Zniknięcie Mruczka: Tajemnicza historia zaginionego kota

polregion.pl 3 godzin temu

**Murzik zniknął**

Natalia, jesteś w domu? Iwan wpadł do mieszkania i zastygł, widząc żonę w przedpokoju. Siedziała na podłodze, głośno szlochając. Nic nie zrozumiałem przez telefon. Płakałaś tak, iż słów nie było widać. A potem, na złość, bateria padła. Co się stało, Natalio? Jesteś blada jak ściana.

Murzik zniknął ledwie wyszeptała Natalia. Nie ma go w domu.

Jak to zniknął?! zdumiał się Iwan. Gdzie mógł się podziać? Może gdzieś się schował?

Nie. Twoja siostra Wika Powiedziała, iż Murzik przypadkiem wybiegł na klatkę schodową, gdy wychodziła z Michaśkiem na spacer. Ale przecież wiesz, Iwanie, nasz Murzik Sam by nie uciekł. Po co mu ulica, skoro tam niemal zginął? Myślę, iż ona go specjalnie wypuściła

Co?! Iwan zaciął pięści. Gdzie ona jest teraz? Gdzie Wika?

Podobno poszła do sklepu Nie wiem. Szukałam Murzika cały czas, ale nigdzie go nie ma. Nikt go nie widział. Jak to możliwe, Iwanie? Czy człowiek jest zdolny do takiej podłości? Wyrzucić bezbronne stworzenie na ulicę. Zimą. Jak można?

Człowiek nie. Ale Wika Wika może. Zwłaszcza iż już kiedyś coś takiego zrobiła. Nie martw się, dziś jej tu już nie będzie. Ech, po co w ogóle ją wpuściliśmy.

***

Miesiąc temu

Iwan szedł w stronę przystanku, gdy nagle dostrzegł coś szarego pod warstwą śniegu.

Najpierw wydało mu się, iż to kamień. Ale kamień był dziwny nie tylko leżał, ale i drżał jak stara lodówka z PRL-u.

Właśnie to przykuło jego uwagę. Nigdy nie widział, by kamienie trzęsły się z zimna.

Ciekawość wzięła górę. Zszedł z chodnika i podszedł bliżej.

Dopiero wtedy zobaczył, iż to nie kamień, ale mały szary kotek.

No nie mruknął Iwan, drapiąc się po głowie. Co ty tu robisz, malutki?

Pytał retorycznie. Każdy wiedział, co robią domowe zwierzęta na ulicy. Walczą o przetrwanie I ten mały kotek właśnie próbował przeżyć.

Nie miauczał, nie wzywał pomocy. Po prostu leżał i drżał. Jakby pogodził się z tym, iż nikogo nie obchodzi.

Iwan delikatnie podniósł go, strzepując śnieg z futerka, po czym wsunął pod kurtkę i pobiegł na przystanek, gdzie akurat podjeżdżał autobus.

W drodze do domu przypomniał sobie, iż Natalia od dawna marzyła o takim kocie szarym w pręgi, ale zawsze brakowało czasu, by zajrzeć do schroniska.

A tu los sam go znalazł. A gdy los coś daje trzeba brać.

Natalia, mam dla ciebie prezent uśmiechnął się Iwan, wchodząc do mieszkania.

Ojej, ostatnio naprawdę mnie rozpieszczasz odparła żona, wychodząc do przedpokoju. Najpierw kolczyki, potem nowy telefon, o którym marzyłam, teraz bilety do kina. Co tym razem? Wycieczka w góry?

Lepiej! zaśmiał się Iwan i rozsunął suwak kurtki, wyjmując kotka. Proszę! Znalazłem go na ulicy. Chyba takiego chciałaś? Szarego w pręgi?

Boże westchnęła Natalia. Jest całkiem zmarznięty, biedactwo. Daj go tu, ogrzeję. A ty się rozbieraj, umyj ręce i chodź na obiad.

Spojrzała na kotka i uśmiechnęła się: Jaki śliczny

Tak w domu Iwana i Natalii pojawił się Murzik. Długo zastanawiali się nad imieniem, przerobili wiele opcji, ale w końcu wybrali klasyczne.

Myślę, iż Murzik pasuje mu bardziej niż jakiś Tom czy Lukasz.

Zgadzam się, kochanie.

To wydarzyło się pod koniec listopada, gdy spadł pierwszy śnieg. Kotek nie zdążył poznać uroków ulicznego życia zimą.

I dobrze. Dla wielu to ostatnia próba

Przez dwa tygodnie Murzik zdążył zadomowić się na dobre.

A adekwatnie oni zdążyli pokochać go już pierwszego dnia, ale z każdym kolejnym coraz bardziej.

Kot też pokochał Natalię i Iwana dobrych, ciepłych ludzi. Takich nie skrzywdzą, nie wyrzucą na ulicę, jak poprzedni właściciele. Dlatego był spokojny.

Nawet gdy coś zrzucił ze stołu, nie krzyczeli, tylko prosili, by uważał.

Oczywiście! miauczał w odpowiedzi Murzik, po raz dziesiąty skacząc na komodę i strącając pilot.

Wszystko było dobrze, dopóki pewnego ranka nie zapukano do drzwi.

Któż to o siódmej rano? Iwan przetarł oczy i spojrzał na zegar. Za oknem wciąż było ciemno.

Może sąsiedzi? zasugerowała Natalia. Może coś się stało?

Sprawdzę.

Gdy otworzył drzwi, zobaczył siostrę Wikę z pięcioletnim synkiem Michaśkiem.

Cześć, braciszku uśmiechnęła się. Wpadliśmy w odwiedziny. Nie masz nic przeciwko?

adekwatnie to

Wiem, wiem, trzeba było uprzedzić. Ale sytuacja była nagła, a o tej porze i tak byś nie odebrał. Więc przyjechałam. Wpuścisz nas? I pomożesz z walizką, bo ledwo wciągnęłam ją na czwarte piętro.

Iwan, oczywiście, wpuścił siostrę, ale walizka go zaniepokoiła. Zwykle nie zabiera się jej na krótkie wizyty.

Co się stało?

A nie widzisz? odparła Wika pytaniem. Mąż mnie wyrzucił. Znalazł sobie inną. Nie mam gdzie iść. jeżeli nie masz nic przeciwko, zostanę u was na trochę. Dopóki nie ogarnę sytuacji. Przy okazji razem spędzimy święta. Fajnie, co? Od czterech lat prawie się nie widujemy. A jednak jesteśmy rodziną.

Wiesz, dlaczego się nie widujemy Na kłamstwach trudno budować relacje.

Oj, daj spokój. Kto stare wspomina, temu oko wypada. Ile można mnie tym wypominać? Pomyliłam się, każdy ma prawo.

Iwan chciał coś odpowiedzieć, ale się powstrzymał. Nie chciał zaczynać dnia od kłótni.

Poza tym Natalia na pewno nie pochwaliłaby się, gdyby zaczął jechać po siostrze, którą mąż wyrzucił z domu.

Choć miał do Wiki żal.

Pięć lat temu zmarł ich ojciec. Miał duże mieszkanie, które miało przejść na nich dwoje.

A Wika była wtedy w ciąży. Nie wiadomo, z kim.

Z pomocą

Idź do oryginalnego materiału