Bez korony nie byłoby Polski, a korony nie byłoby bez polskiej metropolii, której z kolei by nie było bez męczeńskiej śmierci przyjaciela Polski. Tak oto u początków naszego królestwa splotły się mądrość, wiara, chwała i krew – w promieniach Opatrzności Bożej.
Droga do królestwa w Polsce rozpoczyna się wraz z decyzją księcia Mieszka I o przyjęciu chrztu od Kościoła łacińskiego. To był warunek sine qua non, by po niespełna sześćdziesięciu latach od tego wydarzenia Bolesław Chrobry, pierworodny syn pierwszego historycznego władcy Polski sięgnął po królewską koronę. W roku 966 państwo piastowskie rozpoczęło proces wchodzenia w obręb cywilizacji łacińskiej, której jednym z zasadniczych wyznaczników była instytucja monarchii chrześcijańskiej – pod względem ustrojowym znacznie odbiegająca od cezaropapistycznego modelu realizowanego w Bizancjum oraz w krajach, które przyjęły chrzest za pośrednictwem Konstantynopola.
Papieski Rzym, choć w X wieku (a więc w momencie chrztu Mieszka I) nie dźwignął się jeszcze z „ciemnych wieków”, pozostawał jednak znacznie bardziej realną niż Konstantynopol gwarancją utrzymania modelu dwóch mieczy, czyli autonomii władzy świeckiej i duchownej, o której pisał pod koniec V stulecia święty papież Gelazy. Dla młodego państwa piastowskiego wchodzącego w obręb Christianitas papieski Rzym miał jeszcze inny, bardzo konkretny walor – był źródłem legitymizacji władzy i ładu politycznego, nieobciążonym ryzykiem utraty suwerenności, przeciwnie do królestwa niemieckiego złączonego od 962 roku, poprzez dokonaną wówczas koronację cesarską króla Niemiec Ottona I, z godnością odnowionego cesarstwa rzymskiego.
W tym świetle należy widzieć doniosłość oddania przez Mieszka I pod koniec swojego panowania państwa gnieźnieńskiego (civitas Schinesghe) pod opiekę Stolicy Apostolskiej. Wiemy o tym z dokumentu, który przeszedł do historii jako Dagome Iudex. Choć wśród historyków zajmujących się początkami państwa polskiego ciągle realizowane są dyskusje nad okolicznościami jego powstania, jedno jest pewne – kierunek wytyczony przez Mieszka I (szukanie w papieskim Rzymie gwaranta i protektora ładu politycznego na ziemiach polskich) podtrzymany następnie przez jego bezpośredniego następcę stał się początkiem drogi do korony królewskiej.
Męczeńska ofiara i metropolia kościelna
U genezy polskiego królestwa leżała więc dalekowzroczność polityczna Mieszka I. A kilka lat po jego śmierci zaistniał drugi istotny czynnik, za pomocą którego Polska pierwszych Piastów stała się królewską monarchią – świętość. Nie byłoby królestwa w Polsce, gdyby nie było samodzielnej polskiej metropolii kościelnej ze stolicą w Gnieźnie (obrzędu koronacyjnego mógł wszak dopełnić jedynie arcybiskup). Gnieźnieńskie arcybiskupstwo od początku było złączone z męczeństwem świętego Wojciecha. Wyraźnie mówiły o tym postanowienia synodu rzymskiego odbytego w roku 999 (dwa lata po męczeńskiej śmierci Wojciecha) pod przewodnictwem papieża Sylwestra II, który zadecydował o powołaniu w Gnieźnie nowej metropolii kościelnej apud Sancti Adalberti (przy świętym Wojciechu, czyli przy jego relikwiach).
Decyzje rzymskiego synodu zostały ogłoszone podczas odbytego rok później słynnego zjazdu w Gnieźnie, w którym wzięli udział legaci papiescy oraz cesarz rzymski i król Niemiec Otton III. Obecność tego władcy w momencie ogłoszenia tak przełomowej decyzji była ze wszech miar istotna, albowiem metropolia gnieźnieńska samym swoim istnieniem zaprzeczała roszczeniom utworzonego w roku 968 arcybiskupstwa magdeburskiego do objęcia swą jurysdykcją również ziem państwa piastowskiego. Metropolia w Magdeburgu powstała z inicjatywy króla Niemiec (Ottona I, dziada obecnego w Gnieźnie cesarza rzymskiego) i od początku funkcjonowała pod jego patronatem, pomyślana jako narzędzie nie tylko chrystianizacji ziem słowiańskich (począwszy od Słowian Nadłabskich), ale również politycznej ekspansji królestwa niemieckiego na ziemie między Łabą a Odrą, a także na wschód od Odry. Swoją obecnością w Gnieźnie w roku 1000 cesarz rzymski i król Niemiec Otton III uznawał nieaktualność tych roszczeń.
Mało tego, poprzez słynny gest włożenia na skronie księcia Bolesława Chrobrego cesarskiego diademu Otton III uznawał w polskim władcy równorzędnego sobie współtwórcę programu powołania do życia politycznego wymiaru Christianitas jako wspólnoty monarchii chrześcijańskich w ramach wielkiego projektu renovatio Imperii Romani (odnowy cesarstwa rzymskiego). Zdaniem niektórych wybitnych historyków zajmujących się początkami państwa polskiego, gest ten można również interpretować jako uznanie przez cesarza rzymskiego zwierzchności władcy polskiego (gdy chodzi o materialne uposażenie) nad powstającą gnieźnieńską metropolią kościelną.
Przywłaszczone królestwo Słowian
Z pewnością nie dokonała się w 1000 roku w Gnieźnie królewska koronacja Bolesława Chrobrego. W łacińskiej Christianitas tego obrzędu mogła dokonać tylko osoba duchowna (arcybiskup), a integralną częścią rytu koronacyjnego była sakra (namaszczenie świętymi olejami), której podczas gnieźnieńskiego zjazdu zabrakło. Zupełnie świeckie koronacje albo samokoronacje władców to dopiero specjalność wieku „oświecenia” wyrastającego z duchowości zupełnie innej niż średniowieczna.
Na rzeczywistą koronację Bolesława Chrobrego, łączącą w sobie element religijny (namaszczenie) z elementem stricte świeckim (wręczenie insygniów koronacyjnych) trzeba było czekać jeszcze ćwierć wieku. Nastąpiła ona w Gnieźnie – w państwowej i kościelnej stolicy państwa piastowskiego, u relikwii pierwszego patrona Polski – najprawdopodobniej na Wielkanoc (w kwietniu) 1025 roku. Było to potwierdzenie suwerenności państwa polskiego wywalczonej w twardych, długoletnich wojnach z królestwem niemieckim oraz Rusią Kijowską.
Królewska koronacja miała również trudny do przecenienia aspekt wewnętrzny. Wynosiła dynastię piastowską ponad inne możnowładcze rody wywodzące się po części z dawnych władców pomniejszych plemion, które uległy akcji scaleniowej prowadzonej już przez przodków Mieszka I. Koronacja była więc czynnikiem wzmacniającym wewnętrzną jedność monarchii wczesnopiastowskiej. Co więcej, ustanowienie w Polsce królestwa oznaczało wywyższenie statusu państwa piastowskiego do pierwszej ligi władców Christianitas i to niespełna sześć dekad po przyjęciu chrztu przez pierwszego historycznego władcę Polski.
O dalekowzrocznej myśli państwowej związanej z wydarzeniami 1025 roku świadczy fakt szybkiej koronacji Mieszka II, następcy (choć nie pierworodnego) Bolesława Chrobrego, który umarł krótko po gnieźnieńskiej koronacji. Chodziło o utrwalenie zwyczaju królewskich koronacji Piastów. W najbliższym otoczeniu Polski obowiązywał on jedynie w królestwie niemieckim. Nic zatem dziwnego, iż w Niemczech pierwsze piastowskie koronacje spotkały się ze skrajnie negatywnymi reakcjami. Wipon, nadworny kronikarz króla Niemiec i cesarza rzymskiego tak pisał o koronacji Bolesława Chrobrego: Słowianin Bolesław, książę Polan, przywłaszczył sobie – na wzgardę króla Konrada – insygnia królewskie i imię króla, czego zuchwałość niebawem śmierć unicestwiła. Z kolei w roczniku powstałym w benedyktyńskim klasztorze w Hildesheimie w następujący sposób komentowano królewską koronację Mieszka II: Mieszko (…) przywłaszczył sobie na przekór majestatowi cesarskiemu królestwo Słowian.
Rzecz charakterystyczna, w dwóch niezależnych od siebie relacjach źródłowych niemieccy autorzy, opisując wyniesienie państwa polskiego do statusu królestwa, używają słowa „przywłaszczenie”. Traktują je więc jako uzurpację dokonaną ze szkodą nie tylko dla interesów politycznych, ale i dla godności niemieckiej monarchii. To „przywłaszczenie” i plama na niemieckim honorze zostały usunięte w roku 1031, gdy na skutek skoordynowanego ataku Niemiec Konrada II oraz Rusi Kijowskiej Jarosława Mądrego – państw, które zręcznie wykorzystały konflikt wewnątrz dynastii piastowskiej wywołany pretensjami do tronu Bezpryma, pierworodnego syna Bolesława Chrobrego, oraz Ottona, młodszego, przyrodniego brata Mieszka II – doszło do upadku pierwszego polskiego królestwa.
Powrót króla, czyli powrót do początków
Droga do jego odnowienia, podobnie jak powołania do życia, wiodła przez świętego Wojciecha i arcybiskupstwo ustanowione przy jego relikwiach. Zostało ono odnowione w roku 1075 staraniem księcia Bolesława Śmiałego przez świętego papieża Grzegorza VII, który przysłał w tym celu do Polski swoich legatów. Polski władca okazał się godnym kontynuatorem zapoczątkowanej przez Mieszka I i Bolesława Chrobrego strategii szukania oparcia dla suwerenności Polski w sprawach politycznych i kościelnych w papieskim Rzymie.
Czynił to Piast, który na skutek dramatycznego konfliktu z krakowskim biskupem, świętym Stanisławem ze Szczepanowa, przeszedł do historii jako tyran walczący z Kościołem, ale w czasie całego swojego panowania kontynuował zapoczątkowane przez swego ojca (Kazimierza Odnowiciela) dzieło odbudowy hierarchii kościelnej, która upadła wraz z pierwszym polskim królestwem w latach trzydziestych XI wieku.
Rok po uroczystym odnowieniu gnieźnieńskiej metropolii, w Boże Narodzenie 1076 roku, Bolesław Śmiały został koronowany na króla Polski w Gnieźnie przez arcybiskupa Bogumiła w asyście wszystkich biskupów odnowionego Kościoła polskiego (jeden z niemieckich kronikarzy podawał choćby – z oczywistą przesadą – liczbę piętnastu hierarchów uczestniczących w obrzędach koronacyjnych Piasta).
Męczeństwo Bożego pomazańca (biskupa) oraz arcybiskupstwo gnieźnieńskie odegrały kluczową rolę zarówno w ustanowieniu w Polsce królestwa w roku 1025, jak i w jego pierwszej odnowie niemal pół wieku później.
Druga odnowa tegoż królestwa po ponad dwustu latach (w roku 1295) powtórzyła ten wzorzec. Tym razem zasiew pod nią przygotowała męczeńska krew świętego Stanisława, biskupa krakowskiego, który zginął w trakcie dramatycznego konfliktu z królem Bolesławem Śmiałym w roku 1079. Wyrazem ożywienia w trzynastowiecznej Polsce kultu tego patrona ładu moralnego (jak nazwał go święty Jan Paweł II) był Żywot świętego Stanisława autorstwa Wincentego z Kielczy, zawierający przepowiednię, iż jak porąbane na królewski rozkaz ciało męczennika cudownie się zrosło, tak i podzielone ciało Królestwa Polskiego ponownie połączy się w jedną całość.
Król do Polski powrócił, gdy w niedzielę 26 czerwca 1295 roku książę Wielkopolski i Pomorza Gdańskiego Przemysł II został w Gnieźnie koronowany na króla Polski przez arcybiskupa Jakuba Świnkę. Był to kontynuator dzieła wielkich poprzedników (arcybiskupów Henryka Kietlicza i Pełki) odnowy Kościoła w Polsce w duchu reform gregoriańskich, ale także wielki polski mąż stanu, widzący w zalewie niemczyzny niebezpieczeństwo dla polskiego Kościoła i państwa (czego dobitny wyraz znajdujemy w statutach łęczyckich z roku 1285). Jego patronowanie programowi koronacyjnemu Przemysła II stanowiło dowód troski o suwerenność i jedność piastowskiej Polski – a więc o wartości od początku związane z polską monarchią. Dlatego na majestatycznej pieczęci koronacyjnej Przemysła II widniał napis: Redidit ipse Deus victricia signa Polonis (Sam Bóg przywrócił Polakom zwycięskie znaki).
Prof. Grzegorz Kucharczyk
Tekst ukazał się w 103. numerze magazynu „Polonia Christiana” (marzec-kwiecień 2025)
Zadzwoń, aby zamówić pismo: +48 12 423 44 23
Zapraszamy do Warszawy na wyjątkową konferencję: 1000-lecie Królestwa Polskiego
26 kwietnia 2026
Szczegóły i REJESTRACJA – kliknij TUTAJ
Program konferencji
9.30 – 10.30
Rejestracja uczestników
10:30
Otwarcie konferencji przez p. Krzysztofa Bosaka, Wicemarszałka Sejmu RP
11.00 – 11.45
Wykład: prof. Grzegorza Kucharczyka
Świętość i suwerenność.
Jak i dlaczego powstało tysiąc lat temu Królestwo Polskie?
11:45 – 12:30
Wykład: prof. Jacek Bartyzel
Teologia polityczna Królestwa Polskiego.
12:30 – 13:00
Przerwa kawowa
13:00 – 13:45
Wykład red. Piotra Doerre
Monarcha – zwieńczenie państwa i narodu.
13:45 – 15:00
Przerwa obiadowa
15:00 – 16:30
Panel dyskusyjny pt.
Król nie umiera nigdy – dlaczego koronacja sprzed 1000 lat ma znaczenie dla Polaków żyjących w XXI wieku?
Udział biorą:
prof. Anna Łabno; red. Sławomir Skiba; prof. G. Kucharczyk;
prof. Jacek Janowski.
Moderator: red. Arkadiusz Stelmach
Prowadzenie konferencji: red. Paweł Chmielewski
Szczegóły i REJESTRACJA – kliknij TUTAJ