Partnerka doskonała, wieczna cierpiętnica, superwoman…? Jak dostosujesz siebie i swoje życie do ukochanego, gdy oplecie cię jego narcystyczna osobowość? Przeczytaj i zastanów się, jak długo jeszcze będziesz w stanie żyć nadzieją, iż „coś się w końcu zmieni”. I czy zdążysz, zanim stanie się nieodwracalne.
Przede wszystkim, STRACISZ POCZUCIE WŁASNEJ WARTOŚCI. Kiedy wychodziłaś za niego za mąż, nie zdawałaś sobie sprawy z tego, iż to małżeństwo będzie cię niszczyć od środka. Na początku nic nie zauważysz, bo on będzie się zachowywał „normalnie”. Tylko czasem cię zmanipuluje. Dni, lata, miesiące będą płynąć, aż w końcu spostrzeżesz, iż zmieniłaś się w osobę, której jedynym celem jest to, co możesz zrobić dla niego. Sama dla siebie kilka znaczysz.
Co w nim „siedzi”? Ciągłe żale. Bo to ty jesteś jego żoną. Zazdrości znajomym i przyjaciołom, którzy mają „dobre żony”. Użala się nad sobą, jaki jest biedny, ponieważ ożenił się z kimś tak „rozczarowującym”. Dlaczego? Może jesteś za gruba, może za chuda. Twoje gotowanie jest do bani, albo nie radzisz sobie kompletnie z organizacją domowego życia (nie przejmuj się, to tylko jego wizja, która kilka ma wspólnego z rzeczywistością).
Tak naprawdę, on nienawidzi cię dlatego, iż jesteś jego żoną. Wiem, ta świadomość jest miażdżąca. Przecież wyszłaś za niego za mąż, ponieważ go kochałaś, chciałaś, żeby był szczęśliwy. Żebyście oboje byli szczęśliwi. Teraz JESTEŚ TYLKO CIĘŻAREM i przeszkodą w jego ważnym planie.
Więc próbujesz się poprawić. Przechodzisz na dietę, zapisujesz się na siłownię, jeszcze staranniej sprzątasz mieszkanie, bardzo ważysz słowa, by nie mówić nic, co mogłoby go zdenerwować. Ale to nie przynosi efektów. Nigdy nie będziesz tak dobra, jak inne żony. Twój mąż przez cały czas jest nieszczęśliwy. W końcu zrezygnujesz z tych wysiłków.
Skupiasz się na innych sprawach, spędzasz więcej czasu z dziećmi. Powoli zaczynasz zdawać sobie sprawę z tego, iż TWOJE DZIECI SĄ w jakiś sposób ”PORANIONE” przez drugiego rodzica, ale nie jesteś jeszcze pewna, w jaki sposób.
Przecież nie bije ich. Pracuje, zarabia na ich utrzymanie, chodzi na przedstawienia, wraca do domu co noc… Ale stale wydaje się rozczarowany życiem rodzinnym. Jest w tym samym pomieszczeniu, co ty i dzieci, ale wydaje się, jakby był miliony kilometrów dalej.
Zaczynasz martwić się o samopoczucie waszych dzieci i twoje własne, ale ODSUWASZ TE MYŚLI, przecież każdy ma problemy, nie ma związków idealnych. Czujesz się coraz bardziej samotna i zaczynasz rozumieć, iż dla męża nie jesteś partnerką. Jesteś bardziej jak przedmiot. Zauważasz też, iż on jest w tym związku bardzo niezależny. adekwatnie robi zawsze to, co chce. Nie zauważyłaś tego wcześniej.
Kiedy poślubisz narcyza, nic się nigdy samo nie ułoży. Przestajesz mieć wpływ na cokolwiek. Właśnie zrozumiałaś, iż jeżeli próbujesz się sprzeciwić, to się zawsze kończy źle dla wszystkich. Nie chcesz by dzieci doświadczyły traumy, awantur, więc przygryzasz język i starasz się rozwiązać problemy inaczej.
Inaczej, czyli jak? W samotności. SAMA czytasz poradniki psychologiczne, sama idziesz na terapię. Sama rozwiązujesz problemy dotyczące dzieci, sama również wybaczasz (jemu). Stajesz się bardzo zaradna. Jesteś prawdziwą superwoman. Ale nie licz na to, iż on doceni twoje wysiłki. W rzeczywistości będziesz krytykowana i poniżana. Nigdy nie zyskasz jego szacunku.
Nie zapominaj tylko o jednym. Twoje dzieci dorosną, odejdą i będą żyły tak, jak się tego nauczyły w domu. One także będą cię lekceważyć i traktować z pogardą.
Nauczyły się pastwić nad kozłem ofiarnym. Nauczyły się obwiniać innych (szczególnie ciebie), lekceważyć własne uczucia i myśli, skupiać się tylko na pragnieniach narcyzów.
A potem mają własne dzieci i albo wybierają sobie narcyza na partnera, albo okazują się, iż są jednym z nich. Koło się zamyka.
Na podstawie: psychcentral.com