Mamo, czemu zawsze tak reagujesz?! głos Zuzanny drżał na granicy wybuchu. Za każdym razem to samo!
Zuzanko, ja tylko chcę pomóc! w słuchawce rozpaczała matka. Krzysztof to dobry człowiek, po co go męczysz?
Nie męczę! Zuzanna wciągnęła oddech. Po prostu poprosiłam, żeby nie zostawiało brudnych skarpet na podłodze! To przecież podstawowa zasada!
Ojej, córeczko, za bardzo się rozpieszczasz! Mężczyźni takimi są, przyzwyczaisz się! Mój ojciec też
Mamo, nie mów o dziadku! Nie chcę słuchać, iż kobieta ma znosić! Powinna, powinna! A co ma mężczyzna?
Zuzanna przycisnęła telefon do ucha i krążyła po mieszkaniu. Krzysztof wyjechał na delegację rano i ona liczyła na spokojny dzień, jednak matka, jak zwykle, znalazła pretekst, by zadzwonić i pouczyć.
Mężczyzna ma zarabiać, kobieta prowadzić dom mówiła z autorytetem. Całe życie sprzątałam po twoim ojcu i nic, żyjemy zdrowo.
Mamo, ja też pracuję! Cały etat! Zarabiam nie mniej niż Krzysztof! Dlaczego mam go traktować jak dziecko i sprzątać wszystko?!
Bo jesteś żoną. To nasza rola. Zuzanko, nie gniewaj się na staruszkę. Życzę ci tylko dobra.
Zuzanna westchnęła, przycisnęła palcami mostek nosa.
Wiem, mamo. Po prostu jestem zmęczona. Bardzo zmęczona.
Odpocznij więc. Odłóż sprzątanie, połóż się.
Nie mogę. Ten bałagan aż oczy rwie.
Po krótkim pożegnaniu odłożyła telefon na kanapę, rozejrzała się. Mieszkanie naprawdę potrzebowało porządków. Przed wyjazdem Krzysztof doprowadził prawdziwy chaos rzeczy leżały wszędzie, w kuchni góra brudnych naczyń, w łazience rozrzucone przybory do golenia.
Zuzanna zaciągnęła rękawy, chwyciła ścierkę i zaczęła od kuchni, systematycznie myjąc talerze, kubki, patelnie. Potem przetarła stoły, odkurzyła dywan. Wieczorem dotarła do sypialni.
Łóżko było nienaprawiane, pościel zmarszczona, poduszki na podłodze. Zuzanna zdjąła prześcieradło, by wrzucić je do prania. Krzysztof zawsze przewracał się w nocy, zrzucał kołdrę, dlatego przyzwyczaiła się do bałaganu.
Kiedy ciągnęła prześcieradło, coś się zahaczyło. Zuzanna usiadła na piętach i zajrzała pod łóżko. W zakurzonym kącie stała kartonowa pudło, kiedyś po butach, przyklejone taśmą.
Wytrząsnęła kurz, podniosła ciężki karton, w którym coś szeleszczało. Nie było na nim żadnych oznaczeń.
Co to może być? mruknęła pod nosem.
Nie pamiętała takiego pudełka, nigdy go nie widziała, a Krzysztof nie wspominał, iż trzyma coś pod łóżkiem. Ciekawość wzięła górę.
Zuzanna zerwała taśmę i otworzyła wieko. W środku leżały kobiece rzeczy: bluzka w bladoróżowym kolorze z koronkowym kołnierzykiem, jedwabny szalik w odcieniu niebieskiego, skórzane rękawiczki brązowe, notes w skórzanej oprawie oraz stara butelka perfum z wyblakłą etykietą.
Bluzkę rozmiarowo sprawdziła nie była jej. Zwykle nosiła rozmiar 44, a to był wyraźnie 46 lub 48, zupełnie nie w jej stylu. Była ozdobiona falbankami i marszczeniami, zupełnie innym od jej zwykłych, eleganckich koszul i garniturów.
Perfumy pachniały ciężko, słodko, orientalnie zupełnie nie ten zapach, którego Zuzanna używała na co dzień, woląc lekkie, kwiatowe nuty.
Serce przyspieszyło. Czyjeś kobiece przedmioty pod łóżkiem jej męża.
W notesie, na pierwszej stronie, pięknym kobiecym pismem widniało: Dziennik Mariny.
Marina? Zuzanna przeglądała kolejne strony, krótkie, datowane wpisy. Najnowszy 15 marca, czyli osiem miesięcy temu.
Dziś znowu nie zadzwonił. Obiecał, a nie zadzwonił. Czekam, a on milczy. Boli.
Spotkaliśmy się w kawiarni. Mówił o przyszłości, iż wszystko się zmieni. Wierzę mu. Chcę wierzyć.
Dostała ode mnie ten szalik. Powiedziała, iż niebieski jej pasuje. Jest szczęśliwa.
Zuzanna upuściła notes z powrotem do kartonu, ręce drżały. Myśli szalały. Krzysztof. Jej Krzysztof. Miał inną kobietę Marinę.
Zadzoniła do męża. Po kilku sygnałach Krzysztof odebrał, choć niewyraźnie.
Halo? Zuzia, co się stało? odpowiedział senny, zirytowany głos.
Kto to jest Marina?! wykrzyknęła.
Cisza, długa, ciężka.
Co? zapytał zdezorientowany.
Marina! Kto ona? Znalazłam karton pod łóżkiem z jej rzeczami i dziennikiem!
Po chwili Krzysztof westchnął i powiedział:
Zuzanna, nie mogę teraz rozmawiać. Wrócę jutro, porozmawiamy.
Nie! Teraz! Wyjaśnij natychmiast!
Nie przez telefon. Jutro, odłożył słuchawkę.
Zuzanna patrzyła na ekran, nie wierząc. Próbowała dzwonić ponownie numer nieaktywny. Krzysztof wyłączył telefon.
Złamała się na łóżku, zakrywając twarz dłońmi. Łzy spłynęły gorące, palące. Zrozumiała, iż Krzysztof od lat podtrzymuje kontakt z byłą żoną, która choruje, zdradza ją emocjonalnie.
Po chwili wstała, umyła twarz zimną wodą, spojrzała w lustro. Blada twarz, spuchnięte oczy, rozczochrane włosy obraz rozpaczy.
Z powrotem podeszła do kartonu, jeszcze raz przejrzała rzeczy: bluzka już wyblakła, szalik lekko przetarty, rękawiczki zużyte, perfumy prawie opróżnione, notes pełen wspomnień.
Wczerpała ostatnie wpisy. Pierwszy trzy lata temu:
Spotkałam go w parku. Rozmawialiśmy o książkach. Był inteligentny, dużo czytał. Podobał mi się.
To było wtedy, kiedy Zuzanna i Krzysztof byli już razem od pięciu lat, więc Marina znała go jeszcze przed ich małżeństwem i zdradzała go przez większość ich wspólnego życia.
Wpisy były pełne nadziei i rozczarowań. Ostatni Dziś nie przyszedł na spotkanie. Czekałam dwie godziny. Napisał, iż zapomniał, bo ma pilne sprawy. Zawiodłam się. Potem nic.
Zuzanna zamknęła notes, położyła go z powrotem w kartonie i usiadła przy ścianie, przytulając kolana. Co dalej? Rozwód? Konflikt? Wybaczenie?
Noc minęła bez snu. Rano ból głowy i oczu nie dawały spokoju. Krzysztof wrócił w porze lunchu, otworzył drzwi kluczem, wrzucił torbę w przedpokój. Zuzanna siedziała przy kuchni, pijąc kawę. Karton stał na stole.
Cześć powiedział cicho.
Zuzanna nie odpowiedziała, patrzyła w niego.
Usiadł naprzeciw, spojrzał na karton.
Czytałaś? skinął w stronę notesu.
Przeczytałam.
Wszystko?
Wszystko.
Krzysztof przesunął dłonią po twarzy, westchnął.
Zuzanno, to nie jest to, co myślisz.
A co myślę? spytała, zaciskając kubek. Że zdradzałeś mnie od trzech lat, spotykałeś się z Mariną, obiecywałeś jej przyszłość, a sam żyłeś ze mną?
Nie. To nie była zdrada.
To co wtedy? podnosiła głos. Przyjaźń? Przypadkowe spotkanie?
Marina była moją pierwszą żoną wyjaśnił.
Zuzanna zamarła. Kubek wypadł z ręki, kawa rozlała się po stole.
Co? wyszeptała.
Pierwsza żona. Wzięliśmy ślub, kiedy miałem dwadzieścia jeden lat. Była dziewiętnaście. Przez rok mieszkaliśmy razem, potem się rozwiedliśmy.
Nigdy nie mówiłeś, iż byłeś żonaty! wstała, podnosząc głos. Zawsze pytałam, a ty twierdziłeś, iż nie!
Bo to bolało. Bardzo bolało spuścił głowę. Marina zachorowała na nowotwór. Rozwiedliśmy się, bo nie chciała, żebym tracił życie na jej chorobę. Powiedziała, iż znajdzie sobie kogoś młodszego, a sama będzie leczyć się sama.
Zuzanna stała, nie mogąc wypowiedzieć słowo. Krzysztof kontynuował:
Nie chciałem rozwodu. Przysięgałem, iż będę przy niej, iż przetrwamy to razem. Ona jednak sama złożyła pozew. Odeszłam, a ona została.
Co potem? Zuzanna usiadła z powrotem.
Próbowałem żyć dalej. Pracowałem, spotykałem dziewczyny, ale nic nie dawało mi spokoju. Po kilku latach spotkałem ciebie. Zakochałem się, wziąłem w małżeństwo. Myślałem, iż zapomnę.
Ale nie zapomniałeś dokończyła Zuzanna.
Nie zapomniałem przyznał. Marina skontaktowała się trzy lata temu, napisała, iż chce się spotkać. Pojechałem. Zdrowie jej się poprawiło, lekarze dali dobre prognozy, ale ona się postarzała, w oczach miała smutek
Zuzanna przycisnęła dłoń do ust.
Dlatego pisała w dzienniku, iż czeka na przyszłość z tobą ukazało się jej gorzkie uśmiechnienie. Myślała, iż znów będziecie razem.
Tak skinął głową Krzysztof. Nie miałem z nią nic fizycznego. Byłem tylko wsparciem, dawałem prezenty, rozmawiałem przy kawie. Nie zdradzałem cię w klasycznym rozumieniu, ale emocjonalnie byłem podzielony.
Emocjonalnie byłeś z nią powiedziała, łzy znów napływając. Kochałeś ją.
Kochałem. Wciąż ją kocham. Jest częścią mojego życia, mojego losu. Kocham też ciebie, choć inaczej. wyciągnął rękę, ale Zuzanna wycofała ją.
Co z nią teraz? Dlaczego zapiski przestały? zapytała.
Krzysztof odetchnął ciężko.
Umrła osiem miesięcy temu. Choroba wróciła, lekarze nic nie mogli zrobić. Zmarła nagle.
Zuzanna zasłoniła twarz rękami, nie mogąc uwierzyć. Mąż ukrywał przed nią, iż wspierał umierającą byłą żonę, a jednocześnie żył z nią.
Dlaczego nie powiedziałeś? pytając, łamała się głos.
Bałem się, iż odejdziesz. Wiedziałem, iż postępuję niewłaściwie, iż oszukuję was obie. Nie miałem wyboru nie mogłem zostawić jej samej, ale nie chciałem cię stracić.
Więc wybrałeś kłamstwo Zuzanna wstała. Gra w podwójną rolę.
Nie grałem! Próbowałem uratować coś! podniósł się Krzysztof. Lekarze mówili, iż ma maksymalnie rok. Chciałem, by ten rok nie był samotny. Dałem jej nadzieję, a tobie kłamstwo!
Na mój koszt! wykrzyknęła. Trzy lata kłamstw! Mówiłeś, iż wyjeżdżasz w delegację, a byłeś z nią!
Nie byłem tam ciągle! Spotykaliśmy się raz w tygodniu, parę godzin!
Myślałaś o niej! A mnie traktowałeś jak zapasowy plan!
Nie jestem zapasowy! uchwycił ją za barki. Jesteś moją żoną! Wybór padł na ciebie! Marina to przeszłość!
Przeszłość, którą trzymałeś w kartonie pod łóżkiem! wycedziła. Przeszłość, której nie potrafiłeś puścić!
Stali w milczeniu, ciężko dysząc.
Nie wiem, co powiedzieć w końcu przyznał Krzysztof. Jest mi bardzo przykro. Powinienem był od razu być szczery. Bałem się. Teraz straciłem twoje zaufanie. Przepraszam, jeżeli możesz.
Zuzanna podeszła do stołu, wzięła karton.
Po co trzymasz to? zapytała. jeżeli Marina już nie żyje, po co te rzeczy?
To wszystko, co po niej zostało odparł. Kupiłem w jej mieszkaniu bluzkę, którą jej podarowałem, szalik, rękawiczki, perfumy i dziennik, który chciała, żebym przeczytał po jej śmierci. Nie mogłem wyrzucić. Schowałem pod łóżko, byś nie znalazła.
Ale ja znalazłam odparła, kładąc karton na stolik. I nie wiem, co z tym zrobić.
Co chcesz zrobić? zapytał cicho.
Zuzanna długo milczała, po czym rzekła:
Potrzebuję czasu. Zastanowić się, czy mogę znów ci zaufać. Czy mogę żyć z człowiekiem,Zuzanna wzięła karton, podniosła go i razem z Krzysztofem udała się na cmentarz, by pożegnać przeszłość i otworzyć nowy rozdział ich wspólnego życia.













