— Zmieniłam zamki, żebyście nie włócili się po mieszkaniu, gdy nas nie ma w domu! — wykrzyknęła synowa

przytulnosc.pl 3 dni temu

Marina zawsze uważała, iż jej życie potoczy się jak w bajce. Spotka księcia, wyjdzie za mąż i będą żyć długo i szczęśliwie. Rzeczywistość okazała się znacznie bardziej skomplikowana. Od pół roku była zamężna z Piotrem, ale zamiast beztroskiego szczęścia napotkała mnóstwo problemów, a głównym z nich stała się jej teściowa — Halina.

Od pierwszego dnia znajomości Marina odczuwała chłód od matki Piotra. Halina oceniająco spojrzała na przyszłą synową i zaciągnęła usta w wyraz niezadowolenia z wyboru syna. Od tego czasu relacje między kobietami nie uległy poprawie.

Po ślubie młodzi małżonkowie zamieszkali w mieszkaniu Mariny, odziedziczonym po babci. Halina nalegała, aby mieszkali z nią, ale Piotr poparł życzenie żony na posiadanie własnej przestrzeni. Marina miała nadzieję, iż teraz wszystko się ułoży, ale nie było to takie proste.

Teściowa postanowiła odwiedzać ich kilka razy w tygodniu. Krytycznie przeglądała mieszkanie, kiwała głową i dawała nieskończone porady dotyczące prowadzenia gospodarstwa domowego.

— Mariusiu, jak to możliwe? — westchnęła Halina, przesuwając palcem po półce. — Tyle kurzu! Czy czasami w ogóle się sprzątasz?

Marina zaciskała zęby, ale milczała. Starała się dla Piotra, nie chcąc psuć relacji z jego matką. Jednak z każdym dniem było to coraz trudniejsze.

Pewnego dnia, wracając z pracy, Marina odkryła, iż jej ulubiona waza stoi nie tam, gdzie zwykle. Zmarszczyła brwi, próbując przypomnieć sobie, czy sama jej nie przestawiła. Ale nie, była pewna, iż waza zawsze stała na komodzie. Marina pokrzywiła się ramionami i wróciła wazę na miejsce, przypisując to własnej rozkojarzonej naturze.

Ale dziwności na tym się nie skończyły. To ulubiona bluzka Mariny znajdowała się w innym szufladzie, to książka przenosiła się z nocnego stolika na półkę. Marina zaczęła zauważać, iż rzeczy w mieszkaniu jakby żyją własnym życiem.

— Piotrze, nic dziwnego nie zauważasz? — zapytała wieczorem u męża.

— O czym mówisz? — zdziwił się Piotr, odrywając się od telewizora.

— No właśnie, rzeczy pojawiają się w nieodpowiednich miejscach — niepewnie powiedziała Marina.

— Ale ty zawsze wszystko przekładasz — uśmiechnął się mąż. — Może masz scleroz, nie wiem.

Marina zaciskała usta, ale milczała. Może rzeczywiście to ona jest winna? Ale czwartaką wątpliwości już mieszkała w jej duszy.

Tydzień później zniknęła ulubiona broszka Mariny — prezent od zmarłej babci. Przeszukała całe mieszkanie, ale broszka jakby wniknęła w ziemię.

— Piotrze, widziałeś moją broszkę? — zaniepokojona zapytała męża.

— Jaką broszkę? — rozejrzał się rozkojarzony.

— Babci, z szafirem. Zawsze trzymałam ją w pudełku na toaletowym stoliku.

— Ach, tę… — Piotr się zastanowił. — Nie, nie widziałem. Może gdzieś ją przekładałaś?

Marina zmarszczyła brwi. Coś w głosie męża jej się nie spodobało. Wyglądało na to, iż coś ukrywa.

Następnego dnia do nich zawitała Halina. Marina, wciąż zdenerwowana z powodu zniknięcia broszki, choćby nie wyszła jej spotkać. Usłyszała, jak teściowa coś szepta z Piotrem w kuchni, ale nie przywiązała do tego wagi.

— Mariusiu! — zawołała Halina. — Chodź tutaj, zobacz, co ci przyniosłam.

Marina niechętnie wyszła do holu. Teściowa podała jej paczkę z jakimiś rzeczami.

— No, postanowiłam wam pomóc — uśmiechnęła się Halina. — Kupiłam nowe ręczniki do łazienki. Wasze są już takie stare, wstyd gościom przyjmować.

Marina poczuła, jak bardzo musiała się powstrzymać, by nie zarzucić teściowej.

— Dziękuję, nie musiałaś się martwić — procediła przez zęby.

— No co ty, to dla mnie nic trudnego — odparła Halina. — A tak w ogóle, widzę, iż macie bałagan w szafach. Daję ci pomoc w uporządkowaniu?

— Nie! — odpowiedziała zdecydowanie Marina. — Dziękuję, ale poradzę sobie sama.

Halina zaciągnęła usta, ale nie nalegała dalej. Kiedy odeszła, Marina rzuciła się na męża:

— Dlaczego pozwalasz jej tak się zachowywać? Ona wchodzi nam w życie!

— Mama po prostu chce pomóc — próbował łagodzić Piotr. — Nie warto tak gwałtownie reagować.

Marina tylko pokręciła głową. Wyglądało na to, iż mąż nie rozumie, jak poważna jest sytuacja.

Kilka dni później Marina usłyszała telefoniczny rozmowę teściowej z przyjaciółką.

— Wyobraź sobie, Aniu, ta dziewczyna zupełnie nie umie prowadzić domu! — wzburzona narzekała Halina. — Mają bałagan w sypialni, ledwo się tam przedostałam do szafy. Dobrze, iż zdążyłam trochę posprzątać, zanim wrócili.

Marina zamarła, nie mogąc uwierzyć własnym uszom. To właśnie Halina gospodarowała w ich mieszkaniu! Ale skąd teściowej klucze? Czyżby…

Przypomniała sobie, jak Piotr dziwnie zareagował na pytanie o znikniętą broszkę. Czy Piotr dał matce klucze do ich mieszkania? Marina poczuła, jak w środku ściska się gniew i złość.

Wieczorem postanowiła przeprowadzić męża z przesadą. Ale Piotr jak na złość spóźnił się do domu. Marina błąkała się po mieszkaniu, nie mogąc znaleźć spokoju. Ciągle patrzyła na zegarek, zastanawiając się, kiedy w końcu wróci.

W końcu klucz przekręcił się w zamku. Marina wyskoczyła, gotowa natychmiast wyrazić Piotrowi wszystko, co myśli. Ale słowa utkwiły jej w gardle, gdy zobaczyła, kto wszedł do mieszkania.

Na progu stała Halina z kluczami w rękach…

Marina zamarła w drzwiach, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Halina, nie zauważając synowej, spokojnie weszła do mieszkania i ruszyła prosto do kuchni. Marina cicho podeszła za nią, obserwując, jak teściowa porządkuje, otwierając szafki i wyciągając szuflady.

W głowie Mariny coś pękło. Wszystkie dziwności ostatnich miesięcy nagle nabrały sensu. Zrozumiała, iż nie może dłużej tolerować takiego stanu rzeczy. Trzeba było działać stanowczo.

Następnego dnia, czekając aż Piotr wyjdzie do pracy, Marina udała się do sklepu z elektroniką. Wracając do domu z małą pudełkiem, starannie ukryła zakup przed wzrokiem innych.

Wieczorem, gdy mąż zasnął, Marina ostrożnie zamontowała miniaturową kamerę w salonie, maskując ją wśród książek na półce. Serce biło jej mocno z nerwowości i obawy przed złapaniem. Ale Marina wiedziała, iż to jedyny sposób na zdobycie niepodważalnych dowodów.

Kilka dni Marina żyła jak na szpilkach, ciągle sprawdzając nagrania z kamery. W końcu jej cierpliwość została nagrodzona. Na ekranie laptopa zobaczyła, jak Halina wchodzi do mieszkania, pewnie kieruje się do sypialni i zaczyna przeszukiwać szafę.

Marina z przerażeniem obserwowała, jak teściowa przymierza jej sukienki, przegląda się w lustrze, a następnie starannie układa rzeczy z powrotem. Następnie Halina ruszyła do kuchni, gdzie bezceremonialnie sprawdziła zawartość lodówki, pokręciła głową i coś mruknęła do siebie.

Twarz Mariny zaczerwieniła się, zdradzając jej z trudem powstrzymywaną złość. Nie mogła już tego dłużej tolerować. Trzeba było natychmiast porozmawiać z Piotrem.

Gdy mąż wrócił z pracy, Marina usiadła go przed laptopem i włączyła nagranie. Piotr najpierw zmarszczył brwi z niezrozumieniem, ale z czasem jego twarz stawała się coraz bardziej bladą.

— To… to jakaś pomyłka — zamruczał, gdy nagranie się zakończyło. — Mama by nigdy…

— Mama by nigdy co? — przerwała mu Marina. — Mama wkracza w nasze życie? Nie narusza naszego prywatnego świata? Spójrz prawdzie w oczy, Piotrze! Twoja matka zachowuje się nieakceptowalnie!**

Piotr zdezorientowanie przesunął rękę po włosach.

— Ja… porozmawiam z nią. To jakieś nieporozumienie.

— Nieporozumienie? Czy nie widzisz, co się dzieje? Ona ciągle wchodzi w nasze życie, krytykuje mnie, a teraz jeszcze szpieguje za nami! — zawołała Marina.

— Nie wyolbrzymiaj — próbował ją uspokoić Piotr. — Mama po prostu się martwi o nas.

— Martwi się? — Marina poczuła, jak w środku wszystko kipie. — A ty nie pomyślałeś, iż to ja powinnam się martwić? Moja teściowa przeszukuje mój dom, grzebie w moich rzeczach! Jak możesz to usprawiedliwiać?

Piotr milczał, wyraźnie nie wiedząc, co odpowiedzieć. Marina zrozumiała, iż rozmowa zaszła w martwy punkt. Wstała i ruszyła w stronę drzwi.

— Dokąd idziesz? — zaniepokojenie zapytał Piotr.

— Muszę pomyśleć — rzuciła przez ramię.

Całą noc nie mogła zasnąć, przemyślając sytuację. Do rana Marina podjęła decyzję. Nie mogła już dłużej żyć w ciągłym napięciu, wiedząc, iż w każdej chwili w jej domu może pojawić się nieproszony gość.

Czekając aż Piotr wyjdzie do pracy, Marina zadzwoniła do ślusarza. Po kilku godzinach zamki na drzwiach wejściowych zostały zmienione.

Wieczorem wybuchł kolejny skandal. Piotr był w furii, gdy dowiedział się o działaniu żony.

— Jak mogłaś? — krzyczał. — To przecież moja matka! Nie miałaś prawa!

— A ona miała prawo wchodzić w nasz dom? — odpowiedziała zdecydowanie Marina. — Nie pozwolę jej więcej zarządzać naszym życiem!

Ich sprzeczka przerwał dzwonek do drzwi. Marina podeszła do drzwi i zobaczyła na progu Halinę. Teściowa wyglądała na starszą i wychudzoną.

— Co to oznacza? — wzburzenie włożyła w pytanie. — Dlaczego nie mogę cię wpuszczać?

Marina wzięła głęboki oddech i wykrzyknęła:

— Zmieniłam zamki! Żeby nieproszonych gości nie włócili się po mieszkaniu, gdy nas nie ma!

Halina pobrudziała się z gniewu.

— Jak śmiesz ze mną tak rozmawiać? Piotrze! — krzyknęła. — Natychmiast mnie wpuszcz!

Piotr wyjrzał zza pleców Mariny, ale milczał. Halina spojrzała z synem na synową i z powrotem.

— To znaczy, widzę, iż wszystko się rozstało. Nie sądzę, iż to ci się uda — powiedziała Halina.

Marina poczuła ogromną ulgę.

— Dobrze, widzisz, iż wszystko ustaliłyśmy. Nie myśl, iż to ci się uda ukryć, droga.

Z tymi słowami Halina odwróciła się i odeszła. Marina zamknęła drzwi i opadła na nie z tyłu, czując, jak drżą jej kolana.

**— Jesteś zadowolona? — zapytał Piotr gniewnie. — Dopiero co poskłóciłaś mnie z matką.

**— Ja? — oburzona odpowiedziała Marina. — A czy to ty dałeś jej klucze do naszego mieszkania? Czy to ty cały czas zwlekałeś z reagowaniem na jej zachowanie?**

Piotr spojrzał w dół.

**— Po prostu chciałem, żebyście się dogadali — mruknął.

**— Cena mojego spokoju i naszego prywatnego życia? — z uśmiechem odpowiedziała Marina. — Wiesz co, Piotrze? Już nie mogę. Musimy poważnie porozmawiać o naszej przyszłości.**

Następne kilka dni minęło w mgle. Marina i Piotr prawie nie rozmawiali, wymieniając się tylko krótkimi zdaniami w razie potrzeby. Halina dzwoniła do syna kilkakrotnie dziennie, ale on nie odpowiadał.

Czwartego dnia po incydencie ze zmianą zamków, Marina wróciła z pracy i odkryła, iż Piotr zbiera rzeczy.

**— Co się dzieje? — zapytała, czując, jak serce jej opada w piersi.**

**— Przeprowadzam się do mamy — odpowiedział Piotr, nie patrząc na nią. — Ona teraz potrzebuje wsparcia.**

Marina poczuła, jak w środku ściska się gniew, ale zdołała powstrzymać łzy.

**— A co ze mną? — cicho zapytała. — Nie potrzebuję wsparcia?**

Piotr w końcu spojrzał na nią.

**— Przepraszam — powiedział. — Nie mogę rozrywać się między wami. Mama zawsze była przy mnie, nie mogę jej zostawić.**

**— A mnie, więc mogę? — odpowiedziała Marina z uśmiechem. — A może jak założysz się, iż mama nie będzie chciała się spotkać?**

Piotr westchnął i odwrócił się, zbierając ostatnie rzeczy. Marina patrzyła, jak mąż pakował ostatnie przedmioty. Kiedy piotr ruszył w stronę drzwi, Marina nie próbowała go zatrzymać. Dopiero gdy drzwi za nim się zamknęły, pozwoliła sobie na rozbicie płaczem.

Kilka miesięcy później Marina stopniowo przyzwyczajała się do życia bez Piotra. Zanurzyła się w pracy, spędzała więcej czasu z przyjaciółmi. Pewnego dnia, przeglądając stare rzeczy, natknęła się na swoją zaginioną broszkę. Okazało się, iż po prostu spadła za komodę. Marina smutno się uśmiechnęła, przypominając sobie, ile to jej doprowadziło do nerwów.

Piotr czasami dzwonił, pytał, jak się ma. Marina odpowiadała uprzejmie, ale sucho. Rozumiała, iż ich relacje nigdy się nie odnowią.

Pewnego wieczoru zadzwonił dzwonek do drzwi. Marina otworzyła i zobaczyła na progu Halinę. Teściowa wyglądała na starszą i wychudzoną.

**— Mogę wejść? — cicho zapytała.**

Marina zawahała się tylko na chwilę, po czym zrobiła krok do tyłu, wpuszczając Halinę do mieszkania.

**— Przyszłam przeprosić — powiedziała teściowa, siadając na brzegu kanapy. — Byłam w błędzie. Potrzebowałam czasu, by to zrozumieć, ale… rzeczywiście przekroczyłam granice.**

Marina słuchała w milczeniu, nie wiedząc, jak zareagować.

**— Straciłam syna — kontynuowała Halina. — On mieszka ze mną, ale… jest nieszczęśliwy. Widzę to codziennie. I zrozumiałam, iż to ja sama jestem w błędzie.**

**— Dlaczego mi to mówisz? — zapytała Marina.**

**— Bo chcę wszystko naprawić — odpowiedziała Halina. — Nie proszę cię o wybaczenie ani o powrót do Piotra. Chcę tylko, żebyś wiedziała: zdałam sobie sprawę ze swoich błędów.**

Marina skinęła głową, nie wiedząc, co powiedzieć.

**— Porozmawiam z Piotrem — kontynuowała teściowa. — Powiem mu, żeby wrócił do ciebie. Zasługujecie na szansę bycia szczęśliwymi bez mojego ingerowania.**

**— Dziękuję — cicho powiedziała Marina. — Ale nie jestem pewna, czy chcę jego powrotu.**

Halinę skinęła głową ze zrozumieniem.

**— Rozumiem. Decyzja należy do ciebie. Już więcej nie będę ingerować w wasze życie.**

Gdy Halina odeszła, Marina długo stała przy oknie, patrząc na wieczorny miasto. Czuła dziwne poczucie ulgi, jakby ciężar, który ciążył na niej przez te miesiące, w końcu zniknął.

Tydzień później zadzwonił Piotr. Powiedział, iż chce wrócić, iż zrozumiał swoje błędy. Marina wysłuchała go w milczeniu, po czym spokojnie odpowiedziała:

**— Przepraszam, Piotrze, ale nie sądzę, żeby to był dobry pomysł. Oboje się zmieniliśmy. Może lepiej, żebyśmy zostali przyjaciółmi?**

Po odłożeniu słuchawki Marina poczuła, jak po policzku spływa samotna łza. Ale była to łza nie goryczy, ale ulgi. Zrozumiała, iż w końcu jest gotowa ruszyć dalej.

Rok później Marina spotkała osobę, która naprawdę ją szanowała. Nauczyła się bronić swoich interesów i nie pozwalać nikomu wkraczać w swoje życie bez pozwolenia.

Piotr pozostał mieszkać z matką. Mówią, iż zaczął chodzić do psychologa, żeby uporządkować swoje relacje z Haliną.

A Halina… cóż, ona również wiele przemyślała. Teraz starała się naprawić relacje z synem, nie próbując już kontrolować każdego jego kroku.

Marina czasami myślała o tym, jak jedno decyzja — zmiana zamków — zmieniła życie tylu osób. Ale nigdy nie żałowała swojego wyboru. W końcu czasami trzeba zamknąć jedne drzwi, żeby otworzyły się inne, prowadzące do lepszej przyszłości.

Idź do oryginalnego materiału