"10 pytań do... " - Q&A do Bunny - czyli rzeczy których o mnie nie wiecie i kilka słów o mnie.

mysweetlittlebunny.blogspot.com 6 lat temu
// Q&A //

Przez jesień mam baaardzo dużo różnych ciekawych rozkin i refleksji.

Jakiś czas temu zrobiłam sobie listę - takich pytań do siebie samej.

Mam ich około 100, ale co jakiś czas będę zamieszczać po 10 losowych.

Czasem warto mieć taką wolną chwilę i rozpisać ważne rzeczy na temat siebie.

Można wtedy faktycznie zajrzeć w głąb swoich myśli i odkryć wszystko na nowo.

Jako, iż niektórzy z was to nowi czytelnicy zechciałam podzielić się z wami kim jestem i co porabiam w swoim życiu.

Dla tych stałych - są to też ciekawostki o mnie.

Ej, a może jednak pamiętacie te "Złote myśli" za czasów podstawówki?

To właśnie coś takiego. Przeprowadzam wywiad z samą sobą.

Jako, iż blog to niejako mój pamiętnik - stąd właśnie tutaj również chce zawrzeć te informacje :)

No to zaczynamy.


___________

1. Kim jest B U N N Y?

Jestem rocznikiem '91, pełną energii i pomysłów, kreatywną osobą, która raczej należy do nocnych marków i to właśnie nocą zaczyna być najbardziej aktywna i twórcza. Bunny to Beata, a nazwa wzięła się nie z przypadku bo... (o tym w następnym pytaniu). Sushimaniaczka i lumpeksoholiczka.
Osoba wrażliwa, która zbyt dosłownie odbiera czasem świat. Osoba, która jak już pokocha to nad życie, jak ktoś jej zajdzie za skórę to niestety zapamięta to na długo, ale potrafi wybaczać :).

Osoba która kocha poznawać, odkrywać, doświadczać. Kocha naturę i pragnie, aby każde jej działanie szło w jej ochronę - stąd stara się też tak żyć.

Uwielbia w wolnych chwilach malować.

Architekt wnętrz i grafik po godzinach.

Freelancerka.

Projektantka.

Blogerka.

Niebawem Testerka systemu :)

2. Dlaczego nazwa B U N N Y?

B u n n y - wzięło się nie z przypadku.


Jakoś zawsze to było jedno z moich najskrytszych marzeń - widziałam te kruche i wrażliwe stworzenia i chciałam dać dom jednemu z nich.

Pierwsza z historii była taka, iż mając 6 lat chodziłam do sąsiadki co hodowała króliki i jako dziecko je dokarmiałam i raz choćby przyniosłam w pudełku do domu - ale niestety to nie był ten czas i rodzice nie pozwolili mi go zostawić u nas.

Po kilku latach na moje 18-ste urodziny zapragnęłam znowuż mieć królika.
Te stworzenia inspirowały mnie właśnie od najmłodszych lat.


Niestety pech chciał, iż po 2 tygodniach ogromnej euforii - mój pies go zagryzł.
Królik uciekł z klatki, bo była niedomknięta a on nieświadomy, iż to nie zabawka, chwycił go zębami, a ja nim zdążyłam zareagować - mój ukochany zdechł na zawał.

_____

Mimo to, przez cały czas bardzo kocham króliki i aktualnie daję im co jakiś czas Dom Tymczasowy.

Za kilka lat, gdy będziemy całkiem na nowym mieszkaniu chcemy mieć królika, a kto wie czy choćby nie hodowle :)

Nadal darzę je dużą miłością - bo to takie niewinne i wspaniałe zwierzęta - z którymi poniekąd się czasem utożsamiam.

via: Pinterest


3. Ulubione jedzenie?

Sushi!

Pierogi!

Krewetki z czosnkiem i ziołami.

Ogólnie pomimo swojej drobnej postury, jestem wielką zwolenniczką jedzenia - ale, ale - dobrego jedzenia i nie zawsze wszystko mi smakuje - bo co do jedzenia (mój mąż to wie najlepiej) jestem bardzo wybredna i zwykle wolę sama gotować lub komuś gotować.

Uwielbiam jedzenie azjatyckie. (Ostatnio Osiem Misek we Wro to nasz sztos)

Poza tym - pizza, ale żadna amerykańska czy ta sklepowa do rozmrożenia - tylko z pieca, prawdziwa włoska pizza.

(We Wro mam kilka ciekawych miejscówek obczajonych jak chcecie cynk to śmiało piszcie).

Spagetti Bolognese

Sałatki różnego rodzaju - ale najbardziej Grecka, Żydowska, Kartoflana.

Zupa Krem z pomidorów

Ziemniaki puree z kefirem lub śmietaną

Placki ziemniaczane ( ale tylko te mamine ! )

no i cukinia w panierce z bułki tartej.

Podsumowując - jem na mieście w barach mlecznych (Miś, Różowa Krowa, Vega) a tak często gotuję sama i jem w domu. Od święta - jakiś fast food albo śmieciowe jedzenie - ale bardzo tego unikam - bo nie lubię takiego jedzenia.

No i od święta - z mężem odkrywamy nowe smaki Wrocławia - i chodzimy do ciekawych miejsc w poszukiwaniu oryginalnych smaków.

via: Pinterest



4. Ulubiona słodycz?

Tort bezowy z owocami i ciasto krówka.

Poza tym sernik nowojorski z karmelem.

Ze słodyczy lubię od czasu do czasu żelki te kwaśne - ale teraz też przerzuciłam się na tworzenie swoich własnych domowej roboty słodyczy.

Więc moje szyszki z kaszy jaglanej i kulki mocy. (Mogę wam podać przepisy - pytajcie na maila)

Ku zdziwieniu wielu osób - nie znoszę czekolady - a dokładniej tych wyrobów czekoladopodobnych - jem tylko gorzką.

Na widok słodkiej mnie mdli.


5. Czego nienawidzisz?

Ciężko powiedzieć, ale tak szczerze to:

Władzy. Pieniędzy. Rzeczy - Mam wrażenie, iż dokładnie te 3 rzeczy odbierają ludziom rozum w tym świecie.

Wiem, iż bez pieniędzy nie da się żyć i niektóre rzeczy też są potrzebne - ale ludziom odwróciły się wartości i zamiast żyć slowlife - to robią wszystko - tracą zdrowie, przyjaciół - na rzecz pieniędzy, które potem idą na co? Na rzeczy...i koło się nakręca, bo chęć rządzy i pieniędzy powoduje wojny, wtedy też zaśmiecane jest środowisko itd etc.


Oczywiście można polemizować, ale jakoś czuję, iż mogłabym mieszkać w lesie, żywić się tym co daje natura i jakoś żyć bez tego wszystkiego.

Ewentualnie żyć skromnie - ale nie w pogoni za pieniądzem - tego ciągle się człowiek uczy - ja też - bo za coś faktycznie trzeba żyć by przeżyć.


Nienawidzę też takich zachowań jak:
ktoś dotyka moich rzeczy bez pytania, stara się mnie na siłe naśladować, kopiuje moje prace.




6. Czy poznałaś w życiu kogoś, kto bardzo zalazł Ci za skórę ?

Niestety tak.

Chyba każdy z nas kogoś takiego miał w swoim życiu.

Odkąd zerwie się z taką kontakt czuje się swojego rodzaju ulgę.

Wydaje mi się, iż od takich osób trzeba się definitywnie odciąć i iść dalej.

W sercu należy przebaczyć.

Jak się chwilę zastanowić, to miałam choćby ze 3-4 takie osoby do tej pory.

Raczej nie żałuje, iż kontakt się urwał - bo takie osoby nic nie wnosiły do mojego życia - prócz toksycznych relacji.

Cieszę się, iż wreszcie mam swobodę i żadna z tych osób nie musi mi się już wtrącać do mojego życia.

Uf.

Jednak tak jak pisałam wcześniej - nie przekreślam tych osób - jednak ich zachowania powodowały duże spięcia i nieporozumienia.

Najważniejsze, iż nie muszą być już w moim otoczeniu.

Kiedy odetniecie się od takich osób zauważycie pozytywne zmiany.

Tak to jest w przypadku własnie osób, które często nie mają swojego życia i za wszelką cenę chcą wejść z butami do waszego.

Jednak nie zmieniajcie się dla nich, idźcie zawsze swoją drogą.

Tak też zrobiłam i jestem happy.


7. Jaki masz cel w życiu?

Mówi się, żeby o marzeniach nie mówić głośno, bo można je zapeszyć.

Mam jeden główny cel - na który odkładam wraz z mężem.

Marzymy o własnym nowym mieszkaniu - które będę mogła kiedyś urządzić.

Mielibyśmy tam koty, króliki i psa.

Ogólnie to też otworzyć własną galerię.

Zobaczymy czy będzie nam dane - oprócz tego - w swoim notatniku mam wypisanych 140 celów, do których dąże i odhaczam te z nich, które do tej pory udało mi się zrealizować.


8. Twoje ulubione miejsca we Wro // na posiadówki refleksyjne?

Łoch. Jest tego wiele. Ale mam swoje ulubione, naj naj miejsca - gdzie zwykle zaszywam się w rozpisywaniu kolejnych projektów, planów, pomysłów i idei.

Wymienie najważniejsze z nich.

1. 77 sushi
2. Lulu Cafe
3. Cafe Nero
4. Gniazdo
5. Biblioteka na Rynku // czytelnia
6. Renoma


RYNEK!

via: Pinterest


9. Ulubiony styl we wnętrzu?

Może będę nudna i odpowiem, iż skandynawski, ale jednocześnie w połączeniu z naturalnymi dodatkami jak rattan, wiklina, drewno, kamień. Dodatkowo z dozą minimalizmu.

Przy tym też rustykalny i poniekąd też nowoczesny.

Przy tym wszystkim mój ulubiony styl to ten w którym można zachować umiar i ma wiele ciekawych funkcjonalnych rozwiązań.

Małe przestrzenie też bardzo lubię - kojarzą mi się z króliczymi norami.

via: Pinterest



10. Skąd wzięła się taka 'miłość' do Second Handów ?

Kiedyś jak byliśmy dziećmi, mama lubiła chodzić z nami na lumpy. Kupowała naprawdę wspaniałe rzeczy. Unikatowe. Kiedyś lumpeksy kojarzyły się mocno z biedą - aktualnie ten stereotyp odszedł do lamusa - w Second Handach ubiera się również wiele znanych osób.

Ja pokochałam je w liceum.

Wtedy dopiero powoli zaczył się na nie tak zwany "boom".

W liceum, żeby dorobić do kieszonkowego - postawiłam sobie za cel - aby na lumpeksach wyszukiwać firmowe perełki, w idealnym stanie i sprzedawać.

Tak też sie stało, bo po szkole chodziłam właśnie tam i wprawiłam swoje oko tak dobrze, iż ze zdobych łupów - selekcjonowałam te najlepsze i wystawiałam na aukcjach.

Przykładowo - kupiłam spodenki surfingowe na lumpach znanej firmy Billabong - w idealnym stanie - za 1,50zł - wystawiłam za 5 złotych przy czym wylicytowano je za 45zł.

I tak udawało mi się połączyć przyjemne z pożytecznym i dorabiałam sobie w ten sposób właśnie za czasów liceum.

Później - kiedy sieciówki mocno się rozwinęły i już z metką można było po taniości kupić nowy ciuch na wyprzedaży - praktycznie ta forma się już nie sprawdziła.

Jednak po przeprowadzce do Wrocławia - jako studentka też nie chciałam wydawać sporych sum na ubrania i już z przyzwyczajenia kupowałam na Second Handach - z tym wyjątkiem, iż właśnie umiałam znaleźć dużo więcej ciekawszych rzeczy i ubrań, z których później zaczęłam tworzyć stylizacje.

Wiele osób jednak nie chciało mi wierzyć, iż były kupowany na lumpeksach (był to komplement) - stąd też często zostawiałam paragony i robiłam zdjęcia w celu dokumentacji - iż tak fajne ciuchy można znaleźć własnie na SH :)

Zostało mi tak do tej pory i nie zamierzam tego zmieniać.

Nie kupuję tam też notorycznie, ale co mi jest potrzebne to wtedy wybieram się na tzw. łowy.

Nieraz oczywiście łącze nowe z używanym. Ale i tak sieciówki mają masówki, a na lumpach mamy tą gwarancję, iż nikt nas nie skopiuje :D.

via: Pinterest




______


Niebawem pojawi się Vlog o moich Q&A.

Jeśli macie jakieś pytania do mnie co was nurtują piszcie śmiało w komentarzach.

Miłego!

B U N N Y











Idź do oryginalnego materiału