**Odejść czy zostać**
Kinga otworzyła drzwi i zaskoczyła ją widok córki Oli i nieznajomego chłopaka, który uśmiechał się przyjaźnie.
Cześć, mamo, poznaj, to Tomek postanowiłam, iż już czas, żebyście się poznali. A taty nie ma w domu? mówiła gwałtownie córka, jednocześnie popychając przed siebie chłopaka. Wejdź, Tomek, nie krępuj się, moi rodzice są super.
Dzień dobry przywitał się nieco zawstydzony i wszedł do pokoju.
Kinga uśmiechnęła się, by dodać mu otuchy, i skinęła głową.
Mamo, przepraszam, iż wpadliśmy bez zapowiedzi, ale tylko napijemy się herbaty paplała Ola. Potem idziemy do kina.
Tomek zachowywał się uprzejmie, uśmiechał się skromnie, ale podtrzymywał rozmowę.
Mamo, a gdzie tata? Chciałam, żeby poznał Tomka.
No gdzie może być nasz tata? W garażu, oczywiście. Grzebie tam, mówił, iż trzeba odkurzyć i umyć wnętrze samochodu. Przecież wiesz, on wszystko sam, nie chce na myjnię odpowiedziała Kinga.
Wkrótce Ola z Tomkiem zaczęli się zbierać do wyjścia. Chłopak uprzejmie podziękował i pożegnał się.
Ojej, jaki grzeczny i dobrze wychowany pomyślała matka, zamykając za nimi drzwi.
Ola studiowała na drugim roku, córka dorosła. Kinga choćby nie zauważyła, kiedy wyrosła. A teraz córka ciągle zadaje jej pytania o życie, prosi o rady: jak postąpić, co zrobić w danej sytuacji, szuka wskazówek.
Czasem matka oczywiście doradza, ale zdarzają się chwile, gdy odpowiada:
Córko, na to pytanie nie mam konkretnej odpowiedzi i nigdy nie będę miała. Nie ma jedynej słusznej decyzji. Czasem życie zastawia na nas pułapki, chce nam w ten sposób podpowiedzieć, iż na wszystko jest swój czas.
Każdy ma swoją własną drogę, życie też układa się po swojemu. Kinga, żyjąc z mężem ponad dwadzieścia lat, ciągle stała na rozdrożu. Pamiętała, jak jej przyjaciółka Ania przedstawiła ją Jackowi.
Kinga, poznaj Jacka, kolegę mojego Darka podeszła z wysokim, szczupłym i trochę zmieszanym chłopakiem. Pracuje z moim Darkiem, ten od dawna prosił, żebym przedstawiła mu którąś z koleżanek. No więc rozmawiajcie! uśmiechnęła się i zniknęła w tłumie tańczących, wracając do swojego chłopaka.
Studencka dyskoteka była w pełni. Kinga z Anią kończyły studia. Ania z Darkiem mieli wesele za dwa miesiące. Jacek wyglądał na obcego wśród studentów, był nieśmiały, czuł się nieswojo. Garbił się, jakby wstydził się swojego wzrostu, trochę niezdarny, rozglądał się po sali, obserwując rozbawioną młodzież.
Jacek, studiujesz gdzieś? Kinga postanowiła pierwsza zagaić.
Nie, od trzech lat pracuję jako kierowca, a przed tym byłem w wojsku.
Dziwne, służył w wojsku, a choćby nie nabrał męskich kształtów pomyślała Kinga. zwykle chłopaki wracają stamtąd inni. Miała przed oczami przykład starszego brata.
Z Darkiem służyliśmy razem, tak się złożyło, zaprzyjaźniliśmy się i potem razem zaczęliśmy pracę. Uczyłem się tylko w szkole. A wy z Anią tu studiujecie?
Patrzył Kingi w oczy, uśmiechając się. Jego uśmiech był chłopięcy i czarujący, iż mimowolnie odpowiedziała mu uśmiechem, choć nie chciała dawać mu żadnej nadziei. Nie podobał się jej. Tak wyglądało ich pierwsze spotkanie. Gdyby wtedy ktoś powiedział jej, iż to jej przyszły mąż, roześmiałaby się serdecznie.
Ale jak to mówią, od przeznaczenia nie uciekniesz. Pewnie życie byłoby nudne i przewidywalne, gdybyśmy wiedzieli, gdzie i z kim będziemy za rok. Za każdym razem, gdy Jacek zapraszał Kingę na randkę, myślała, iż to ostatni raz, no cóż, przejdą się, porozmawiają i rozejdą. Następnym razem odmówi spotkania.
Czas mijał, a Kinga nie potrafiła odmówić. Z jednej strony żal jej było tego skromnego i dobrego Jacka, z drugiej nie miała wokół siebie nikogo, kogo mogłaby traktować poważnie, za kogo wyszłaby za mąż.
Kinga, jak się układa z Jackiem? pytała Ania.
Normalnie, sama nie wiem jak odpowiadała obojętnie.
Byli choćby świadkami na ślubie Ani i Darka, bawili się i cieszyli z przyjaciół. Kinga skończyła studia, znalazła pracę. Tak się spotykali. I chyba się przyzwyczaiła. Rozumiała, iż Jacek jest prawdziwy. Postanowiła poradzić się matki.
Mamo, poznałaś już Jacka. Nie wiem, co robić. On już mówi o ślubie, a ja nie wiem, co odpowiedzieć. Wiem tylko, iż jest wiarygodny, pracowity, troskliwy, chociaż mało wie, nie czyta książek.
Córko, nie przejmuj się. Co z tego, iż nie czyta? Za to jest wierny i patrzy na ciebie jak zakochany mówiła matka. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Z czasem różnice w wykształceniu przestaną być widoczne.
Przyszedł moment, gdy Jacek, czerwieniąc się i denerwując, oświadczył się Kingi, najwyraźniej niepewny jej odpowiedzi.
Kinga, to dla ciebie wyjął z kieszeni pudełko z pierścionkiem. Chcę, żebyś została moją żoną. Zgadzasz się?
Kinga milcząco spojrzała na pierścionek, ale w końcu uśmiechnęła się i powiedziała:
Zgadzam się. A gdzie kwiaty? Wzięła pierścionek i włożyła na palec.
Ojej, Kinga, zupełnie wyleciało mi z głowy. Dla mnie najważniejsze było pierścionek i twoja zgoda. Obiecuję, kupię ci kwiaty.
Później Kinga sama myślała:
Dziwne, iż w ogóle wyszłam za Jacka. To zwykły chłopak, którego długo nie traktowałam poważnie.
W jej decyzji mogło mieć znaczenie to, iż wszystkie koleżanki i znajome już wyszły za mąż, a ona nie chciała zostać sama. Nie czuła się pewna siebie, choć była ładna, trochę zaokrąglona, ale to jej nie psuło.
Kinga i Jacek stali się rodziną. Z czasem, jak wszystkie pary, obrośli wspólnym życiem, problemami