Zostaje sprzątaczką i w pokoju szefa natrafia na oprawione zdjęcie własnej matki

polregion.pl 4 dni temu

Kinga została właśnie zatrudniona jako sprzątaczka w Warszawie i szykowała się do pierwszej pracy. Dom stał w eleganckiej dzielnicy, ale gdy weszła do gabinetu, niemal upuściła ścierkę na kominku stało zdjęcie w ramce, a na nim jej mama. W tej samej chwili wszedł mężczyzna.

Będę sprzątać najlepiej, jak potrafię powtarzała sobie Kinga, żeby dodać sobie otuchy. Razem z przyjaciółką Zuzią przyjechały do Warszawy kilka dni temu, żeby spełnić marzenie o karierze w teatrze muzycznym.

Ale najpierw potrzebowały pracy, żeby opłacić wynajem mieszkania. Zuzia dostała posadę w sklepie odzieżowym, a Kinga trafiła do agencji sprzątającej.

Idealnie! Praca nie zabierała zbyt dużo czasu, a Kinga lubiła sprzątać to ją uspokajało. A jeżeli nikogo nie było w domu, mogła choćby potrenować śpiew.

Niestety, zanim przekręciła klucz w zamku tego pierwszego domu, przed oczami stanęła jej mama. Anna nigdy nie chciała, żeby córka goniła za takimi marzeniami, a już na pewno nie w Warszawie.

Kinga wychowała się w Łodzi, więc nie było tak daleko. Ojca nie znała, a mama nigdy nie chciała o nim mówić. Z jakiegoś powodu Anna nienawidziła Warszawy. Przez całe życie trzymała Kingę pod kloszem, aż w końcu ta uciekła.

Kiedy pakowały się z Zuzią, Kinga wiedziała, iż mama na to nie pozwoli. Podejrzewała nawet, iż ta mogłaby symulować zawał, żeby ją zatrzymać. Ale Kinga musiała walczyć o swoje to było jej życie. Zostawiła więc kartkę na toaletce, gdy mama spała, i wymknęła się cicho.

Minęło kilka dni, a Anna choćby nie zadzwoniła co było dziwne. Kinga założyła, iż jest po prostu wściekła. Może wybaczy, gdy córka zadebiutuje na scenie? Na razie jednak musiała skupić się na szorowaniu tej willi.

Według agencji mieszkał tu starszy pan samotnie, więc bałaganu nie było dużo. Kinga weszła kluczem schowanym pod wycieraczką (tak jej kazano) i zabrała się do roboty: najpierw kuchnia, potem salon, w końcu sypialnia.

Przed gabinetem zawahała się na chwilę wyglądał dostojnie ale w instrukcjach nie było zakazu wstępu. Postanowiła nie ruszać papierów na biurku i wzięła się za ścieranie kurzu.

Kominek dominował w pokoju, a nad nim półka z fotografiami. Naprzeciwko stały ogromne regały z książkami. Takie gabinety Kinga widziała tylko w filmach.

Sprzątała szybko, ale dokładnie, aż nagle zamarła. Wśród zdjęć było jedno szczególne jej mama, tylko młodsza o jakieś dwadzieścia lat. Dlaczego zdjęcie mamy jest w domu tego faceta? szepnęła.

Wtem usłyszała kroki. Do gabinetu wszedł starszy mężczyzna. O, dzień dobry! To pani musi być nowa sprzątaczka. Jestem Jan Kowalski, właściciel tego domu przedstawił się z uśmiechem. Skończyła pani już tu?

Prawie, proszę pana. Ale mogę zadać jedno pytanie? Kinga nie była pewna, czy wypada pytać o zdjęcie. Kim jest ta kobieta?

Która? mężczyzna założył okulary i podszedł bliżej. Ach, to Anna. Miłość mojego życia.

Kinga poczuła, jak ziemia ucieka jej spod nóg. Co co się z nią stało? wykrztusiła.

Zginęła w wypadku autokaru. Była wtedy w ciąży. Nie mogłem choćby pójść na pogrzeb, bo jej matka mnie nienawidziła. To było absurdalne Próbowałem żyć dalej, ale nigdy nie potrafiłem. Do dziś ją kocham Jan zdjął okulary i opadł na fotel.

Proszę pana, przepraszam, iż pytam ale ta kobieta wygląda dokładnie jak moja mama. To niesamowite przyznała Kinga.

Mężczyzna zmarszczył brwi. Co pani ma na myśli?

No cóż moja mama nazywa się Anna i jest żywym portretem tej kobiety. Ma teraz więcej zmarszczek, ale to na pewno ona. Jestem pewna na 98% powiedziała, wskazując na zdjęcie.

Anna? Pani matka to Anna? Gdzie pani dorastała?

W Łodzi odparła, wzruszając ramionami. Nagle oczy jej się rozszerzyły jeżeli to była Anna, to ten mężczyzna mógł być jej ojcem.

Jan zakrył usto dłonią. To niemożliwe wyszeptał. Mógłbym dostać numer telefonu do pani matki?

Kinga podała mu go bez słowa.

Mógłbym zadzwonić teraz? Proszę zostać poprosił. Kinga skinęła głową.

Wybrał numer na stacjonarnym telefonie, a po kilku sygnałach odezwał się głos Anny. Halo? Kinga, to ty?

Jan spojrzał na Kingę, po czym odezwał się: Czy rozmawiam z Anną Nowak?

Tak. Kto mówi? odpowiedziała Anna, ale jej głos stał się ostry.

Anno, tu Jan powiedział, a w jego głosie zadrżało.

Jan jaki Jan? Czekaj Jan Wiśniewski? Czego chcesz po tylu latach? Anna niemal syknęła, a Kinga i Jan wymienili zdziwione spojrzenia.

Co znaczy po tylu latach? Myślałem, iż nie żyjesz! wykrzyknął Jan.

Co?

Jan opowiedział o rzekomym wypadku, w którym stracił narzeczoną i nienarodzone dziecko. Dodał, iż matka Anny zabroniła mu przyjść na pogrzeb i odcięła wszelki kontakt. Anna nie miała pojęcia, o czym mówił, i opowiedziała swoją wersję.

Mama powiedziała mi, iż zadzwoniłeś i zerwałeś ze mną. Więc wychowałam córkę sama wyjaśniła Anna, a Kinga poczuła, jakby dostała obuchem w głowę.

To nieprawda Anno, nigdy bym cię nie zostawił. Przez te wszystkie lata myślałem tylko o tobie. Cierpiałem. Płakałem mówił Jan, ale Anna milczała.

Nie wierzę, iż babcia mogła coś takiego zrobić. Ale to by do niej pasowało. Nie wiem, co teraz w końcu odezwała się Anna. Zaraz. Skąd w ogóle wiesz, iż żyję?

Mamo, to ja wtrąciła Kinga. gwałtownie wyjaśniła sytuację i zapewniła, iż w Warszawie wszystko gra.

Nie mogę uwierzyć w to, co się dzieje. I choćby nie zapytam mamy, dlaczego to zrobiła od lat nie żyje. A ty, Kinga, kiedy wracasz? Anna mówiła już twardziej.

Nie wracam, dopóki nie zaświecę na scenie. A teraz mam jeszcze jeden powód

Idź do oryginalnego materiału