Życie przemija zbyt szybko, by zwlekać

twojacena.pl 2 godzin temu

Życie bywa krótkie, by zbyt długo się zastanawiać. Życie bywa trudne i nie zawsze sprawiedliwe, ale czasem przynosi niespodzianki, które nadają mu nowy sens. Dają szansę, by naprawić błędy przeszłości, zrozumieć jego wartość i stać się lepszym, niż się było.

Piotr Zawadzki pochował żonę osiem lat temu i od tamtej pory nie ożenił się ponownie. Na początku mieszkali we dwójkę z synem Bartkiem w dużym, dwupiętrowym domu, gdzie wszystko było urządzone i zadbane, pełne ciepła, które jego żona, Kasia, wniosła w te ściany. Gdy odeszła, zostawiła męża z synem. Od tamtej pory Piotr nie przestawiał mebli wszystko pozostało tak, jak za czasów Kasi. Tylko on i Bartek dbali o porządek, obaj byli schludni.

Bartek skończył szkołę i poszedł na studia. Był przystojnym chłopakiem, dziewczyny ciągle się do niego garnęły choćby w liceum, a on nie miał nic przeciwko temu.

Bartek, trochę nie tak się zachowujesz wobec dziewczyn mówił ojciec. Uważaj, bo któraś zaraz przedwcześnie ci dziecko urodzi. Wtedy zrozumiesz, iż trzeba się będzie ożenić.

Na studiach było podobnie. Gdy syn wyjechał do innego miasta, Piotr został sam. Nie śpieszył się jednak z kobietami widocznie nie mógł zapomnieć ukochanej Kasi. Między nimi była prawdziwa miłość, a to nieczęsto się w życiu zdarza.

Pewnego dnia odwiedził go dawny kolega z klasy, Tadeusz. Stali na podwórku, piekli kiełbaski i rozmawiali.

Jak tam twój syn? Jak ci się wiedzie? pytał Tadeusz.

Wszystko w porządku, sprawy idą w górę. Bartek to moja prawa ręka, pomaga mi po studiach, tylko jakoś nie może się ożenić. W tym względzie nie poszedł w ojca śmiał się Piotr. W przyszłym roku planuję rozszerzyć biznes. A ty jak?

U mnie też dobrze. Wiesz, zajmuję się gospodarstwem, wiele się nauczyłem. A i ożeniłem się z Ireną się rozwiódłem, wiesz przecież. Teraz mam młodą żonę, prawie dwadzieścia lat młodszą. Tylko z córką nie mogę znaleźć wspólnego języka. Ciągle się kłócimy, choć sama jest już mężatką. Nie podoba jej się, iż żona jest taka młoda. Ale może z czasem się ułoży opowiadał Tadeusz. A ty? Kasia odeszła dawno temu, a ty wciąż sam. Trzeba by się ożenić, bez żony trudno.

Nie, Tadziu. Na razie nie planuję. Kobiet oczywiście nie brakuje i nie narzekam na brak ich uwagi, sam wiesz. choćby daleko szukać nie trzeba w biurze pracują miłe panie. Ale na razie nie myślę o zakładaniu rodziny tłumaczył Piotr.

Obok mieszkała Halina, piękna kobieta, która trzy lata temu owdowiała. Córka była już zamężna. Piotr rozmawiał z nią czasem, i choć trochę go poruszała, trzymała się z godnością, jak przystało na wdowę. Żadnych prób flirtu, czasem tylko sąsiedzka uprzejmość poczęstowanie placem lub jabłkami z sadu. Wymienili numery telefonów.

Halina, wymieńmy się numerami. Mieszkamy sami, nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. jeżeli długo się nie zobaczymy, zadzwońmy.

Masz rację, Piotrze. Życie bywa nieprzewidywalne zgodziła się sąsiadka.

Po kiełbaskach i koniaku odprowadził Tadeusza i położył się spać. Następnego dnia, gdy podjechał pod dom, zobaczył młodą dziewczynę. Wysiadł i zapytał:

Do Bartka? On tu nie mieszka, wyjechał do miasta.

Wiem, panie Piotrze. Przyszłam do pana powiedziała dziewczyna cichym głosem. Nazywam się Ania.

Do mnie? Ciekawe.

Wtedy wyciągnęła zdjęcie małej dziewczynki.

To pani wnuczka, Zosia. Ma cztery lata.

Słuchaj, Aniu, nie zawracaj mi głowy. Rozmów się z Bartkiem. Zamknął furtkę i wszedł do domu.

Pół roku temu już była taka sytuacja jedna dziewczyna choćby przyprowadziła dziecko, ale test wykazał, iż skłamała. Teraz nie ufał takim histor

Idź do oryginalnego materiału