Znalazłam pod łóżkiem męża pudełko z kobiecymi rzeczami i zrozumiałam, iż nie należą do mnie

newsempire24.com 2 tygodni temu

Mamo, czemu zawsze tak na mnie gadasz?! głos Jadwigi drżał na granicy wybuchu. Ciągle to samo!

Jasiu, ja po prostu chcę pomóc! w słuchawce mama jęczała. Adam to dobry facet, po co go denerwujesz?

Nie denerwuję! Proszę tylko, żeby nie zostawiał brudnych skarpet na podłodze! To przecież podstawowa etykieta!

Ojej, córeczko, przesadzasz! Facetów jest jak grzybów po deszczu przyzwyczaisz się! Mój tata też tak był…

Mamo, nie wprowadzaj w to dziadka! Nie chcę słuchać, iż kobieta ma wytrzymywać! A co ma mężczyzna?

Jadwiga przycisnęła telefon do ucha, kręcąc się po mieszkaniu. Adam wyjechał rano w delegację i ona liczyła na spokojny dzień, ale mama, jak zwykle, znalazła wymówkę, żeby zadzwonić i pouczać.

Mężczyzna powinien zarabiać, a kobieta prowadzić dom mówiła mama z nutą moralizatorskiej mądrości. Całe życie sprzątałam po twoim tacie i wciąż jesteśmy przy życiu i zdrowi.

Mamo, ja też pracuję na pełen etat! Zarabiam nie mniej niż Adam! Dlaczego mam jeszcze sprzątać po nim, jak po dziecku?

Bo jesteś żoną. To nasza tradycja. Jadzuś, nie gniewaj się na staruszkę. Życzę ci tylko dobra.

Jadwiga westchnęła, przycisnęła palcami mostek nosa.

Wiem, mamo. Po prostu jestem zmęczona. Bardzo zmęczona.

To odpocznij. Odkładamy sprzątanie, leż na kanapie.

Nie mogę. Bałagan tak się zważył, iż oczy bolą.

Pożegnawszy się, Jadwiga rzuciła telefon na fotel. Rozejrzała się mieszkanie rzeczywiście wymagało porządków. Adam przed wyjazdem zostawił po sobie prawdziwy chaos: ubrania na podłodze, góra brudnego naczyń w kuchni, a w łazience jego przybory po goleniu rozrzucone po umywalce.

Zaciągnęła rękawy, chwyciła ściereczkę i od razu ruszyła od kuchni, metodycznie myjąc talerze, kubki i patelnie. Potem przetarła blaty, odkurzyła dywan. Wieczorem dotarła do sypialni.

Łóżko nie było pościelone, pościel pomarszczona, poduszki na podłodze. Jadwiga zaczęła zdejować prześcieradła, żeby wrzucić je do pralki. Adam zawsze spał niespokojnie, turlał się, zrzucał kołdrę przyzwyczaiła się już do tego.

Gdy ciągnęła prześcieradło, coś się zahaczyło. Uklękła, zajrzała pod łóżko. W zakurzonym kącie leżała kartonowa paczka, kiedyś od butów, przyklejona taśmą.

Wyciągnęła ją, otrzepała kurz. Karton był ciężki, w środku szeleszczało. Na wieczku nie było żadnych napisów.

Co to może być? mruknęła pod nosem.

Pamiętała taką paczkę po raz pierwszy. Adam nigdy nie wspominał, iż coś chowa pod łóżkiem. Ciekawość wzięła górę.

Zdzierając taśmę, otworzyła wieczko. W środku leżały kobiece rzeczy: bluzka w bladym różu z koronkowym kołnierzykiem, jedwabny szalik w odcieniu nieba, skórzane rękawiczki ciemnobrązowe, notes w skórzanej oprawie oraz stara butelka perfum z wyblakłą etykietą.

Bluzka okazała się w rozmiarze 44, a Jadwiga nosiła 40. Styl zupełnie nie jej pełen falban i kokard, a ona woli proste koszule i eleganckie sukienki. Perfumy wydzielały ciężki, słodki, orientalny aromat, zupełnie nie jej ulubiony lekki kwiatowy zapach.

Serce przyspieszyło. Czyjeś rzeczy pod łóżkiem męża?

W notesie na pierwszej stronie widniało ręcznym, wyraźnie żeńskim pismem: Dziennik Mariny.

Mariny? Jadwiga przewróciła kolejne kartki. Zapiski były krótkie, datowane. Najnowszy wpis pochodził z 15 marca czyli sprzed ośmiu miesięcy.

Dziś znowu nie zadzwonił. Obiecał, ale milczy. Boli mnie to.

Spotkaliśmy się w kawiarni. Mówił o przyszłości, iż wszystko się zmieni. Wierzę mu. Chcę wierzyć.

On podarował mi ten szalik. Powiedział, iż niebieski mi pasuje. Czuję się szczęśliwa.

Jadwiga zamknęła notes, wrzuciła go z powrotem do kartonu. Ręce drżały. W głowie szumiał tylko jeden dźwięk: Adam. Jego druga kobieta Marina.

Wzięła telefon i wykręciła numer męża. Długie sygnały. Adam nie odbierał. Dzwoniła kolejny raz, i jeszcze raz, aż w piątym połączeniu usłyszała jego zmęczony głos.

Halo? Jadź, co jest? zapytał, jeszcze śpiący.

Kto to Marina?! wykrzyknęła.

Cisza, długa, lepka.

Co? powtórzył, zdezorientowany.

Marina! Kto to jest? Znalazłam karton pod łóżkiem z jej rzeczami i dziennikiem!

Po chwili ciężki oddech.

Jadź, nie mogę teraz rozmawiać rzekł cicho. Wrócę jutro, omówimy to.

Nie! Teraz! Wyjaśnij od razu! nalegała.

Nie po telefonie. Jutro. odłożył słuchawkę.

Jadwiga patrzyła, jak numer znika z ekranu. Adam wyłączył telefon. Upadła na łóżko, przyciskając ręce do twarzy. Łzy popłynęły gorące i żarzące. Adam zdradzał ją. Przez całe ich wspólne lata był z Mariną, darował jej prezenty, spotykał się w kawiarniach, obiecywał przyszłość.

Płakała, aż łzy wyschły. Potem wzięła zimną wodę, spojrzała w lustro bladą twarz, spuchnięte oczy, rozczochrane włosy. Odrzuciła się w stronę sypialni, znów podniosła karton i przesortowała rzeczy. Wszystko było stare, zużyte. Bluzka lekko wyblakła na ramionach, rękawiczki przetarte na palcach.

Przeglądając dziennik po raz kolejny, odkryła wpisy sięgające trzech lat wstecz: Spotkałam go w parku. Rozmawialiśmy o książkach. Był mądry, interesujące rozmowy. Podobał mi się. To oznaczało, iż Adam zdradzał ją praktycznie od początku ich małżeństwa.

Marina pisała o każdym spotkaniu, o nadziejach, o niedługo i potem. Ostatnie wpisy były smutne: On coraz rzadziej dzwoni. Mówi, iż jest zajęty, zmęczony, problemy w pracy. Rozumiem, ale boli. Dziś nie przybyła na spotkanie. Czekałam dwie godziny, a on napisał, iż zapomniał o pilnych sprawach. Zapomniał o mnie. Jestem zmęczona czekaniem. Myślę, iż powinno się rozstać.

I nagle przestało. Ostatni wpis właśnie o nieodebranym telefonie.

Jadwiga zamknęła dziennik i usiadła przy łóżku, przytulając kolana. Co dalej? Rozwód? Kłótnia? Wybaczyć?

Noc minęła bez snu. Rano głowa pulsowała, oczy przyklejone. Adam wrócił w południe, otworzył drzwi, rzucił torbę w przedpokój. Jadwiga siedziała przy stole, popijała kawę, a karton stał na blacie.

Cześć odezwał się cicho.

Jadwiga nie odpowiedziała, tylko spojrzała na niego.

Usiadł naprzeciw, patrząc na karton.

Czytałaś? skinął w stronę dziennika.

Czytałam.

Wszystko?

Wszystko.

Adam przesunął dłonią po twarzy, westchnął.

Jadź, to nie jest to, co myślisz.

Co myślę? podniosła kubek. Że zdradzałeś mnie trzy lata, spotykałeś się z Marciną, obiecywałeś jej przyszłość, a sam mieszkasz ze mną?

Nie, to nie była zdrada.

To co wtedy?!

Marina była moją pierwszą żoną wyrzucił w końcu.

Jadwiga zamarła. Kubek wypadł, kawa rozlała się po stole.

Co? szepnęła.

Pierwszą żoną. Wyszliśmy za mąż, kiedy miałem dwadzieścia jeden lat. Była dziewiętnastoletnią studentką. Mieszkaliśmy razem rok, potem się rozwiedliśmy.

Nigdy nie mówiłeś, iż już byłeś żonaty! podskoczyła. Zawsze pytałam, a ty mówiłeś nie!

Bo to bolało. Bardzo. spuścił głowę. Marina zachorowała na nowotwór. Rozwód był koniecznością, bo nie chciała, żebym tracił czas na opiekę, kiedy mogłem zrobić coś pożytecznego. Odeszła, by samodzielnie walczyć.

Jadwiga stała, nie mogąc znaleźć słów. Adam kontynuował:

Nie chciałem się rozwodzić. Przysięgałem, iż będę przy niej, ale ona sama złożyła pozew. Po rozstaniu próbowałem żyć dalej, spotykałem kobiety, ale nic nie grało. Po kilku latach poznałem ciebie. Zakochałem się, wziąłem w ślub. Myślałem, iż przestanę o niej myśleć.

Ale nie przestałeś dodała Jadwiga.

Nie przestałem, ale nie miałem zamiaru zdradzić cię fizycznie. Spotykaliśmy się, rozmawialiśmy, piliśmy kawę. Nie chciałem cię ranić, bałem się, iż stracę ciebie, jeżeli dowiesz się o mojej przeszłości.

Dlatego pisała w dzienniku, iż czeka na twoją przyszłość Jadwiga ironicznie uśmiechnęła się. Myślała, iż znów będziecie razem.

Tak przyznał. Nie mówiłem prawdy, ale nie było nic… fizycznego.

Emocjonalnie jednak byłaś z nią poczuła, jak łzy znów zbierają się w kącikach oczu. Kochałeś ją.

Kochałem. Wciąż kocham. To część mojego życia, ale kocham i ciebie. Po prostu inaczej. wyciągnął rękę w jej stronę, ale Jadwiga cofnęła ją.

Co z nią teraz? Dlaczego wpisy nagle się skończyły? zapytała.

Adam zamilkł, po chwili szepnął:

Zmarła. Ósmu miesiąca temu. Choroba wróciła, lekarze nie mogli nic zrobić. To było szybkie.

Jadwiga zasłoniła twarz dłoniami. Nie mogła uwierzyć, iż jej mąż wspierał umierającą byłą żonę, a jednocześnie żył z nią. Dlaczego tak milczał?

Dlaczego nie powiedziałeś? wymamrotała.

Bałem się, iż odejdziesz. Wiedziałem, iż postępuję źle, iż oszukuję was obie. Nie miałem wyboru. Marina była samotna, umierała, a ja nie mogłem jej zostawić.

Czyli wybrałeś kłamstwo wstała Jadwiga. Kłamać mnie i ją.

Nie grałem! podniósł ręce. Próbowałem uratować choć odrobinę życia! Lekarze mówili, iż ma maksymalnie rok. Chciałem, żeby ten rok nie był samotny!

Na mój koszt! wykrzyknęła. Dałeś jej nadzieję, a mi kłamstwo! Trzy lata kłamałeś, iż pracujesz, iż jedziesz w delegacje, a tak naprawdę byłeś z nią!

Nie byłem! Spotykaliśmy się raz w tygodniu, dwie godziny!

Myślałeś o niej! Kochałeś ją! A do mnie przychodziłeś jak do zapasowej opcji!

Nie jestem zapasową! Adam chwycił ją za ramiona. Jesteś moją żoną! Wybrałem ciebie! Marina to przeszłość!

Przeszłość, którą trzymałeś w kartonie pod łóżkiem! odparła. Przeszłość, której nie potrafiłeś odpuścić!

Stali, ciężko dysząc, patrząc na siebie.

Nie wiem, co powiedzieć w końcu przyznał Adam. Jestem winny we wszystkim. Powinienem był być szczery od początku. Bałem się. Teraz straciłem twoje zaufanie. Przepraszam, jeżeli dasz mi szansę.

Jadwiga podeszła do kartonu.

Po co to trzymasz? spytała. jeżeli Marina nie żyje, po co te rzeczy?

To wszystko, co po niej zostało odparł. Kiedy umarła, zabrałem z jej mieszkania bluzkę, którą jej podarowałem, szalik, rękawiczki, perfumy i dziennik, który chciała, żebym przeczytał po jej śmierci. Nie mogłem wyrzucić. Schowałem pod łóżkiem, żeby nie znalazłaś.

Ale znalazłam Jadwiga położyła karton na stół. I nie wiem, co z tym zrobić.

Co chcesz zrobić? zapytał cicho.

Po długiej ciszy powiedziała:

Potrzebuję czasu. Zastanowić się, czy jeszcze mogę ci zaufać. Czy mogę żyć z człowiekiem, który trzy lata mnie oszukiwał.

Ile potrzebujesz? dopytał.

Nie wiem. Tydzień, miesiąc, może dłużej.

Dobrze skinął głową. Poczekam.

Spakował torbę, wyszedł. Jadwiga została sama w mieszkaniu, usiadła na kanapie, wzięła dziennik Mariny i otworzyła ostatnią stronę. Tam, po ostatnim wpisie, znajdowało się kilka drżącymi literami:

Jeśli to czytasz, to mnie już nie ma. Przepraszam, iż nie puściłam cię do końca. Byłam egoistką, ale tak bardzo się bałam i czułam się samotna. Ty byłeś światłem w mroku. Dziękuję za wszystko. Bądź szczęśliwy. ZasługJadwiga wzięła głęboki oddech, odłożyła dziennik na półkę i ruszyła w stronę nowego początku.

Idź do oryginalnego materiału