Żmigród prawdziwie mnie zaskoczył. Stało się tak dlatego, iż nie odrobiłam lekcji z historii, zanim wybrałam się do tego pięknego, dolnośląskiego miasteczka. Praktycznie nic nie wiedziałam na temat Żmigrodu, więc wszystko, co tam zwiedziłam, oszałamiało mnie totalnie. Jednak największe wrażenie zrobił na mnie tamtejszy zespół pałacowo-parkowy. Pomysł na te ruiny jest po prostu genialny! Budowla ta została spalona w styczniu 1945 i po wojnie z każdym rokiem było jej mniej. Kilkanaście lat temu ktoś wpadł na genialny plan, żeby z tego, co zostało z dawnej rezydencji, uczynić trwałą ruinę…
To był wczesnowiosenny wyjazd bez trzymanki. Chcieliśmy tylko odpocząć w ciekawym miejscu. Nie mieliśmy w planach ani zbierania informacji, ani robienia fotografii. No ale wyszło jak zawsze. Posłuchajcie…
Najsampierw była drewniana warownia
W tym pięknym miejscu wiele wieków temu wzniesiono pierwszą warownię. Był to prawdopodobnie kompleks drewnianych budowli, z wieżą rycerską w centralnym punkcie i kilkoma budynkami gospodarczymi, które otaczały palisady. Wiemy o tym, ponieważ o grodzie wspominano na piśmie w dokumentach z XIII wieku.
Sto lat później w miejscu tym powstał zamek z prawdziwego zdarzenia. Murowany jak należy, z porządną wieżą i otoczony murem obronnym oraz mokrą fosą. Obiekt ten najpierw był własnością biskupów z Wrocławia, jednak z czasem zmieniał właścicieli i dlatego później rezydowali w nim oleśniccy książęta i szlachetnie urodzeni rycerze. Kiedy nadeszła wojna trzydziestoletnia zamek został przebudowany bardzo gruntownie i po tych zabiegach nazywano go twierdzą.
Żmigród. Rezydencja Hatzfeldtów
W roku 1641 nowymi właścicielami tego już mocno militarnego obiektu stali się von Hatzfeldtowie. Mieli oni swoje plany wobec tego miejsca i niezwłocznie zdrożyli je w życie.
Fortyfikacje, które obroniły mieszkańców twierdzy przed Szwedami, zostały zburzone, a na ich miejscu stanął pałac w stylu barokowym, który później rozbudowywany był i uszlachetniany przez wiele kolejnych lat.
Brali w tym udział najwięksi mistrzowie budownictwa tamtych czasów — Christoph Hackner i Carl Gotthard Langhans. Rezydencja liczyła sobie 130 metrów długości i swoim przepychem rzucała na kolana. W Wielkiej Sali, w roku 1813 podpisano Protokół Żmigrodzki, który był młotem na Bonaparte.
Plany dalszej rozbudowy dworu istniały do końca II wojny światowej. Jej finisz jednak udaremnił je całkowicie. Jaśniepanowie musieli uciekać ze swoich włości, ponieważ do Żmigrodu zbliżała się Armia Czerwona. Żołnierze rosyjscy spalili barokowy pałac Hatzfeldtów…
Trwała ruina
W latach 2007 i 2008 resztki dawnej rezydencji doczekały się uwagi. Zabezpieczono główny korpus i rozpoczęto parce renowacyjne fasady. Teraz to trwała ruina, którą można bezpiecznie zwiedzać.
Na murach pałacu zawieszono archiwalne fotografie, dzięki którym można zobaczyć, jak wyglądały poszczególne pomieszczenia w czasach świetności. To niesamowita podróż w czasie.
Byłam prawdziwie oszołomiona tym pomysłem. Myślałam wtedy o innych wspaniałych obiektach, które dobrze znam i wiem, iż pozostawiono je na pastwę czasu. Najpierw pozwolono im zmurszeć, a później opuszczono. Wiele z nich to takie właśnie zabytki jak ten w Żmigrodzie. Każdy z nich mógłby tak wyglądać. Zamek myśliwski w Kwietnie, zamek w Pankowie czy na przykład zamek książęcy w Gościszowie.
Zabytkowe obiekty bez widoków na odbudowę mogą — jak widać — odgrywać inną rolę. W postaci trwałych ruin mogą stać się kombajnem turystycznym. Dlaczego tak rzadko daje im się taką szansę?
Żmigród potrafił wykorzystać relikty swojej historii i tym samym ściąga do siebie wędrowców. Dawnym pałacem Hatzfeldtów wielu się dziś zachwyca, ponieważ stał się on niezaprzeczalną atrakcją tego miasta.
Na terenie zabezpieczonych pozostałości po wspaniałej ongiś rezydencji można spotykać smoka, którego miasto ma w herbie i poniekąd również w swojej nazwie. Mówi się bowiem, iż w dawnych czasach żmija i smok były sobie tożsame.
Legenda o Smoczej Górze
Wydarzyło się to wiele wieków temu, w czasach, gdy Dolina Baryczy była dzikim i nieprzystępnym miejscem i tylko tuż przy samej rzece znajdowała się niewielka osada, zwana Żmigródkiem. Gród ten otoczony był palisadami, ponieważ czasy to były bardzo niebezpieczne i wszędzie dookoła zasadzali się rabusie. Jakby tego było mało, po drugiej stronie Baryczy, na Smoczej Górze mieszkała straszliwa bestia. Był to ogromny, skrzydlaty wąż, którego cielsko pokrywały lśniące łuski. Potwór potrafił hipnotyzować swoje ofiary i sprawiać, iż stawały się one jak sparaliżowane. Wówczas były całkowicie bezbronnym łupem dla smoka. Ludzie z Żmigródka żyli w nieustannym lęku. Każdego dnia zanosili bestii kozę albo barana, aby zaspokoić jej apetyt i tym samym uchronić się przed śmiercią.
W tym czasie w osadzie mieszkał mały spryciarz. Zwał się on Maryś Ciżemka i cały czas kombinował, jakby tu pozbyć się smoka. I wymyślił kiedyś, aby od każdego gospodarza wziąć trochę soli, a od starej czarownicy z lasu — magiczne zioła. Tymi przyprawami nafaszerował trzy ostatnie kury, które były jeszcze w osadzie, bo nastały ciężkie czasy i głód zaczął doskwierać mieszkańcom grodu. Jeszcze tej samej nocy śpiących ludzi obudził straszliwy ryk, który dochodził z drugiego brzegu rzeki. Potwór obudził się w bólach i nie był w stanie doczołgać się do wody, aby zaspokoić pragnienie. Po kilku godzinach padł trupem. Kiedy mieszkańcy Żmigródka udali się na Smoczą Górę, aby zobaczyć, co się tam wydarzyło, ujrzeli martwą poczwarę z pękniętym brzuchem. Później w miejscu, gdzie mieszkał straszliwy smok, wyrosło miasto. Zwano je Drachenberg, a w kolejnych latach Trachenberg. Teraz jest to Żmigród.
Żmigród. Atrakcje dla turystów. Baszta
Baszta jako jedyna z zespołu pałacowo-parkowego ocalała do naszych czasów w całości. Budowla ta obronna pochodzi z roku 1560 i w przeszłości swojej wykorzystywana była również do celów mieszkalnych. Nad wejściem do jej wnętrza znajduje się wmurowana w ścianę kamienna płyta z herbem Kurzbachów, którzy to byli wówczas panami na tym zamku. W baszcie tej do roku 1945 przechowywane było archiwum. Znajdował się tam prywatny zbiór dokumentów, podobno największy na Dolnym Śląsku.
W roku 2008 obiekt został poddany renowacji i teraz mieści się w nim Punkt Informacji Turystycznej. Wyżej urządzono salę konferencyjną, a jeszcze wyżej znajdują się pomieszczenia przeznaczone na wystawy i koncerty kameralne. Na samej górze jest apartament hotelowy i taras widokowy. Czyż to nie jest bajka? Niestety nie widziałam tych wnętrz i nie mogę pokazać Wam tego na zdjęciach, ponieważ był to czas wybuchu pandemii i nigdzie nikogo nie wpuszczano. choćby restauracja Zamkowa nie działała. Nie było gdzie udać się na posiłek po prostu…
W parku dominialnym
Ta enklawa zieleni jest po prostu cudna! Moja wizyta w tym miejscu przypadła na wczesną wiosnę i w parku nie było jeszcze soczyście zielono i kolorowo, ale pomimo tego dawny ogród dominialny prawdziwie mnie oczarował. Teraz to park miejski i wielu mieszkańców Żmigrodu z niego korzysta w celu wypoczynkowym, jednak przede wszystkim jest to wielka atrakcja turystyczna w mieście.
Ruiny pałacu otoczone są roślinnością. Całość wygląda bardzo romantycznie. Park przypałacowy założono w XIX stuleciu w miejscu, gdzie kiedyś znajdowały się wały ziemne wspominanej wyżej twierdzy. Enklawa zieleni wielka była na piętnaście hektarów. Rosną tam pomniki przyrody — leciwy dąb szypułkowy i bardzo stary cis.
Warto obejść cały ten teren, ponieważ skrywa on wiele ciekawostek architektonicznych. Poza tym to po prostu naprawdę piękne, zielone miejsce w Żmigrodzie. Spędziłam tam sporo czasu upajając się wiosną w parku dworskim Hatzfeldtów i byłam pod silnym jego wrażeniem.
Żmigród jest naprawdę niezwykle zajmujący. To miasto oferujące wiele atrakcji dla wędrowców w najlepszym stylu. Tam rzeczywiście dba się o zaplecze turystyczne. Wykorzystuje się potencjał leciwej miejscowości oraz reliktów jej historii. Żmigród śmiało można podawać za przykład, o ile chodzi o dbałość o zabytki. To dobre miejsce do życia i mnóstwo tam ścieżek rowerowych. Mnie bardzo się tam podobało i z całą pewnością powrócę tam jeszcze niejeden raz.
Mam nadzieję, iż zachęciłam Was tym opowiadaniem do odwiedzenia Żmigrodu. Koniecznie zaplanujcie sobie cały weekend na zwiedzanie tego miasta. Nie będzie to stracony czas. Obiecuję! Dajcie znać w komentarzach, czy Wam się podobało.
Natomiast w tym opowiadaniu — Zabytkowy Żmigród. Gród Dietricha de Ysenberck — pokażę Wam rynek i jego najciekawsze osobliwości. Klikajcie w pomarańczowy link i bawcie się dobrze. Zapraszam!
Więcej naszych opowieści z drogi znajdziecie w książce autorek bloga Nieustanne Wędrowanie — O rycerzach, śmiertelnych intrygach i bajecznych majątkach — Polecamy gorąco (patrz poniżej).