Znalazłaś kogoś, kto cię potrzebuje

newsempire24.com 1 tydzień temu

— Przynajmniej komuś okazałaś się potrzebna.

— Nie potrzebujesz mojego syna, on zrujnuje ci życie.

— To nieprawda, Zofio Antonówno. Dlaczego tak mówisz o Darku? Przecież to twój jedyny syn!

— Właśnie dlatego cię ostrzegam. Znam go zbyt dobrze, by wątpić w swoje słowa.

Zofia Antonówna wyszła powoli z kuchni, a Alina została sama przy stole w swojej nowej wieczorowej sukience. Założyła ją specjalnie, przyszła do sąsiadki, by pochwalić się zakupem, w którym chciała powalić Darka na kolana.

Od lat kochała się w synu sąsiadki. Uczucie zrodziło się, gdy była jeszcze małą, naiwną dziewczynką, ale — jak się okazało — zdolną do głębokiego przywiązania.

Darek był od niej starszy o siedem lat. Gdy się poznali, on miał siedemnaście, a ona zaledwie dziesięć. Alina z rodzicami przeprowadziła się do Krzemieńca z sąsiedniej wioski, gdzie jej ojciec stracił pracę. Zofia Antonówna od lat mieszkała tu sama z synem, wychowując go w samotności.

— Bardzo porządna rodzina — oznajmiła wieczorem matka Aliny, wracając od Zofii.
Sąsiadka, choć starsza o piętnaście lat, zaprzyjaźniła się z matką Aliny, a dziewczyna i Darek zaczęli się częściej widywać.

Rok później Darek wyjechał do Krakowa na studia, a Alina została z rodzicami, nie zapominając o nim i regularnie odwiedzając Zofię.

Tuż po studiach Darek wziął ślub, co stało się ciosem dla zakochanej w nim Aliny. Do końca nie wierzyła, iż odnalazł prawdziwą miłość. Była pewna, iż jeżeli ktoś się żeni, to na zawsze. Jej rodzice byli małżeństwem od dwudziestu lat, dziadkowie również żyli razem aż do śmierci, a sama Zofia opowiadała, iż z ojcem Darka była w związku do dnia jego zaginięcia na froncie.

— choćby nie przedstawił mi swojej żony — poskarżyła się Zofia, przychodząc do rodziców Aliny. — Jakaś miejska dziewczyna, stroi się i udaje lepszą.

— To pojedź sama do nich, poznaj synową — poradziła matka Aliny.

Zofia tylko machnęła ręką:

— Po co? Skoro Darka nie zaprosił mnie na ślub, to znaczy, iż tak miało być. Nie muszę znać jego żony.

Alinie żal było Zofii, ale najwięcej bolało ją, iż Darek nigdy nie wróci do Krzemieńca. Jednak niecały rok po ślubie syn Zofii pojawił się z powrotem, przywożąc ze sobą kilka rzeczy.

— Syn Zosi wrócił — powiedziała Alinie matka, wracając z pracy.
Dziewczyna zerwała się z miejsca, rzucając do drzwi, ledwie nie przewracając matki.
W kilka sekund była pod domem Zofii, gdzie na progu natknęła się na Darka wychodzącego zapalić.

— O, Alinka! — zawołał wesoło i mrugnął do niej.
Dziewczyna zauważyła, jak bardzo się zmienił: stał się dorosłym mężczyzną. Zapuścił brodę, a na skroniach pojawiły się siwe włosy, choć ledwie skończył dwadzieścia pięć lat.

— Cześć, Darku — szepnęła czule, walcząc z chęcią dotknięcia jego twarzy. — Wróciłeś?

Spojrzał na nią obojętnie i wzruszył ramionami:

— Nie wiem, zobaczymy. Rozwiodłem się z żoną, musiałem wrócić do matki. Mieszkałem u teściów, a tam wszystko było nie tak. Wkurzyła mnie ta cała ich gadanina.

Alina wpatrywała się w niego, myśląc, jak ta kobieta mogła uznać Darka za złego człowieka? Przecież był wspaniały! Piękny, dobry, mądry! Pewnie z tą miejską lalą coś było nie tak, nie bez powodu Zofia nie chciała jej poznać.

— Może pójdziemy do kina? — zaproponowała.
Darek potrząsnął głową.

— Nie, nie chcę. Mam pełno roboty, matka zaprzęgła mnie do roboty.

Alina była rozczarowana, ale nie pokazała tego. Ważne było, iż Darek jest blisko: oddycha tym samym powietrzem, rozmawia z nią, pyta, jak się ma. Może w końcu zrozumie, iż to ona jest tą, z którą powinien spędzić życie?

Zofia nie cieszyła się z powrotu syna. Próbowała go zatrudnić w spółdzielni, jeździła do miasta za znajomościami, ale żadna propozycja mu nie odpowiadała.

— Mam dość jego wiecznego niezadowolenia — wyznała pewnego dnia Alinie. — Teraz rozumiem, dlaczego się rozwiódł. Problem nie był w niej, ale w moim synu.

— Nieprawda! — oburzyła się Alina, broniąc Darka. — Darek jest dobry, po prostu go nie rozumiesz!

Zofia tylko się uśmiechnęła:

— Oczywiście, nie znam własnego dziecka! Jest egoistą, tak jak jego ojciec!

Zofia zamilkła, spuszczając wzrok. Alina chciała coś odpowiedzieć, ale powstrzymała się — sąsiadka wyglądała zbyt smutno.

Nie znalazłszy pracy, Darek wyjechał z Krzemieńca po kilku miesiącach, choćby się nie żegnając. Alina znów cierpiała, płakała i wspominała go jak najlepszego człowieka w swoim życiu.

A potem stało się nieszczęście: rodzice Aliny zginęli w wypadku. Miała ledwie osiemnaście lat, planowała studiować, ale nie zdążyła. Gdyby nie pomoc Zofii, pewnie by nie przetrwała tego bólu i poczucia samotności.

Darek przyjechał na pogrzeb nie sam. Towarzyszyła mu szczupła blondynka, która patrzyła na niego z miłością. Alina, tłumiąc gory, zrozumiała, iż jej ukochany znów nie jest sam.

O ślubie Darka dowiedziała się dwa tygodnie później. Zofia tylko mimochodem o tym wspomniała, ale dla Aliny to był grom z jasnego nieba. przez cały czas kochała Darka, ale nadzieja na wspólne życie umarła.

Po śmierci rodziców Alina została w Krzemieńcu, zatrudniła się w spółdzielni jako zwykła ptaszarka. Nie poszła na studia, powoli wychodząc z depresji i ucząc się żyć bez rodziców i bez Darka.

W przededniu Nowego Roku Zofia oznajmiła, iż Darek przyjedzie.

— Z żoną? — spytała Alina, niemal pewna odpowiedzi.

— Nie, sam — odparła Zofia z gorzkim uśmiechem. — Nie przyjechałby tu, gdyby wszystko układało się dobrze.

Serce Aliny zabiło mocniej. Wreszcie! Zobaczą się, a ona powie mu prawdę o swoich uczuciach.

— Na darmo go tak wyczekujesz — ostrzegła Zofia.

Alina, która już kupiła w mieście piękną suknię, zdębiała.

— Dlaczego? Zofio, bardzo go— Bo on nigdy nie był wart twojego serca, a jednak dałaś mu je, i w tym twoja siła, Alino.

Idź do oryginalnego materiału