Skończyłem wczoraj 55 lat.
Z przeszkodami na drodze życia |
Wiem, starsi ode mnie powiedzą - wielka mi rzecz. Młodsi - staruch.
Ale co mnie obchodzą czyjeś opinie!
To chyba są moje pierwsze urodziny, gdy czuję się faktycznie coraz starszy. Dotychczas jakoś mnie to nie dotykało. Miałem siebie za osobę młodą. Dziś jakoś prześladuje mnie myśl, iż 55 matematycznie zaokrągla się już w górę, do 60 - a tu już nie ma żartów. Pewnie nie pomagają też docinki żony, która od lat przypomina mi, iż jestem już stary. Wcześniej spływało to po mnie, jak po kaczce. Dziś już nie. Ostatnio, patrząc w lustro, wiedzę coraz starszą twarz. Mam bolesną świadomość, iż jak długo bym jeszcze nie żył, do końca jest już bliżej niż dalej.
Dość to przykre. Również dlatego, iż równolegle obserwuję starość moich Rodziców.
Jednocześnie gdzieś tam w środku ciągle jest we mnie nieśmiały, trochę zagubiony ale pełen optymizmu i czasem zwariowanych pomysłów młodzieniec.
Pozdrawiam