„Nie mogłem dłużej udawać, iż nic się nie dzieje. Coś wisiało w powietrzu, a ja czułem, jak powoli tracę grunt pod nogami. Kinga była inna. Nie chodziło tylko o perfumy czy telefon. Wychodziła częściej, później wracała. Na moje pytania miała gotowe odpowiedzi, zawsze logiczne, zawsze uspokajające. Ale czułem, iż to tylko słowa”.