ale często cena nie idzie w parze z jakością.
Na metce odczytujemy skład materiału. jeżeli więcej jest domieszek, sztuczności niż np. bawełny, kaszmiru, wełny, jedwabiu to przemyślcie zakup bardzo dokładnie.
Sztuczna tkaniana nie będzie bowiem przepuszczała powietrza, zapocicie się w niej, a komfort użytkowania zostawi wiele do życzenia.
Przestrzegajcie wymagań producenta co do prania i prasowania ubrań.
Nie uwierzycie jak wiele osób w ogóle nie czyta metek a potem przeżywa, iż dana rzecz się skuliła, zmieniła kolor i wyblakła w zbyt gorącej wodzie.
Pamiętajcie, iż niektóre rzeczy nie nadają się do powieszenia na sznurku. Zmienią wtedy swój kształt, zostawiając nieestetyczne paski odbicia, a choćby odbarwienia, które czasami nie dadzą się wyprasować, a w ich miejscu zmienia się kolor.
Niektóre rzeczy trzeba bowiem prać manualnie w delikatnych produktach piorących i suszyć rozłożone płasko na ręczniku.
Nigdy nie podkręcajcie temperatury waszego żelazka, bo być może spali waszą delikatną tkaninę, a wam odbierze dobry humor na cały dzień. Lepiej zacząć od pierwszej kreski na grzałce i przetestować jak wasze ubranie na nie zareaguje, niż zniszczyć coś na co zbieraliście pieniądze od ostatniej wypłaty.
Zakupy on-line
Kolejna moja rada dotyczy zakupów internetowych.
Zakupy to sztuka powiedzą jedni, drudzy skwitują krótko, iż tego nienawidzą a dla trzecich zakupy to łatwizna i przyjemność sama w sobie! Hmmm, mam to szczeście, iż należę do tej ostatniej grupy!
Świetnie odnajduję się wśród półek sklepowych, znajduję perełki na wyprzedażach, w dobrych lumpeksach, portalach internetowych. Potrafię kupić rzecz której nie dotknęłam, nie zmierzyłam na sobie, tylko zobaczyłam ją raz on-line. Potem koleżanki pytają mnie skąd to mam, gdzie kupiłam i jak ja to robię, iż kupując w ciemno mam takiego farta?
Mój patent na to jest dość prosty. Zwyczajnie pytam o dokładne wymiary rzeczy, potem mierzę siebie i jakąś rzecz w której aktualnie chodzę aby porównać miarę.
Czytam opinie innych, a także podglądam zdjęcia takiej rzeczy na osobach, które już ją zakupiły i sfotografowały nosząc ją np. na blogu bądź Instagramie.
Pytam też o skład materiału, gdzie rzecz została wyprodukowana i jak się użytkuje.
Reszta to zwyczajny łut szcześcia, by tkanina się sprawdziła i materiał dobrze leżał.
Bywa także tak, iż mierzę dane ubranie w sieciówce i to jest to! BINGO. Widzę swoje lustrzane odbicie i doznaję skoku adrenaliny. Wiem, iż wyglądam w tym świetnie. Następnie szukam tej rzeczy na aukcji internetowej np. ebay.co.uk w sekcji nowe i kupuję to za połowę ceny! Nieźle prawda? Często znajdziedzie rzeczy 'new with tags' = nowe z metką bo na kimś źle leży bądź dostał ją w prezencie i się zwyczajnie nie podoba! Korzystam również namiętnie z wyprzedaży, ale na tych staram się o zakupy rzeczy których jeszcze nie posiadam w swojej szafie, wysokiej jakości i które mają mi posłużyć na dłużej. Nie znam osoby która lubi przepłacać, dlatego stosuję właśnie takie triki.
Lumpeksy
Uwielbiam i nie boję się do tego przyznać.
Wielokrotnie trafiałam tam na perełki za przysłowiowy grosz, których nikt jeszcze nie zdąrzył nosić, z metkami i wyglądem jak z półki sklepowej! Choć takie łupy nie zdarzają się codziennie, to faktem jest, iż po prostu trzeba dobrze szukać i mieć do tego cierpliwość.
Bywa, iż zaglądam do trzech miejsc i wychodzę z niczym, a czasem przypadkiem trafię na zakupowe szczęście.
Są ludzie, którzy twierdzą, iż nigdy w lumpeksie nie byli, iż brzydziliby się nosić coś po kimś, iż to brudne, stare, niehigieniczne i złe. Ale powiem wprost, ludzie to kochają i niektórzy choćby nie kupują ubrań w sklepie!
Będąc na urlopie w Polsce często uderza mnie widok dużych kolejek do second-handów. Czy jest to złe? Oczywiście, iż nie i uważam to za pozytywne zjawisko.
Niektórzy zrobią wszystko by się tanio i nieźle ubrać. Będą czekać w kolejce, wiedząc iż będzie nowy towar, a potem walczyć przy stosach ubrań o najlepszą sztukę.
Taki widok przypomina mi od razu czasy PRL-u, gdy mama stawiała mnie w długaśnej kolejce po mięso, a sama biegała do kolejnego po papier toaletowy czy proszek do prania.
Takich kolejek jak do lumpeksów nie widzi się przecież w żadnych innych sklepach. I tym właśnie wygrywają.
Car Boot
Nie wszyscy będą wiedzieli o co chodzi, ale w UK jest to powszechne zjawisko.
Anglicy uwielbiają pchli targ! Wielu z nich korzysta więc z możliwości sprzedawania rzeczy niechcianych i niepotrzebnych. W niedziele przy dobrej, suchej pogodzie wyjeżdżają samochodami wypchanymi po brzegi na obrzeża miast, do przeznaczonych do handlu miejsc.
Rozkładają wtedy swoje skarby na ziemi, na maskach aut, w wiklinowych koszach czy na wieszakach.
I sprzedają wszystko począwszy od zabawek, ubranek dziecięcych, niechcianej biżuterii, sprzętu RTV i AGD, po płyty winylowe, CD, kosmetyki, meble, rowery, części samochodowe itd.
Znajdziemy tam dosłownie wszystko!
Niektóre rzeczy są nowe i nigdy przez nikogo nie używane, inne znoszone, stare, ze swoją historią i przeszłością.
I choć zdarza mi się bywać na car boot raz czy dwa do roku, to uwielbiam te miejsca, bo nigdy z nich nie wychodzę z pustymi rękoma.
Opłata za wejście jest naliczana od osoby i oscyluje w kwotach od 50 pensów do 2-3 funtów za osobę, w zależności od miejsca czy pory przybycia. Najdroższe wejście jest rano, tańsze po południu.
Car boot-y zwykle są czynne od 6.00 rano do max. 13.00 w południe. I tu funkcjonuje prosta zasada - Kto pierwszy ten lepszy :)
Zakupy w sieciówce
Nie wiem jak Wy ale ja stosuję jeden fajny trik gdy wybieram się do przymierzalni.
Zwyczajnie zaglądam co mierzyły inne panie przede mną i przeglądam wieszaki przy przymierzalni. Można tam znaleźć bardzo fajne rzeczy, na które być może nie zwróciłybyśmy wcześniej uwagi. To pomaga szczególnie wtedy, gdy jest to czas wyprzedaży w sieciówkach typu TKMaxx gdzie ubrania ogląda się wieszak po wieszaku ze względu na ogromną ilość asortymentu.
Koniecznie napiszcie jakie są Wasze pomysły na zakupy z przyjemnością i znalezienie czegoś wyjątkowego. Chętnie poznam waszą opinię.
A jeżeli zakupy przysparzają Ci bólu głowy, czujesz się zagubiona w centrum handlowym i nie potrafisz niczego na siebie znaleźć skontaktuj się ze mną tu. Wspólnie znajdziemy na to rozwiązanie.