Zostawił mnie z trojgiem dzieci i starszymi rodzicami, by uciec z kochanką.

newsempire24.com 2 dni temu

Porzucił mnie z trójką dzieci i starzejącymi się rodzicami, by uciec z kochanką.
Zostawił mnie z trójką dzieci i starzejącymi się rodzicami wyjechał do Włoch z tamtą kobietą.

Nie potrafiłam go zatrzymać.
Wszystko zaczęło się w dniu moich urodzin.

Wtedy mieszkałam w małej wiosce, miałam kilka pieniędzy, a w witrynach sklepów w Kielcach było tyle pięknych rzeczy oczy mi się rozbiegały.

Szaleństwo wzbudziły we mnie szczególnie jedne sandały.

Stałam tak, wpatrzona w nie, wyobrażając sobie, jak je noszę, przechadzam się po Rynku, a wszyscy odwracają się za mną

Wtedy ktoś delikatnie trącił mnie łokciem.

Odwróciłam się i ujrzałam przed sobą uśmiechniętego mężczyznę.

Ładne, prawda? skinął głową w stronę sandałów.
Tak szepnęłam, wciąż wpatrzona w witrynę.

Wpadnijmy na kawę. jeżeli ci je kupię, pójdziesz ze mną na randkę?

Wiedziałam, iż muszę wydawać mu się naiwna i śmieszna, ale w tamtej chwili było mi to obojętne.

Dobrze odpowiedziałam.

Chciałam tego prezentu. Chciałam poczuć się wyjątkowa, choćby na jeden wieczór.

Usiedliśmy w kawiarni, zamówił mi sernik, a ja zaczęłam opowiadać mu swoją historię.

Powiedziałam, iż moi rodzice nie żyją.

Częściowo to była prawda.

Pogrzebałam ojca, ale matkę

Matkę pogrzebałam w myślach już w dzieciństwie, bo porzuciła mnie jako niemowlę.

Opowiedziałam to wszystko tak, by wzbudzić w nim litość.

I to zadziałało.

Tak się zaczęło.

Coraz częściej przyjeżdżałam do miasta, spotykaliśmy się.

Nazywał się Marek. Przygarnął mnie do siebie, otoczył troską.

Najpierw były sandały, potem sukienki, biżuteria, drogie perfumy.

Ale nie, nie zostałam jego kochanką dla prezentów.

Kochałam go.

Wierzyłam, iż on też mnie kocha.

Ale byłam naiwna.

Popełniłam błąd, zaszłam w ciążę.

Spodziewałam się usłyszeć wszystko, tylko nie to:

Zamieszkaj u mnie. Wychowamy to dziecko razem.

Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście.

Moja matka zrujnowała mi życie.
Wzięliśmy ślub.

Myślałam, iż los wreszcie się do mnie uśmiechnął.

Aż pewnego dnia zapukano do drzwi.

Otworzyłam omal nie zemdlałam.

Na progu stała moja matka.

Z workiem kiszonej kapusty, jakbyśmy widziały się wczoraj.

Sąsiad zdradził, gdzie teraz mieszkam.

Chciała się pogodzić.

I Marek poznał prawdę.

Dowiedział się, iż okłamałam go.

A jego miłość natychmiast wyparowała.

Krzyczał, nazwał mnie wiejską oszustką, zapytał, czy ojciec też wyskoczy z grobu, skoro tak łatwo wymazuję ludzi z życia.

I wyrzucił nas wszystkich.

Mnie, matkę i jej kapustę.

Jeszcze mu uwierzyłam i znów się pomyliłam.
Wróciłam do dziadków.

Odesłałam matkę.

Zostałam sama z dzieckiem.

Ale Marek wrócił.

Wróćmy do siebie powiedział. Mamy syna.

I znów mu uwierzyłam.

Naiwna, myślałam, iż miłość pokona wszystko.

Ale nie zabrał mnie z powrotem do swego mieszkania.

Zamieszkaliśmy w starej chacie po jego rodzicach staruszkach, którzy potrzebowali opieki.

Zgodziłam się.

Robiłam wszystko dla niego, dla jego rodziców, dla naszego syna.

Potem znów zaszłam w ciążę.

Pewnego dnia pokłóciliśmy się, a on w gniewie przypomniał mi:

Nie zapominaj, iż jesteś tu tylko gościem!

Te słowa ciąły jak nóż.

A jednak zostałam.

Wierzyłam, iż miłość przetrwa próby.

Gdy urodziło się drugie dziecko, oznajmił, iż brakuje pieniędzy, iż jego interesy upadły.

Teraz byliśmy równi: ja nie miałam nic, on też.

Potem przyszedł trzeci maluch.

Myślałam, iż już nic się nie zmieni, iż będziemy razem na dobre i na złe.

Coraz więcej pracował. Wychodził wcześnie, wracał późno.

Sądziłam, iż robi to dla rodziny.

Nie widziałam, jak wszystko się rozpada.

Włochy bilet w jedną stronę ale nie dla mnie.

Pewnego dnia oznajmił:

Nie mogę tak dalej. Tu nie ma przyszłości. Wyjeżdżam za granicę.

Uwierzyłam mu.

Był wyczerpany, przygnębiony, zrezygnowany.

Pogodziłam się z tym niech jedzie, niech spróbuje szczęścia gdzie indziej.

Ale potem przypadkiem odkryłam prawdę.

Na lotnisku były dwa bilety na samolot do Włoch.

Jeden na jego nazwisko.

Drugi na imię kobiety, z którą miał od lat romans.

Zrozumiałam.

Ale nie potrafiłam go powstrzymać.

Odjechał.

A ja zostałam.

Z trójką dzieci.

Z jego rodzicami, którzy stali mi się bliscy.

W pustym domu i duszy pełnej bólu.

Nie wiem, jak teraz żyć.

Mam tylko nadzieję, iż kiedyś zaboli mniej.

Idź do oryginalnego materiału